Noc pierwsza

6.5K 377 314
                                    

Rok 2020. Stał przed dużym lustrem w swojej łazience. Ze zdenerwowaniem próbował ułożyć swoje przydługie, brązowe włosy, co chwilę warczał zdenerwowany. W końcu się poddał i opuścił ręce wzdłuż smukłego ciała. Odetchnął kilka razy i poprawił błękitną koszulę, którą otrzymał od nowego szefa. Zastanawiało go, czemu miał na niej wyszyte nie swoje imię. Prawdopodobnie, tak jak podejrzewał, miejscówka, którą jego szef zamknął, nie dawała zbyt dużych dochodów i szukał tylko idioty takiego jak on, który przypilnuje, by nikt nie ukradł żadnej atrakcji za marne grosze. I dlatego ten idiota ma teraz koszulę sprzed trzydziestu lat starannie włożoną w czarne, wyprasowane spodnie.

Wsunął tylko na nogi wypastowane, eleganckie buty i czarną marynarkę oraz błękitną czapkę nocnego stróża, na której widniały jakieś brunatne plamy. Jeszcze raz obejrzał się w lustrze i zerknął na zegarek, obliczając, ile czasu potrzebuje, by zdążyć na swoją nocną zmianę

22... idealnie. Chciał się jeszcze rozejrzeć po całym „Domu Strachów". Gdy był mały, słyszał różne historie o tym budynku. Podobno spłonęło w latach 80'... albo 90'? W sumie i tak nic go to nie obchodziło. Musiał jak najszybciej zarobić. A to były łatwe pieniądze. Posiedzi pięć nocy i będzie żył dalej. Nic szczególnego. Przecież to tylko pilnowanie, by nikt niczego nie ukradł. Więc... czemu się tak boi? Czemu przypominają mu się najokropniejsze historie związane z tym miejscem? Potrząsnął głową i ruszył żwawym krokiem do dawnej pizzerii.

Gdy tam dotarł, przywitał się z szefem, który rozglądał się wyraźnie zdenerwowany. Poklepał go po ramieniu i rzucając krótkie, ciche „żegnaj", niemal wybiegł z budynku. Chłopak westchnął i wzruszył ramionami. Rozejrzał się zaciekawiony. Jego buty stukały o brudną posadzkę, a złowieszcze echo zdawało się docierać do każdego zakątka domu strachów. Strzelił szyją oraz palcami, zatrzymał się na chwilę i popatrzył prosto w działającą kamerę. Poszedł dalej, docierając do biura ochrony. Było to miejsce przestronne, ale mrugające lampki nadawały mu przerażającej, zielonkawej poświaty. Kolejną rzeczą, która mu nie pasowała, był niedźwiedź wgapiający się w niego z korytarza. Miał wielkie opory, by obok niego przejść, ale w końcu przebiegł i ruszył dalej. Do jego uszu docierało jakieś dziwaczne stukanie, ale przecież był w domu strachów. To równie dobrze mogła być jedna z atrakcji. Pewnie do tego nieudana, tak jak cały ten interes.

Popatrzył na zegarek. Niemalże biegiem wrócił do biura. Usiadł na wygodnym, czarnym fotelu i zerknął na kamery. Szef kazał sprawdzać je co piętnaście minut, do tego wspomniał coś o odłączaniu pokoi od wentylacji i używaniu nagrań audio w pomieszczeniach oddalonych od biura. Szatyn nie bardzo wiedział, co mężczyzna miał na myśli. Może próbował nastraszyć nowego, młodego, niedoświadczonego ochroniarza? Około godziny 00.01 użył dźwięku audio na kamerze siódmej i od razu zablokował wlot wentylacyjny na kamerze dwunastej. Siedział i spokojnie przeskakiwał z kamery na kamerę.

„...12:00...

Oglądam cię..."

Szatyn co jakiś czas sprawdzał godzinę na zegarku, który otrzymał na osiemnaste urodziny. Postanowił zerknąć na kamerę dziewiątą i zamarł przerażony. Prosto w kamerę wgapiały się, ludzkie, świecące oczy. Ekran zaczął śnieżyć i po chwili nie był w stanie nic zobaczyć, usłyszał jedynie ciężkie kroki. Przełknął ślinę i obserwował pusty korytarz. Machinalnie przeszedł na widok z kamery siódmej, gdzie uruchomił audio. Wgapiał się w ekran, całe jego ciało drżało. Myślał, że to tylko omamy, że te wszystkie legendy namieszały mu w głowie... ale gdyby ktoś go zapytał czy działo się na jego zmianie coś nadzwyczajnego, bez wahania odpowiedziałby „TAK".

Pięć nocy w Freadbear's Fright (yaoi)Where stories live. Discover now