6. Dylan

27.1K 1.7K 179
                                    


        Z wściekłością zatrzasnąłem drzwi od mojego samochodu. Siła uderzenia była tak duża, że liście na najbliższym drzewie zatrzęsły się lekko, a ptaki tam siedzące natychmiast odleciały.

        – Chyba nie jestem aż tak straszny żeby przede mną uciekać – warknąłem i splunąłem na ziemię.

        Na kogo byłem wściekły? Nawet nie wiem. Chciałbym, by tą osobą była ta brunetka lub jej przyjaciel, który mi wpierdolił. Tak bardzo chciałbym, by to na nich była skierowana moja złość i frustracja. Niestety... jedyną osobą, na którą byłem zły byłem właśnie ja. I ten fakt ani trochę mi się nie podobał.

        Nigdy nie miałem do siebie pretensji o coś, co zrobiłem, no może kiedyś, ale nie teraz, gdy jestem jaki jestem. I to mnie najbardziej denerwowało.

        Na dodatek ta dziewczyna była oazą spokoju. Dlaczego, do cholery? Już wolałbym, by mnie zwymyślała czy znienawidziła. A ona co? Nic. Kompletnie nic. Ten fakt irytował mnie jeszcze bardziej.

        Prychnąłem głośno i wszedłem na boisko. Mój wzrok od razu odnalazł niebieskookiego. Siedział na ławce i wiązał swoje buty.

        Dzieciaki natomiast rozciągały się na murawie boiska. Czyli jeszcze nie zaczął się trening. To nawet lepiej.

        Skierowałem się w stronę przyjaciela i bezsilnie opadłem na trawę przed nim.

        – O, cześć stary! – przywitał mnie, ale gdy tylko podniosłem głowę jego mina zrzedła. – Znowu się biłeś? Już worek ci nie wystarcza? – w jego głosie pobrzmiewało zdenerwowanie.

        – Nie biłem się! – podniosłem głos, urażony, że od razu oskarżał mnie o najgorsze. Niestety otrzymałem jedynie karcące spojrzenie od przyjaciela. – Nie biłem się, Matt – odparłem zrezygnowany.

        – To co? To sine oko zrobiło ci się przez sen? – uniósł brwi i prychnął pod nosem na znak kpiny. – Chyba ustaliliśmy, że więcej nie będziesz wdawał się w bójki. Chcesz mieć znowu problemy? Myślałem, że worek ci wystarczy – wstał ze zdenerwowania, a ja poszedłem jego śladem.

        – Ale ja się nie biłem – odparłem uparcie, mając dość faktu, że nadal mi nie wierzy.

        Z innej perspektywy wyglądało to pewnie jak kłótnia syna z ojcem. Matt często starał się mi przemówić do rozumu, ale nie miałem mu tego za złe.

        Mimo wszystko prawda była taka, że nic nie zrobiłem. Nawet się nie broniłem, chociaż powinienem.

        – Więc jak to wytłumaczysz? – uniósł brwi, wskazując na moje oko.

        – Ja... po prostu dostałem od kogoś. Ehh... to wszystko jej wina – ze zdenerwowaniem kopnąłem w ławkę i już po chwili syknąłem z bólu.

        – Niby czyja? – spytał już w miarę spokojnie. – Czy ja o czymś nie wiem?

        – Ehh... Pamiętasz jak ci mówiłem o tej dziewczynie?

        – Tej, która na ciebie wpadła i jest dla ciebie zbyt niewinna? – spytał ze śmiechem, a ja zgromiłem go wzrokiem. – Dobra, już nic nie mówię – uniósł ręce w geście poddania.

        – Więc dzisiaj spotkałem ją ponownie. Ale dowiedziałem się, że... ona jest niewidoma. A jej przyjaciel mi wpierdolił za to, co zrobiłem. Nawet się nie broniłem i, do cholery, jestem wściekły... tyle, że na samego siebie – zakończyłem, spuszczając głowę w dół.

Zamknięta w ciemności [Premiera 24.06.2024]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz