ROZDZIAŁ VIII W JASKINI TAJEMNIC JEST STRASZNIE, ALE CIEKAWIE cz.II

37 14 36
                                    

- Czym? - Nie potrafiłam ukryć rozbawienia. - Wampirem?

- To dziwne, że cię to śmieszy – ton jego głosu zrobił się bardziej swobodny. - Owszem, ale nie myl mnie z tym komicznym krwiopijcą zabijającym swoje ofiary. – Obrócił się i przeszedł kilka kroków, by za chwilę znów na mnie spojrzeć. - Bardziej określa mnie słowo demon.

Uśmiech zamarł mi na ustach. Zamrugałam.

- Nie żartujesz? - zdziwiłam się. - Jak to demon?

Westchnął głośno.

- Nie jestem do końca człowiekiem – objaśnił, a ja tylko stałam oniemiała, co musiało wyglądać przezabawnie. - Aby żyć, muszę karmić się smutkiem, złością i strachem innych, wszystkimi negatywnymi emocjami.

W mojej głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka. Demon... strach... karmić się. Poczułam, jak ogarnia mnie odrętwienie.

- Nie bój się. – Zaczął powoli się do mnie zbliżać. Jakim cudem wyczuł mój strach? Chyba, że mówił szczerze, a to oznaczało... - Nie zrobię ci krzywdy. Przysięgam.

"Obiecanki cacanki", pomyślałam, nie wierząc mu i wykonałam zaskakująco szybki obrót w tył. Puściłam się biegiem po schodach, przeklinając je po cichu. I jak zwykle w takich momentach zadałam sobie pytanie – czemu zawsze daję się namówić Alex, żeby nie ćwiczyć na wf-ie? Już po mnie!

Christopher bez trudu dogonił mnie, choć przeskakiwałam po dwa schodki naraz. Zagrodził mi drogę i popatrzył na mnie błagalnie.

- Dlatego właśnie nie chciałem ci nic mówić - odezwał się ze smutkiem w głosie. - Wiedziałem, że mnie znienawidzisz.

- Nie miałam pojęcia, że okażesz się cholernym demonem czy czymś tam jeszcze! - zawołałam, całkiem wyprowadzona z równowagi. Zaczęłam nerwowo gestykulować. - Zawiozłeś mnie na jakieś odludzie, do jaskini z tysiącem schodów, do tego ze wszystkich stron otoczonej lasem! - Zatoczyłam rękami koło, dla podkreślenia moich słów. - A ja zgodziłam się na to, ale teraz widzę, że w niczym mi to nie pomogło, bo nie mam szans w walce ze zgrają wampirów i innych demonów! - Mój gniew powoli opadał, aż dopadło mnie lekkie załamanie. - I nie mam pojęcia, jak sobie z tym poradzę.

- Pomogę ci – zaproponował, podchodząc i ujmując moje dłonie. Spojrzał mi w oczy. - Możesz na mnie liczyć. Nie jestem taki, jak inni z mojego rodzaju. Ja tylko pochłaniam emocje, których chcą pozbyć się inni. Nie wykorzystuję nagromadzonej wcześniej energii do zmuszania ludzi, żeby się krzywdzili. Niektórzy używają tej metody, aby zwiększyć swoją siłę.

Teraz rozumiałam, czemu ten ciemnowłosy chłopak znęcał się nad tymi dziewczynami. W ten sposób stawał się silniejszy. Przecież widziałam, że jego wygląd uległ zmianie. Czemu mój umysł musiał wypierać rzeczy, których nie rozumiałam?

- A co, jeśli nie będziesz się karmić tymi negatywnymi emocjami?

Wzruszył ramionami.

- To trochę tak, jakbym przestał jeść i pić. – Wykrzywił usta w nieokreślonym grymasie. - Zacznę chorować i będę osłabiony, aż w końcu umrę. Kiedy jednak pobieram energię z ludzkich uczuć pozostaję prawie nieśmiertelny, choć istnieje kilka sposobów, by mnie zabić.

I wtedy właśnie poddałam się – jak mogłam uciekać przed kimś, kto był nieśmiertelny?

- Rozumiem – nie chciałam pytać go, co to za sposoby, żeby nie wywołać jego podejrzliwości. Przeszłam zatem do następnej kwestii. - A jeśli nagromadzisz odpowiednią ilość energii, to co możesz z nią zrobić?

- To zależy, ile jej posiadam. – Rozbłysły mu oczy. - Jeśli mam jej naprawdę dużo, mogę zrobić praktycznie wszystko. Fizyka nie kłamie. Energia jest wszędzie. A raczej prawie wszystko ją wytwarza. Mogę zarówno kontrolować czyjś umysł, wymazywać wspomnienia jak i poruszać przedmiotami. Cały otaczający nas świat składa się z różnego typu energii.

Znaki Dusz. Odrodzenie [W TRAKCIE ZMIAN]Where stories live. Discover now