ROZDZIAŁ XX

6 2 0
                                    


Wyścig o królewską koronę, o jedną z najpiękniejszych księżniczek, o miejsce na tronie najpotężniejszego królestwa zaczyna się nieoczekiwanie. Jeszcze niedawno słuchałam zachwytu nad naszym występem, a zwłaszcza debiutem jako przyszłej żony, mojej siostry, a później sama biłam oklaski, gdy na środku sali zostali zebrani i przedstawieni kandydaci do ożenku. Z tego co policzyłam, było ich dwudziestu siedmiu. Jeśli się nie myliłam, obserwując ich urodę i szaty, siedmiu przybyło ze Springer, szesnastu ze Summer i czterech ze Atumn. Ku uldze mojego ojca nikt nie pojawiła się ze Winter. Wznieśliśmy tost na ich cześć, krzycząc i wiwatując. Widziałam na ich twarzach dumę, przerażenie i pożądliwe spojrzenie na moją siostrę i koronę ze żółtymi szafirami, którą trzymała w dłoniach dla przyszłego męża. Nie wiedziałam, co się wydarzy dalej, moja rozpiska planu Królewskiej Próby nie sięgała tak daleko, dlatego prawie krzyknęłam z przerażenia, gdy jeden po drugim kandydat zaczął padać na ziemie. Od razu zaczęłam szukać pomocy spojrzeniem u Eleonory, która starała się ukryć przerażenie na twarzy.

– A teraz kandydaci zostaną dowiezieni powozami do punktu startowego. Niech los im sprzyja – mówi ojciec z ochrypłym głosem.

– I niech Bogowie będą łaskawi – odpowiada wyraźnie zmieszany tłum. Jednak nikt nic więcej nie mówi, jakby spodziewał się tego wszystkiego. Pamiętam, że gdy Nora brała udział w Królewskiej Próbie, to zawiązywali im oczy przepaskami. Jednak dochodziło wtedy do oszustw. Najwyraźniej Król Summer postanowił uskutecznić początek rywalizacji.

Widzę, jak wynoszą wszystkich po kolei, nie do końca obchodząc się z nimi z delikatnością. Gdy jeden ze służby chwyta Logana, mam ochotę podbiec i powiedzieć, żeby uważał na niego, ze wzgląd na sympatie z dawnych lat. Jednak tego nie robię. Nikt nic nie robi. Wszyscy stoimy i patrzymy się, jak z naszego widoku znikają bliskie nam osoby.

– Za siedem dni lub szybciej powitamy naszych walecznych synów na dziedzińcu. Tam już czekają na was namioty z jadłem i popitkiem oraz wygodne pufki i sofy. Za kilka godzin młodzieńcy się zbudzą i zaczną wyścig. Moi doradcy szacują, że za dzień ci najszybsi powinni dobiec do pierwszego punktu z flagą. Na bieżąco będą nam przekazywać informacje z kilkugodzinnym opóźnieniem. – Słyszę, jak głos Króla robi się co raz cichszy, jakby powoli znikał.

– A teraz zapraszamy was na dziedziniec. Jeśli będziecie potrzebować czegoś, nasza służba przez okres Królewskiej Próby należy do was. Oczywiście komnaty gościnne również – dodaje Nora poważnym głosem, sprawiając, że tłum ludzi powolnym krokiem się rozchodzi, aż w końcu zostajemy sami. – Przez ten okres siedmiu dni musicie być wsparciem dla rodzin kandydatów. Oni martwią się o swoje dzieci, które biorą udział Królewskiej Próbie. Dlatego okażcie im dobroć i wdzięczność za to, że tak się poświęcają. – Nakazuje nam, a moja siostra, która przez cały czas stała jak słup soli, dopiero teraz się rusza.

– Oczywiście – odpowiada. – Idziemy? – patrzy się na mnie wyczekująco.

– Dołączę za chwilę. Muszę się odświeżyć. – Uśmiecham się przepraszająco, gdy wychodzę z sali. Dopiero po chwili zauważam, że prawie biegnę.

Dotarcie do stajni graniczy z cudem. Wszędzie chodzą strażnicy i służba, więc ciężko poruszać się po pałacu i dziedzińcu niezauważonym. Ale gdy przebieram się w strój Melanii, udaje mi się z małymi przeszkodami, dostarczyć stajennemu list do Gareda, który mówi, jak bardzo za nim tęsknie i że go przepraszam za tak planowaną długą rozłąkę. Ku mojemu zaskoczeniu jest jeden dla mnie, ale nie od syna Terenca, a od jego siostry.

Droga Lore,

piszę do ciebie, bo nie mogę znieść już Gareda. Zachowuje się dziwnie od jakiegoś czasu. Mam wrażenie, że w ogóle nie śpi i nie je, a on kocha przecież jeść. Musisz nas odwiedzić, bo on chyba usycha z tęsknoty do ciebie. A skąd to wiem? Bo już kilka razy nazwał mnie Lore!

Słońce w Mroku (Zakończone)Where stories live. Discover now