On my mind 1/2

1.5K 68 10
                                    

Zanim zaczniesz czytać upewnij się, że masz duuuuuuużo czasu ;)

Lily

Szybkim krokiem przemierzałam puste ulice, wciskając dłonie do tylnych kieszeni moich czarnych spodni z wysokim stanem. Mimo, że od wakacji dzieliły nas równe dwa miesiące wieczory wciąż były chłodne, a ja nie chciałam spędzać kolejnych dni zamknięta w pokoju, tylko dlatego, że moja słaba odporność znów dała się we znaki. Właśnie dlatego jeszcze bardziej przyspieszyłam kroku, przez co mój oddech stał się ciężki. Mimo to nie zwolniłam, dopóki nie dotarłam do niewielkiej restauracji znajdującej się na rogu ulicy, na której widok uśmiech mimowolnie zagościł na mojej twarzy.

Wzdrygnęłam się lekko, kiedy moja dłoń zetknęła się z zimnym metalem klamki za którą pociągnęłam, aby po chwili schować się w przytulnym pomieszczeniu, w którym unosił się przyjemny zapach wanilii wymieszany z czekoladą, którym od razu mocno się zaciągnęłam. Jeśli miałabym wybierać pomiędzy wszystkimi zapachami świata z pewnością padłby on na ten, unoszący się w tej właśnie knajpce. To właśnie on sprawiał, że przychodzenie tutaj kiedy stało się moją małą tradycją, której nie śmiałam łamać.

Z lekkim uśmiechem błąkającym się po mojej twarzy lawirowałam pomiędzy stolikami, ze zdziwieniem zauważając, że knajpka jest niemal całkowicie zapełniona, czego powodem zapewne była organizowana od niedawna noc karaoke. Przechodząc przez lokal byłam w stanie zauważyć grupkę nastolatków, którą kojarzyłam ze szkoły. Niestety z żadną z osób siedzących przy stoliku nie przyjaźniłam się na tyle, aby bez dziwnych spojrzeń rzucanych w moim kierunku się do nich przysiąść. Może i byłam odważna, ale nawet ja nie porwałabym się na takie szaleństwo, zwłaszcza że wśród nich zauważyłam chłopaka, który gra w szkolnej drużynie piłki nożnej, co w gruncie rzeczy zaliczało ich wszystkich do grona tych popularnych, do których ja sama nie należałam.

Zagryzłam wargę zdając sobie sprawę, że nieświadomie wpatruje się wprost w czekoladowe tęczówki owego chłopaka, który posłał mi szeroki uśmiech. Musiałam mieć naprawdę zdziwioną minę, bo kiedy zdałam sobie sprawę, że jednak się nie pomylił i to do mnie wysyłał ten prosty gest z trudem go odwzajemniłam, podczas gdy brunet chichotał w najlepsze śmiejąc z mojej dziwnej reakcji.

Prychnęłam pod nosem, aby następnie ze spuszczoną głową i czerwonymi ze wstydu policzkami powędrować do lady, przy której stał Kevin - mój najlepszy przyjaciel, który idealnie wpasował się do roli wrzodu na dupie.

- Znowu ty? - zapytał nie starając się nawet ukryć swojego rozbawienia, które skwitowałam przewróceniem oczami. - Zajmij sobie jakiś stolik. Twój placek i gorąca czekolada zaraz do ciebie dotrą, Grubasie. -Dodał nie czekając na moją sarkastyczną odpowiedź, która formowała mi się w głowie, tym samym mnie zbywając i zajmując się kolejnymi klientami.

Z ciężkim westchnieniem przeskanowałam całe pomieszczenie spojrzeniem szukając gdzieś wolnego miejsca, które na moje nieszczęścia znalazłam niedaleko grupki z mojej szkoły. Ze zwieszoną głową udałam się prosto do tego miejsca, w duchu modląc się, aby żadnej z osób siedzących przy stoliku obok nie przyszło do głowy nawiązywanie ze mną rozmowy, co dzięki Bogu się nie stało.

Kiedy tylko bez żadnych komplikacji opadłam na miękkie krzesło odetchnęłam z ulgą, aby następnie ściągnąć z siebie katanę, którą od razu przewiesiłam przez oparcie siedzenia. Mój wzrok przy wykonywaniu tej czynności jakby sam powędrował do stolika znajdującego się po przeciwnej stronie, przy którym siedział chłopak, przez którego na swojej twarzy wciąż czułam piekące rumieńce. Korzystając z okazji, że żadna z osób siedzących przy stoliku nie zwraca na mnie uwagi zmierzyłam ich wszystkich spojrzeniem, które i tak o wiele dłużej niż powinno zatrzymałam na aktualnie głośno się z czegoś śmiejącym chłopaku.

On my mind || c.h.Where stories live. Discover now