#1 Koszmar.

1.3K 88 19
                                    

Czarna przestrzeń. Próbuję biec ile sił w nogach.

* Może to sen. Jest zbyt realistycznie.*

Coś mnie ciągnie za nogę, po czym uderzam o ziemię. Z nosa leci mi krew. Poczułam jak gałka oczna jeździ mi po powiece.

*MAM ZAMKNIĘTE OCZY.* Nie mogę ich otworzyć.

Słyszę dźwięk ostrzonych nożyczek. Widzę cień jakiejś osoby. Nie boję się. Chwile potem ostrza nożyczek wbijają mi się w tęczówkę przebijając oko na wylot. Zaczynam drżeć i wyć z bólu. Wstaje i próbuje uciec. Daremne próby.

(GŁOS Z ODDALI.)

-Mniam smaczne mięsko...-Zasyczało. Późniejszy dźwięk brzmiał, jak oblizanie się po czymś naprawdę smacznym.- Jedną gałkę już zjadłem czas na drugą.

-ZOSTAW MNIE!!!! MOJE OCZY..TYLKO NIE ONE!- Boje się. Nogi mam jak z waty.- ZOSTAW MI JE BŁAGAM.

-ZAMILCZ!-Skoczyło na mnie i przycisnęło rękami do ściany.

Nagle o coś się potknęłam i wywróciłam do tyłu. Ciemne kolory zaczęły zmieniać barwy.

Słyszę czyjś krzyk. Nie to ja krzyczę. Zdzieram sobie gardło kolejną noc z rzędu. Ktoś do mnie podbiega i przytula.

-STRACIŁAM OCZY...MOJE OCZY JUŻ NIG..-Nie skończyłam mówić. Po prostu zamilkłam, kiedy przede mną zobaczyłam czerwone powiewające na wietrze włosy.

-CICHO!-Rozkazał.-Znowu ten koszmar ? Spójrz mi w oczy.- Zrobiłam to bez wahania.

Te śliczne czerwono krwiste oczy, w których widziałam odbicie moich. Były czerwono fioletowe. Po mamie fiolet po tacie czerwień. Czasami też było widać w nich żółtą obwódkę. Widziałam wtedy wszystkie szczegóły. Nic im nie umykało. Tatuś mówił, że są nawet lepsze od jego, takie magiczne. Nie mogłam ich stracić, może kochał mnie tylko dzięki nim.

-Tato?!- Mój cichy głosik rozbrzmiewał w kątach pokoju.

-Tak.?

-Nie przytulaj mnie więcej. To powoduje u mnie słabość, a ja nie mogę być słaba.

-Dobrze córeczko przestanę cię przytulać, ale w odpowiednim czasie.

Nigdy się nie uśmiechał. Jego twarz z tym samym zimnym wyrazem ratowała mnie przed nocnymi koszmarami. Tym samym, mogłam się domyślić, że to on był ich źródłem.

Kiedy krzyczałam on przytulał moje małe ciałko do siebie.

Wtedy czułam się dziwnie. Nakładał duży nacisk na naukę i dodatkowe zajęcia.

Musiałam być perfekcyjna, NAJLEPSZA. Nie bawiłam się z innymi dziećmi, ani nie spędzałam masy czasu na oglądanie głupich kreskówek w telewizji.

Mama zawsze powtarzała coś o obietnicy. Podobno tata jej kiedyś ją złożył.

Kiedy pytałam mamę co to za obietnica nie chciała mi powiedzieć.

Potem mamusia się rozchorowała. Już nie bawiłyśmy się w ogrodzie. Każdego dnia patrzyłam w okno i czekałam, aż wróci.

Moja sukienka w kwiatki też czekała właśnie na ten dzień. Dzień w którym ona wróci.

Kiedy pogotowie ją zabrało miałam tą sukienkę. Z jej twarzy odprysnęła na mnie krew.

Jest pastelowa. Fioletowo-czarno-biała. Do kolan.

Dostał ją od Ojca na zakończenie przedszkola. Miałam wtedy 6 lat.

(Przy obiedzie.)

-Ai-chan wyjdź pobiegać na dwór.

-Nie mogę.- Mówiąc to przegryzałam kawałek wieprzowiny.

-Co ja ci mówiłem o mówieniu z pełną buzią. Cała się poplułaś.- Czerwonowłosy podszedł do mnie i wytarł mnie chusteczką.

-NIE WYCIERAJ MNIE.- Szczebiotałam zębami a nogi chodziły mi w przód i tył.

*Tak daleko mi brakuje do ziemi. Grr.*

-Ai-chan. Jesteś moją malusią córeczką muszę się tobą opiekować.- Wziął mnie na barana i przeniósł do salonu zrzucając mnie na miękką kanapę.- Czemu nie chcesz iść na pole?

Przełknęłam silne.

-Wszystko tam kojarzy mi się z mamą. Poza tym nie chce bawić się sama.- Odwróciłam wzrok.

-Ja się z tobą pobawię.- Jak on wspaniale łaskotał.

-Hehehhehee.

DRYŃŃŃŃŃŃŃŃ

-Pan Akashi Seijuro?

-Tak słucham.

-Czy moglibyśmy spotkanie przełożyć na dziś. Muszę wieczorem wylecieć do Londynu.

-Ależ oczy....

Jego wzrok spotkał się z moim. Ciepło się uśmiechnęłam. Myślałam o tym w jakie zabawy mogę bawić się z ABSOLUTNYM przeciwieństwem dobrej zabawy.

Kiedy tak na mnie patrzył zdałam sobie sprawę, że pewnie złamie obietnicę z powodu kolejnego spotkania.

Wybiegłam na pole z łzami w oczach. Znowu mi to zrobił.

(Akashi)

Co ja mam zrobić z tym dzieckiem. Joka czemu akurat teraz...czemu? BAKA

-Przepraszam pana, ale nie mogę.

-Wie pan, że w takim wypadku będę musiał wycofać kontrakt.

-Zdaję sobie sprawę. Nawet nie wie pan jak wspaniałego współpracownika może pan stracić. Będziesz tułał się na dnie. Mam jedną z największych grup w Japonii. Ja zamierzam spędzić czas z rodziną. ZNAJ SWOJE MIEJSCE KUNDLU.- Odetchnąłem. Zapanowała chwila ciszy. Po myślach krążyła mi tylko Joka i Aiko.- Siad psie.

Po tych słowach odłożyłem słuchawkę i poszedłem szukać zasmarkanej małej dziewczynki, która charakterem niesamowicie przypominała mi moją żonę.

***

Jej nareszcie udało mi się dodać.

Podoba się? (Komentarz, gwiazdka mile widziane) ^^

CIEŃ ABSOLUTAWhere stories live. Discover now