– Pamiętam to, jakby zdarzyło się dzisiaj. Stwierdziłaś, że ten obrus ci się nie podoba. Drażniły cię te czarne wzorki. A zaledwie chwilę później cała kolacja wraz z nim leżała na podłodze. – Kobieta zaśmiała się głośno, na co jej zawtórowałam. Wtuliłam się w jej bok, a ona objęła mnie ramieniem, przyciskając do siebie.
– Pamiętam. Chciałam tylko pozbyć się tego obrusu, a pozbawiłam nas całej kolacji – zaśmiałam się pod nosem na te wspomnienia. – Potem się na mnie bardzo zdenerwowałaś. Byłam smutna z tego powodu, więc poszłam do piaskownicy i przygotowałam drugą kolację – wspomniałam.
– Pamiętam to. Byłaś takim uroczym dzieckiem, że nie dało się na ciebie gniewać. Dodatkowo tak bardzo się postarałaś z tą swoją „kolacją". – Ucałowała mnie w czoło.
Uwielbiałam takie beztroskie momenty. Już dawno byłyśmy po kolacji wigilijnej. A teraz siedziałyśmy na kanapie, pijąc gorącą herbatę i wspominając dawne czasy. Może z pozoru to zwykła rzecz, ale dla mnie takie momenty spędzane z mamą były na wagę złota.
– Chciałabym tak częściej z tobą spędzać czas – powiedziałam cicho.
– Wiem, skarbie. Ale wiesz, jak wygląda nasza sytuacja – westchnęła.
– Tak, wiem – przytaknęłam tylko. Nie zmierzałam kontynuować tego tematu, po co psuć sobie dzisiejszą atmosferę?
– Na pewno nie masz nic przeciwko, że na jakąś godzinę zniknę z Dylanem? Mówił, że to coś ważnego – powiedziałam, chcąc się, upewnić, że nie będzie jej przykro z tego powodu.
– No coś ty. Spokojnie, jedź. Nic mi się nie stanie, jeśli sama posiedzę przez godzinkę – zaśmiała się. – Jestem pewna, że Dylan nie zabrałby mi ciebie z byle powodu.
Byłam ciekawa, o co chodzi blondynowi, ale nie chciałam sprawiać przykrości mamie. Chociaż z drugiej strony perspektywa zobaczenia się z chłopakiem, chociaż na trochę była kusząca. Na szczęście nie miałam dylematu i nie musiałam wybierać między tą dwójką. Bo nie potrafiłabym.
~~
– Co ty kombinujesz? – zapytałam.
Dylan zamiast odpowiedzieć na pytanie zadawane przeze mnie od kilku minut, posadził mnie na jakimś krzesełku. Przez całą drogę nie pisnął ani słowa o celu naszej podróży do jego domu. A ciekawość wręcz zżerała mnie z tego powodu.
– Już nie bądź taka niecierpliwa – powiedział żartobliwie. – Cierpliwość popłaca, rybko. Poczułam jak klęka przede mną, a potem chwyta jedną z moich dłoni, która była naprawdę mała w porównaniu do jego.
– Więc tak. Nie jestem dobry w składaniu życzeń, ale życzę ci ogromu szczęścia, miłości i księcia na białym koniu – parsknęłam cicho. A może już go znalazłam? Z tym, że zamiast konia miał motocykl... – Aby wszystkie twoje marzenia się spełniły, jedno już za chwilę spełnię. I żebyś zrozumiała, że jesteś wyjątkowa taka, jaka jesteś, rybko.
– Dziękuję – wyszeptałam wzruszona.
– A teraz mam dla ciebie taki skromny, nieskromny prezent – zaśmiał się.
– Nie musiałeś. Ja nic dla ciebie nie mam – powiedziałam zmartwiona.
Nie pomyślałam, że zamierza mi coś kupić i nawet nie pomyślałam, by postarać się o jakiś prezent dla chłopaka. Na który, swoją drogą, i tak nie byłoby mnie stać...
CZYTASZ
Zamknięta w ciemności [Premiera 24.06.2024]
RomanceJak to jest być niewidomym? Hmm. To trochę jak zabawa w ciuciubabkę. Nie jesteś w stanie nic zobaczyć lecz mimo to musisz sobie radzić. Zamiast szukać bawiących się z Tobą dzieci, ty musisz znaleźć swoje łóżko, stół, biurko czy ludzi, którzy cię ot...