CZĘŚĆ 17 -c.d.

374 33 2
                                    


Królica z królikiem zebrali brudne naczynia i poszli do kuchni. – Ema! Lik! – zawołała za nimi Halinka. – Wróćcie tu do nas zaraz. I zawołajcie Selę z Zygim i Kluska. Bez waz nie zaczniemy.

- Tak jest! – odkrzyknęli.

A po chwili cała piątka, włącznie z ósemką zaciekawionych dzieciaków pojawiła się w salonie. W tym czasie Dalia z Halinką złożyły kanapę, a pościel i pozostającego w transie Aliego ułożyły na ozdobnym foteliku przy oknie. Pozostałe dwa fotele oraz ława, jak stały odsunięte przez Halinkę, tak stały. Cały dywan, jak i kanapa oraz fotele i cieplutkie miejsce przy kominku pozostawały do dyspozycji zebranych. Naczelne miejsce, czyli wygodną kanapę zajęła Halinka z Dalią. Reszta rozproszyła się po salonie.

Dalia chwyciła plecak z podłogi, położyła go obok siebie na kanapie, otworzyła, wyjęła notes i czerwony, żelowy pisak.- Jakie to szczęście babciu, że wzięłam ze sobą ten plecak – wyszeptała.

- Masz cukierki? – nieśmiało zapytał basset.

- Mam – odpowiedziała dziewczynka i roześmiała się na całego. – Gdzie moje maniery. Jeszcze raz otworzyła plecak i wyjęła spore opakowanie „Tofinek". – Proszę – podała gołębicy. – Poczęstuj wszystkich.

Basset smakowicie oblizał pysk. – To mordoklejki? –uradowany zapytał szczura.

- Weź pięć – poradził mu Baltazar. – Przynajmniej na chwilę zamknie japę... - i puścił do kocicy oczko. Ale ta tylko fuknęła ignorując go zupełnie.

Dalia spojrzała na rozsmakowane słodkościami zwierzaczki i ponownie zanurzyła rączkę w plecaku. Wyjęła sporych rozmiarów bombonierkę.

– Będzie się nam milej pracowało – zaśmiała się Halinka. Dalia otworzyła pudełeczko, zeskoczyła z kanapy i zaczynając od Halinki, a kończąc na króliczych pociechach poczęstowała wszystkich jak leci. I z powrotem wskoczyła na kanapę.

- Coś z tobą nie tego? – szturchnął łapą szczura basset. – Wpatrujesz się w te czekoladki, jak sroka w kość – zachichotał. Ale szczur ani nie odpowiedział, ani nie zjadł czekoladki, tylko obracał ją w łapkach przyglądając się jej uważnie z każdej strony.

- Co się stało Baltazarze? – poważnie spytała Halinka. – Zaniepokoił cię ten cukierek? Dalia ze zwierzakami, oprócz małych króliczków i skunksików, które rozbiegły się po salonie spojrzały badawczo na szczura.

- Wystarczy odwinąć złotko...

- Albo sreberko – wtrąciła Dalia. – W środku jest czekoladka.

- Ups! – basset przytkał pysk łapą, a kocica tylko przekręciła oczami. – Ten kołtun zeżarł z opakowaniem – syknęła pod nosem i głucho westchnęła.

Szczur spojrzał na Halinkę. – Nie chodzi o to. Ja dawno temu znalazłem właśnie taki błyszczący papierek i to... - zająknął się.

Sowa wytrzeszczyła żółte oczyska. – Nie chcesz nam chyba powiedzieć, że tą błyskotką przechytrzyłeś stwory?!

Baltazar spłoszony zerknął na sowę. – Właśnie to chcę powiedzieć. Sowa złapała się za głowę. – No to dopiero będzie klops! Masz więcej tych czekoladek? – szybko zwróciła się do Dalii. Dziewczynka przecząco pokręciła głową.

- Ale po co nam czekoladki kochani? – wtrąciła Halinka.

- To dobry towar dla negocjacji! – odrzekła sowa.

Dalia uśmiechnęła się serdecznie. – Czekoladek nie ma, ale są papierki!

- I to jest myśl! – ucieszyła się sowa.

Po drugiej stronie kufraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz