ROZDZIAŁ XI RAFAEL SANTI NA LEKCJI HISTORII cz.II

45 12 12
                                    

Pół godziny później siedziałam niedbale na krześle i wpatrywałam się z rozdrażnieniem w wibrujący na mojej dłoni telefon. Co pięć minut przychodził do mnie nowy SMS, choć wszystkie w gruncie rzeczy sprowadzały się do jednego – zagadkowego występu Rafaela. Nauczyciel i rzekomy renesansowy twórca nadal nie wrócili z biura dyrektora. Otworzyłam kolejną wiadomość od Alex. Na małym ekranie pojawiły się oskarżycielskie słowa: „CZEMU NIE POWIEDZIAŁAŚ MI, ŻE RAFAEL JEST RENESANSOWYM GENIUSZEM?!". Westchnęłam, okazując moje znużenie i posłałam przyjaciółce spojrzenie spod uniesionych brwi. „BO NIE WIEDZIAŁAM", odpisałam. Nie zdążyłam zerknąć na obserwującego mnie Christophera, bo wyświetlacz momentalnie zamigotał, wypełniony komentarzem: „TA, JASNE".

Przymknęłam oczy i schowałam komórkę do kieszeni. Mój wzrok padł na ławkę, przy której siedziała moja przyjaciółka. Właściwie to się jej nie dziwiłam. Gdyby to Christopher okazał się być człowiekiem światowej sławy, to...

Poderwałam wzrok i z niekrytym podejrzeniem wpatrzyłam się w jego, jak zwykle, niezgłębiony wyraz twarzy. Co chwila upominałam się w myślach, by nie patrzeć na jego wykrzywione w uśmiechu, zaróżowione, miękkie usta... Cholera! Czemu tak trudno było go ignorować? Co on takiego w sobie miał?

Zajrzałam w jego czarne, pochłaniające światło oczy. Tęczówki oddzielone były od źrenic jedynie cienkimi, szarymi obwódkami, ledwie widocznymi. Patrząc na nie, przypomniałam sobie obraz zielonych, pałających życiem oczu. Jak to możliwe, że nie pozostał po nich żaden ślad?

- Dziwnie na mnie patrzysz – stwierdził, nachylając się nade mną i muskając oddechem kosmyk moich włosów. - Czy ma to związek z tą nocą?

Odsunęłam się gwałtownie, a nogi krzesła zgrzytnęły o podłogę przesuwając się razem ze mną.

- Mówisz o tym, kiedy to wykorzystałeś moją uległość i zmęczenie, żeby wepchnąć mi się do łóżka?

Uniósł ręce w oznace kapitulacji.

- Do niczego nie doszło! - zaprotestował i zaczął ponownie się do mnie zbliżać. - Poza tym powinnaś mi podziękować. Dzięki mnie mogłaś bez strachu smacznie spać.

- Trzeba było mi pomóc włączyć prąd, a nie mnie przytulać. - Zacisnęłam usta.

- A więc o to chodzi. – Powoli nakreślił palcem ślad na mojej dłoni leżącej na ławce. - Jesteś bardzo wstydliwa. Ale to...

- Wcale nie jestem.

Zabrałam rękę, uciekając przed jego dotykiem.

"Przyrzekam, że następnym razem zadzwonię po elektryka", postanowiłam. "Nieważne, która będzie godzina".

- Poza tym wysadziłaś prąd w całym domu – odparł z uznaniem. - Choć przypuszczam, że pewnie nieświadomie...

- Co?

Otworzył usta, jakby miał zamiar odpowiedzieć, ale wtedy tuż za drzwiami rozbrzmiały głosy.

- Mówiłem panu, że jestem Rafaelem Santi!

- Chłopcze, brzmiało to tak, jakbyś twierdził, że jesteś...

- Wielkim artystą odrodzenia? Nigdy nawet o niczym takim nie wspomniałem!

Na korytarzu z pewnością stali pan Asner i Rafael. Odetchnęłam z ulgą. Czyli jednak ta cała nowina to nieprawda? Rafael był zwykłym chłopakiem? Ale zaraz, czy nauczyciel czasem nie zaprzeczył? A to oznaczało, że...

- Już dobrze, panie Santi – mruknął uspokajająco z nutą irytacji w głosie.

- Nie wszystko jest takie, jakim to widzimy, panie Asner.

Znaki Dusz. Odrodzenie [W TRAKCIE ZMIAN]Where stories live. Discover now