IX. Pamiętnik cz.3

21 5 47
                                    


Gdy obudziłam się we wtorek, nie czułam już dudniącego bólu głowy. Cokolwiek Sam zrobił, zadziałało. Odetchnęłam z ulgą, wstając z łóżka. Znowu czułam się jak ja. Przelotnie spojrzałam w lustro, idąc pod prysznic, widząc że cienie pod oczami również znacznie zbledły. Moje oczy pozostawały jednak subtelnie bardziej niebieskie. Po długim prysznicu zeszłam na dół zjeść śniadanie. Moja mama siedziała już przy stole, pijąc kawę i czytając najnowszą gazetę.

-Hej - przywitałam się. Jej oczy na chwile zawędrowały powyżej kartek na moją twarz. Uśmiechnęła się nieznacznie.

-Wyglądasz dzisiaj dużo lepiej - powiedziała, po czym skupiła się ponownie beztrosko na czytaniu. Przeszłam wokół stołu i zerknęłam jej przez ramię. Nagłówek głosił: "dwóch zaginionych w zeszłym tygodniu. Czy to przypadek?". Wzdrygnęłam się i nalałam sobie kawy do kubka, przy okazji przygotowując sobie tosta. Usiadłam naprzeciwko mamy, stawiając śniadanie na stole, jednak ona dalej była intensywnie zaczytana. Zjadłam posiłek w ciszy i gdy już miałam zbierać się do wyjścia, mama ponownie wychyliła się zza gazety.

-Rose uważaj na siebie - powiedziała łagodnie, patrząc na mnie. Była zmartwiona, lekki błysk w jej oczach pokazywał intensywne emocje, które nią targały, mimo spokojnego tonu głosu. Uśmiechnęłam się uspokajająco, chcąc chociaż trochę rozwiać jej obawy, ale prawda była taka, że sama nieco się bałam. Ten nagłówek przypominał mi o horrorach, które oglądałam nieraz z Hexą i musiałam naprawdę wytężyć umysł, żeby nie snuć teorii o zaginionych nastolatkach.

-Zawsze na siebie uważam - rzuciłam, ściągając kurtkę z wieszaka. Mama nie wyglądała na przekonaną.

***

Przed szkołą powitała mnie Hexa wraz z Benjim. Najwyraźniej po wczoraj wrócili do swojego zwyczajowego przekomarzania się. Wywróciłam oczami, widząc jak Hexa próbuje połaskotać chłopaka.

-Jak się czujesz? - zapytała, uśmiechając się niepewnie. Czy Sam powiedział jej co się stało? A może po prostu martwiła się, bo zniknęłam ze szkoły bez słowa. Nie byłam pewna ile wie, więc odpowiedziałam zdawkowo:

-Dzisiaj jest o wiele lepiej. Migrena mi już przeszła, ale jestem jeszcze trochę połamana. - Wysiliłam się, aby przyjąć zwyczajowy ton głosu. Hexa westchnęła przeciągle, słysząc moją odpowiedź.

-To dobrze, bo czeka Cię intensywny dzień - powiedziała tajemniczo. Zmierzyłam ją wzrokiem, zastanawiając się, czy zapomniałam o czymś ważnym.

-Błagam, powiedz, że nie mamy dzisiaj jakiegoś głupiego testu - jęknęłam, ale ona uśmiechnęła się drapieżnie.

-Nie o to mi chodzi głupku. To twój ostatni dzień bycia dzieciakiem.

Benji zaśmiał się głośno, słysząc wypowiedź dziewczyny i spojrzał na Hexę porozumiewawczo. Poczułam się, jakby moje stopy wrosły w podłogę. Totalnie nie byłam w nastroju do świętowania, ale nie miałam słów, aby im to wytłumaczyć. 

"Sorry, ale nie rajcuje mnie to, w moje urodziny mam umrzeć. Idealne wytłumaczenie, co?" - zadrwił cichy głos w mojej głowie. Odepchnęłam go od siebie, nie poddając się fali paniki, która próbowała mnie zalać. Musiałam myśleć pozytywnie, tak.

-To tylko urodziny, a nie jakaś magiczna bariera dorosłości - wydukałam w końcu z rezerwą. Hexa spojrzała na mnie spod byka, zanim się odezwała, jakbym ją obraziła. Nie zareagowałam, prosząc w myślach, aby porzuciła temat.

-To bardzo magiczna bariera legalnego picia - stwierdziła po chwili śpiewnie, nie bacząc na mój wcześniejszy ton i mrugnęła porozumiewawczo do blondyna. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Benji zapytał:

Spalona cz. 2 - Krew AniołówWhere stories live. Discover now