26. Dylan

19.8K 1.4K 55
                                    

        – Dzień dobry – do moich uszu dotarł cichy głos Darcy.

        Gwałtownie odwróciłem głowę w tamtą stronę, napotykając dziewczynę. Stała opierając się o framugę, a na twarzy miała lekki uśmiech. Jednak nie był on całkowicie szczery, co upewniło mnie w fakcie, że słyszała część naszej rozmowy. Cholera.

        Chociaż tego nie pokazywała, bardzo łatwo było ją zranić. Nie chciałem, by i w tym momencie tak było. Nie z powodu głupich wymysłów mojego ojczyma.

        Posłałem karcące spojrzenie w stronę Steva i mamy, dając im do zrozumienia, że nasza rozmowa została zakończona i nie zamierzam dłużej z nimi rozmawiać. A potem podszedłem do Darcy.

        – Hej. Miałaś mnie zawołać jak już się ubierzesz – powiedziałem cicho.

        Objąłem ją lekko w talii i poprowadziłem w stronę kuchni, nawet nie spoglądając na Steva i mamę.

        – Wiem, ale sama też sobie świetnie poradziłam – powiedziała głosem przepełnionym dumą. Takie szczegóły były dla niej najwidoczniej ogromnie ważne.

        – Wiem, rybko – zaśmiałem się cicho.

        Zadziwiające było to, jak tak drobne rzeczy potrafiły ją cieszyć. Rzeczy, których ludzie zazwyczaj nawet nie dostrzegają. Ona wręcz przeciwnie, cieszyło ją to, co małe. Tak drobna sprawa, jak zejście po schodach była dla niej zwycięstwem. Najwidoczniej to prawda, że dostrzegamy coś dopiero, gdy to stracimy...

        W momencie, gdy pomogłem dziewczynie usiąść przy stole, do pomieszczenia weszła mama wraz ze Stevem, a matka natychmiast zabrała głos.

        – Przez to całe zamieszanie nawet nie miałyśmy okazji się zapoznać. Mów mi Grace – uścisnęła dłoń Darcy. – A to mój mąż, Steve.

        Po chwili również mężczyzna podszedł przywitać się z brunetką.

        Och! Niech już nie udają takiej idealnej rodzinki, bo im to najwyraźniej nie wychodzi. Jakby te szerokie uśmiechy miały cokolwiek zmienić...

        – Um... miło mi – niepewnie odpowiedziała Darcy, nerwowo przeczesując włosy.

        Widziałem, jak niepewnie czuła się w tym momencie. Nie miała pojęcia jak się zachować, w którą stronę zwrócić głowę. Była kompletnie zagubiona i nawet lekko przerażona nową sytuacją.

        Posyłając zdenerwowane spojrzenie matce, usiadłem obok dziewczyny, chcąc by poczuła się bardziej swobodnie. Złapałem jej malutką dłoń pod stołem tak, że nikt nie był w stanie tego zobaczyć, a następnie pogładziłem lekko jej knykcie. Od razu się rozluźniła, biorąc głęboki oddech.

        – Wolisz naleśniki z owocami czy kanapki? – zapytałem delikatnie.

        – Naleśniki – powiedziała nieśmiało.

        Uwielbiałem, gdy na jej policzkach wykwitały delikatne rumieńce. Wyglądała wtedy tak bardzo uroczo.

        Z uśmiechem na ustach położyłem na jej talerzu naleśnik, który pokryłem odrobiną czekolady, a następnie posypałem go owocami. Zawinąłem go i to samo zrobiłem z kolejnym.

        – Dziękuję, ale poradziłabym sobie sama – powiedziała cicho, z delikatnym uśmiechem.

        – Wiem, ale lubię ci pomagać – oznajmiłem.

        W momencie, gdy puściłem jej dłoń, by spokojnie mogła zjeść, spostrzegłem, że dwójka dorosłych przysiada się do stołu.

        Matka uśmiechała się pod nosem, jakby co najmniej wygrała w totka, a Steve posyłał jej nieodgadnione spojrzenie.

Zamknięta w ciemności [Premiera 24.06.2024]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz