24. Dylan

18.8K 1.4K 90
                                    

        Byłem z siebie cholernie dumny. Dokopałem temu kolesiowi tak, jak sobie na to zasłużył. Gdy tylko go zobaczyłem, poczułem do niego ogromną niechęć. Wszedł taki pewny siebie, jakby wygraną miał z góry opłaconą. Typowy mięśniak, który nie świeci inteligencją, a wszystkie sprawy rozwiązuje pięściami.

        Dlatego zastanawiałem się, jakim cudem ta dziewczyna z nim była. To nie był typ romantyka, który zakręciłby jej w głowie słodkimi tekstami. Jak można z własnej woli zgodzić się na tak destrukcyjny związek?

        Ale potem pomyślałem, że na jej miejscu mogłaby być Darcy. To dało mi siłę. A gdy jeszcze w czasie walki brunetka krzyknęła te słowa, mogłem zrobić wszystko. Co prawda, na początku się lekko wkurzyłem i zastanawiałem, co ona wyprawia, ale potem zrozumiałem o co jej chodziło. Chciała dać mi siłę na dalszą walkę... I szczerze? Byłem pod wrażeniem, jak odważna dziś była w swoich czynach.

        – Dobrze sobie poradziłeś. Dziękuję – usłyszałem znajomy głos i odwróciłem się za siebie.

        Przede mną stał uśmiechnięty Philip. Jego spojrzenie emanowało radością, a uśmiech niemal sięgał oczu.

        – Wszystko się udało? – spytałem z nadzieją. Chyba nie cieszyłby się tak, gdyby coś poszło nie tak...

        – Tak, dzięki tobie zgnije w pierdlu.

        Bez względu na wszystko byłem tak trochę dumny z siebie. Pomogłem komuś i to było całkiem miłe uczucie. Myśl, że ten bydlak już nigdy jej nie skrzywdzi...

        Nagle w tle usłyszałem „Uciekać! Gliny!" i wiedziałem, że to jego czas.

        – No już, spadaj stąd, chłopcze. Dopilnuję, by nie uciekł. Możesz być z siebie dumny – poklepał mnie po ramieniu i szybkim krokiem odszedł w drugą stronę.

        Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń, pobiegłem szybko do szatni, przeciskając się między ludźmi i zabrałem swoje rzeczy. Z trudem dostałem się do wyjścia, a w moje ciało odziane jedynie w koszulką uderzył chłód.

        Trzeba było uciekać. Ostatnie, czego potrzebowałem, to złapanie przez gliny i tłumaczenie im, co takiego tutaj robię...

        – Dylan! – usłyszałem, głośny krzyk.

        Odwróciłem się i zobaczyłem przerażonego Luka wraz z Mattem. W tle było już widać światła radiowozów, nie było czasu.

        Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, usłyszałem coś, co zmroziło mi krew w żyłach.

        – Darcy gdzieś zniknęła. Zgubiła się – Luke machał gorączkowo rękoma, z każdą sekundą blednąc coraz bardziej.

        – Jak to do cholery? – wydarłem się, nie kontrolując złości.

        – To przez ten tłum... oderwali ją od nas. Próbowaliśmy jej szukać, ale...

        Widziałem w oczach Luka przerażenie i nadchodzące łzy. Nie było czasu na jakieś głupie dyskusje. Była tam zupełnie sama...

        – Uciekajcie stąd. Ja ją znajdę – podjąłem natychmiastową i najrozsądniejszą decyzję.

        Wiedziałem, że usłyszałbym niejeden sprzeciw z ich ust. Dlatego nawet nie czekałem na ich odpowiedzi, tylko czym prędzej wróciłem do środka. Napędzany przez adrenalinę w moich żyłach, popychałem wszystkich na boki, nie patrząc czy coś im robię. To nie wiele mnie interesowało. Liczyła się Darcy.

Zamknięta w ciemności [Premiera 24.06.2024]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz