7

14 1 0
                                    

'Nie zachowuj się jak dziecko Yeonjun.'

Głosy, które słyszał różowo-włosy nie dawały mu spokoju.
Na każdym kroku go prześladowały.
Próbował je zwalczyć.
Zignorować.
Nic nie wychodziło.
Odmawiał zawsze udania się do psychologa.
Czy się bał?
Ależ oczywiście.

Od zaprzyjaźnienia się z Soobinem minęły 2 dni. Yeonjun coraz bardziej wątpił w to, że posiada zdrową relację z niebiesko-włosym. Nie miał nikogo oprócz niego.
A co z Kaiem?
No właśnie.
Kai.
Chłopak nie pojawił się w szkole.
Yeonjun nie widział go od tamtej pamiętnej lekcji matematyki. Pisał do niego. Dzwonił.
Ten nigdy nie wyświetlił.
I już nie wyświetli.
Telefon nie został odebrany przez wesołego, uśmiechniętego, żartobliwego chłopaka.
I już nigdy nie zostanie.

Następnego dnia do Yeonjuna zadzwoniła matka jego przyjaciela.
Kobieta zapłakanym głosem oznajmiła coś, na co nikt nie był gotowy.

Huening Kamal Kai.
Dlaczego...?

Yeonjun nie zmrużył oka tej nocy.
Płakał.
Tęsknił.
Nie potrafił zrozumieć dlaczego.
Czy to było z jego winy?
Kai.
You're so dumb.

Rankiem Yeonjun nie potrafił opuścić pokoju. Nie mógł.
Nie chciał.
Gdyby tylko wiedział, co ciążyło na sercu przyjaciela.
Gdyby tylko wiedział, z czym zmagał się Kai.

Chłopak próbował myśleć pozytywnie.
Jest gdzieś, gdzie nikt go nie będzie sądzić.
Gdzieś, gdzie ptaki będą za nim podążać, ćwierkając i śpiewając weselnie.
Ziemia była tego przeciwieństwem.
Przeciwieństwem pięknie wykreowanego raju.

Raj na ziemi? Skądże. Trudno taki znaleźć w tych czasach.

Yeonjun otrzymał powiadomienie.
A nawet pare.
Miał głupią nadzieję, że był to Kai.
W końcu nadzieja była matką głupich.

"Gdzie cię znowu wywiało?"
"Wagarujesz?"
"Mógłbyś mnie chociaż powiadomić."
"Lepiej odpisz."
"Najlepiej żebyś ruszył dupsko w końcu i przyszedł do tej szkoły."
"Ostrzegam cię Choi Yeonjun."

Był to nie kto inny, niżeli Soobin.
Różowo-włosy od razu po przeczytaniu wiadomości odłożył telefon z powrotem na stolik nocny umiejscowiony tuż przy łóżku.

- Dajcie mi wszyscy święty spokój! -

Widocznie zdenerwowany Yeonjun, powolnie wstał. Zasłonił roletę, przez co w pokoju panowała jedynie ciemność.
Łzy mimowolnie spływały po jego policzkach.
Płacz zmienił się w ból.
Yeonjun czuł jakby wszystko się zmieniło.
Choć.
Jedno już nigdy się nie zmieni.

Pustka w jego sercu.

A SOULMATE WHO WASN'T MEANT TO BE. Yeonbin TaegyuWhere stories live. Discover now