Białe obcasy stukały cicho o ziemię. Głowa dziewczyny jak zawsze ukryta była pod obszernym kapturem. Lewą rękę chowała w kieszeni białej bluzy, najpewniej dlatego, że trzymała w niej sztylet.
Palce prawej ręki monotonnie zwijały i odwijały jedno i to samo pasmo śnieżnobiałych włosów. Prawdę mówiąc, dziewczyna nie zwracała uwagi na to, gdzie idzie. Niezbyt ją to interesowało. Tak czy inaczej, nie miała nic do roboty. Otarła rękaw bluzy z krwi jakiegoś zbyt naprzykrzającego się typka, spotkanego około pół godziny temu. Chociaż niewiele to dało, materiał zdążył już większość wchłonąć.
Westchnęła tylko i rzuciła przelotne spojrzenie po okolicy.
Chwila. Stop.
Rozejrzała się dokładniej.
- A więc to tutaj trafiłam? - Uniosła delikatnie kąciki ust w górę. Przestała maltretować pasmo włosów i prawą rękę również wsunęła do kieszeni. Przymknęła oczy, pozwalając wspomnieniom napływać do głowy.
Ci wszyscy ludzie. Oni nigdy jej nie pomogli. Nigdy nie zainteresowali się tym, jak ona żyje.
Nie. Uspokój się.
Zacisnęła mocno dłoń na sztylecie, rozcinając sobie skórę. Odetchnęła głęboko i powoli ruszyła przed siebie. Na jej przysłoniętej kapturem twarzy pojawił się cień uśmiechu.
***
Taki krótki wstęp do mojej nowej książki ^^
Mam nadzieję, że się spodoba i że nie stracę weny xD
Dziękuję za przeczytanie! <3
YOU ARE READING
White Death
FantasyIdziesz. W oddali widzisz postać. Biel. Ta biel Cię oślepia. Mrużysz oczy. Biało, wszystko jest białe. Wszystko? Podchodzisz bliżej. Białe buty na wysokim obcasie. biała spódniczka, biała bluza. Twarz osłonięta białym kapturem, spod którego wyst...