Rozdział 1

208 16 6
                                    

Witam Cię serdecznie w moim popierdolonym świecie. Nazywam się Anastasia Clark. Jestem 17-nastoletnią dziewczyną, która nigdy w życiu nie miała łatwo, ale jak to mówią "cierpienie należy do życia. Jeśli cierpisz, znaczy że żyjesz". Także jestem juz przyzwyczajona do wszelkich przeciwności losu. Jestem dość niska, czasem nawet jest to uciążliwe, ale nic na to nie poradzę.

Chciałam opisać swój wygląd, lecz nie wiem czy to dobry pomysł, ponieważ mnie Bozia urodą nie obdarzyła. Ale jak już zaczęłam, tak więc muszę skończyć.

Mam brązowe, kręcone włosy, sięgające mi do pępka. Są okropnie zniszczone przez ciepło prostownicy, którą używam na codzień, ponieważ uważam iż loki jeszcze bardziej pogrubiają moją twarz, która już jest wystarczająco pulchna. Moje oczy są błękitne i ciagle podkrążone. Niektórzy mówią, że są piękne. Jeśli to prawda, to tylko i wyłącznie z powodu ciągłego płaczu. Nos mam dość zgrabny, chyba jest jedyną częścią ciała, która mi nie przeszkadza. Posiadam wąskie, malinowe usta, należące w moim mniemaniu do najgorszych, jakie świat widział. Niestety nic na to nie poradzę, może operacja plastyczna byłaby dobrym rozwiązaniem, ale na pewno nie zdobędę się na to. Moja cera jest blada, nawet bardzo. Często ludzie myślą, że jestem chora czy coś w ten deseń, kiedy mnie widzą, ale ja nic nie zrobię z tym ze tak wyglądam.

Mam niezgrabną figurę, wszędzie mi się "wylewa". Nie potrafię nic z tym robić, staram się mieć wyjebane, bo przecież życie przeminie zanim się obejrzę i nikt nie zdoła mnie pokochać, chociażby ze względu na charakter, więc po co mam się starać? Chociaż myślę czasem nad tym, żeby się zmienić, ale rzadko udaje mi się zacząć te wszystkie ćwiczenia i zdrowe odżywianie. Po prostu pizza, czekoladki i inne kuszą bardziej niż jabłko czy banan. Są dla mnie tak jakby ukojeniem na wszystkie rany, w szczególności te wewnętrzne. Kończąc opis mojego jakże "interesującego" wyglądu zewnętrznego, pragnę zaznaczyć iż wcale nie użalam się nad sobą, tylko stwierdzam fakty, które może potwierdzić wiele osób.

Jestem z pozoru miłą, wesołą oraz ciągle uśmiechniętą dziewczyną. Moja natura jest zupełnie inna, lecz muszę ją ukrywać, udając kogoś kim nie jestem. Nie mam w ogóle znajomych, a o przyjaciołach mogłabym jedynie pomarzyć.

Spowodowane jest to najprawdopodobniej moją ogromną nieśmiałością, która ujawnia się na każdym kroku, a szczególnie w kontaktach międzyludzkich. Kiedy mam z kimś pogadać, to cała się trzęsę, zaczynam bełkotać, a moje ciało zalewa się potem. A przyczyną tego są wszystkie wspomnienia z czasów gimnazjum. Byłam wówczas gnębiona, poniżana, zastraszana, szydzono ze mnie, tak wiec od tamtego czasu unikam rozmów z kimkolwiek. Jednak jedyną osobą, z którą chciałabym rozmawiać jest chłopak z sąsiedztwa, który nazywa się Shawn Hill.

Jest niezwykle przystojny, jego uśmiech za każdym razem zniewala. Niestety taki chłopak jak on nie zwraca nawet na mnie uwagi. Mimo wszystko, jest dla mnie sensem życia, jakkolwiek to dziecinnie brzmi, ale tak jest. Nie wiem czemu, lecz ciągnie mnie do niego jak cholera, a kiedy o nim myślę to wszystko inne się nie liczy. Mogłabym tylko pomarzyć o tym, żeby on zakochał się w takiej nic nieznaczącej dziewczynie jak ja. Cóż, muszę się jedynie zadowolić swoją wyobraźnią.

Mieszkam w miasteczku Huntingdon, które posiada największą i najpiękniejszą łąkę w Wielkiej Brytanii. Często udaję się tam, żeby trochę odreagować wszystko i po prostu żeby nie siedzieć całymi dniami w domu.

Do szkoły niestety muszę uczęszczać, żeby się uczyć. Najchętniej nie chodziłabym tam, ale moją mamę nie stać na indywidualne nauczanie w domu. Ledwo wiąże koniec z końcem, odkąd rozwiodła się z ojcem nasz stan materialny znacznie się pogorszył.

﹏﹏﹏﹏﹏﹏﹏﹏﹏﹏﹏
No to zaczynamy przygodę z tym opowiadaniem :D

Napiszcie co sądzicie o pierwszym rozdziale^^

Do następnego! :*

Soon will be fineWhere stories live. Discover now