Prolog

49.2K 2.3K 354
                                    

        Ogromny ból głowy towarzyszył mi, gdy tylko odzyskałam świadomość. Cała głowa, jak i zresztą reszta ciała, pulsowała niewyobrażalnym bólem. Jeśli miałabym do czegokolwiek porównać ten ból, było by to przejechanie przez ciężarówkę.

        W pierwszej chwili nie miałam pojęcia z jakiego powodu wszystko mnie tak strasznie boli i gdzie się znajduje. Wystarczyło, że poruszyłam głową kilka milimetrów, a czułam jakby przejechał mi po niej czołg. Coś okropnego.

        Obok słyszałam ciche pikanie, które uświadomiło mi gdzie jestem. W powietrzu zaś unosił się zapach charakterystyczny dla tego miejsca. Ale co ja robię w szpitalu?

        Dopiero po kilku minutach zaczęłam sobie przypominać, co się wydarzyło. Ostatnie wspomnienia zaczęły we mnie uderzać z ogromną siłą, bombardując mój umysł.

      Jazda samochodem. Wspólne śpiewanie piosenek razem z mamą. Samochód z naprzeciwka. Huk. Krzyk. Ciemność.

        – Mamo – mój ochrypły głos drżał z przerażenia. Nie byłam w stanie powiedzieć więcej, zważając na moje zaschnięte gardło.

        Po chwili poczułam delikatny dotyk ciepłej skóry na mojej małej dłoni. Znałam ten dotyk. Mama.

        – Darcy. – jej głos lekko się załamał. – Córeczko, tak bardzo się o ciebie bałam. Greg, idź do lekarza i powiedz, że się obudziła – w głosie Elizabeth, mojej mamy, mogłam wyczuć ogromną ulgę i radość.

        Gdy oszołomienie powoli zaczęło znikać, chciałam otworzyć oczy, ale wtedy zdałam sobie sprawę z jednej bardzo ważnej rzeczy. One były już otwarte. Ale... w takim razie czemu nic nie widziałam?

        Gorączkowo zaczęłam rozglądać się we wszystkie strony szukając czegokolwiek, co mogłabym zobaczyć. Jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Na marne.

        – Kochanie, co się dzieje? – usłyszałam kojący głos rodzicielki, który zawsze dodawał mi otuchy, nawet w tych najgorszych sytuacjach. Jednak w tym momencie nie pomagał.

        Z tej samej strony dobiegł do mnie dźwięk otwieranych drzwi, a potem jakieś kroki, które zdecydowanie należały do dwóch osób. Jak się domyśliłam, ich właścicielami był mój tata i zapewne lekarz.

        Odwróciłam się w stronę mamy i jedyne, co nadal widziałam, to ciemność.

        – Czemu ja nic nie widzę? – wyszeptałam już poważnie przerażona.

        Poczułam jak z moich brązowych oczu zaczęły lecieć słone łzy, znacząc mokrą ścieżkę na policzkach. Zacięcie mrugałam oczami, mając nadzieję, że to coś zmieni.

        – Proszę się uspokoić – usłyszałam.

        Musiał być to lekarz, po którego poszedł mój tata, z racji, że nie rozpoznawałam jego głosu. Mogłam poczuć jak mężczyzna staje przede mną, a następnie rozchyla lekko moje oko. Co on robi? Co się dzieje?

        – Nie reaguje na światło – usłyszałam poważny głos. Następnie poczułam, że mężczyzna odsunął się ode mnie. Zaraz jakie światło? Nie było żadnego światła. – Niestety moje przypuszczenia się potwierdziły.

        – Co to znaczy doktorze? – moja mama zapytała przestraszonym głosem.

        Była zdenerwowana. Jednak ja byłam wręcz przerażona tym, co za chwilę mogę usłyszeć.

        – Podczas wypadku Darcy bardzo mocno uderzyła się w tył głowy, gdzie znajduje się płat potyliczny. Odpowiada on za wzrok. W wyniku silnego uderzenia płat ten oraz nerwy wzrokowe zostały trwale uszkodzone. Uszkodzenie postępowało powoli przez kilka tygodni, czyli okres śpiączki. Coś takiego nie zdarza się często, ale w tym przypadku niestety tak się stało. Przykro mi.

        Usłyszałam szloch rodzicielki, a potem nie byłam w stanie usłyszeć już niczego. To jedno zdanie zniszczyło wszystko. Czułam jak w jednej chwili zapadam się w dół. Wszystkie plany, nadzieje, marzenia... wszystko tak po prostu zniknęło.

        To nie mogła być prawda. To wszystko jeden wielki i wcale nie śmieszny żart. A przynajmniej chciałam, by tak właśnie było...

        Miałam nadzieję, że zaraz ktoś wyskoczy z kamerą i powie, że zostałam wkręcona, jak w tych wszystkich programach telewizyjnych. Lecz nic takiego się nie stało. Wciąż słyszałam cichy płacz mamy.

        Opadłam na łóżko szpitalne i po prostu się rozpłakałam, ściskając kurczowo poduszkę i przyciskając ją do klatki piersiowej.

        Zrozumiałam jedną przerażającą rzecz. Nie widzę. Mam dziesięć lat i już nigdy nic nie zobaczę.

        Zostałam zamknięta w ciemności, z której nie ma dla mnie wyjścia.

Hej kochani :*

A więc witam was z nową książką i mam nadzieję, że pokochacie ją równie mocno. Co sądzicie? Zaciekawiłam was?

Chciałam też podziękować pani_mostowiak przy wymyśleniu tytułu, oraz dianaa_98 za tą cudowną okładkę!

Co się będę dużo rozpisywać, mam nadzieję, że historia się wam spodoba i odniesie sukces jak "Napraw mnie".

Rozdziały będą pojawić się nie rzadziej niż raz w tygodniu.

Chcę także życzyć wam wszystkiego co najlepsze. Dużo zdrowia, szczęścia, miłości i spełnienia wszystkich marzeń i celów. Aby te święta były jak najlepiej przeżyte, w gronie najbliższych i z dużą dawką miłości. Wesołych Świąt!

Jeśli uważasz, że rozdział na to zasłużył, zostaw po sobie komentarz, gwiazdkę.

Pozdrawiam :*

Zamknięta w ciemności [Premiera 24.06.2024]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz