44. Dylan

17.9K 1.3K 107
                                    

        Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział mi, że seks może mieć dla mnie tak wielkie znaczenie... wyśmiałbym go. Gdyby ktoś spytał mnie o najwspanialsze przeżycie... nie potrafiłbym odpowiedzieć na to pytanie.

        Ale tak byłoby kiedyś. Dzisiaj bez namysłu powiedziałbym, że tym wspaniałym przeżyciem był seks z Darcy, który zdecydowanie nie był przypadkowy i wyprany z uczuć. I chociaż ta myśl i skala przywiązania do dziewczyny przerażała mnie... to nie potrafiłem się tym martwić. Ważniejsze było dla mnie to, jak cholernie dużo przyjemności sprawiło mi nasze zbliżenie.

        Darcy była moim aniołem, zbawieniem. Była w stanie przepędzić wszystkie koszmary. Pierwszy raz w życiu uwierzyłem, że może jednak dla kogoś mogę być ważny.

        Ale potem te cholerne tatuaże i blizna, którą zauważyła. Ten wieczór, a raczej noc, nie powinna skończyć się w taki sposób... Powinniśmy cieszyć się tamtą chwilą.

        Tępo patrzyłem w ścianę, nie reagując na próby nawiązania ze mną kontaktu ze strony dziewczyny. Powiedziałem jej to, naprawdę powiedziałem...

        – Dylan – delikatnie chwyciła moje ramie. – Proszę... porozmawiaj ze mną, nie zamykaj się – pokręciła głową, a w jej głosie mogłem wyczuć zmartwienie i smutek.

        Naprawdę się o mnie martwiła? To możliwe? Czy może jej na mnie zależeć na tyle, by przejmować się tym co czuję?

        Z zamglonym spojrzeniem zerknąłem na bliznę, która każdego dnia przypominała mi o tym wszystkim. Paskudna, chropowata i długa. Na co dzień zupełnie niewidoczna...

        – Zawsze miał problemy z agresją – zacząłem, czując że mogę jej zaufać. Miałem nadzieję, że zrozumie i nie będzie mnie oceniać. – Różnica była tylko taka, że na początku byłem zbyt mały, by to dostrzec. Często krzyczeli – zacisnąłem oczy, gdy w mojej głowie zaczęły pojawiać się wspomnienia z dzieciństwa. – Nie rozumiałem, dlaczego mama często płacze i czasami ma siniaki na twarzy. Nie rozumiałem, ale... w końcu zacząłem dorastać i pewne rzeczy zaczęły być dla mnie zrozumiałe. Skurwysyn ją bił, a nawet gwałcił – zacisnąłem pięści, próbując opanować całą agresję i łzy cisnące mi się do oczu.

        Poczułem delikatny dotyk dłoni brunetki na mojej dłoni. Dawała mi ukojenie. Chwyciłem jej rękę i przyciągnąłem do ust, składając pocałunki na jej knykciach.

        – Jestem tu dla ciebie – wyszeptała i to wystarczyło bym się otworzył.

        – Z czasem było coraz gorzej, bicie mamy już mu nie wystarczyło... a ja nie umiałem nas obronić. Potem pojawiła się Miley... na początku nic jej nie robił, ale z czasem – zacisnąłem powieki na wspomnienie płaczu mamy i Miley. – To każdego dnia rozrywało moje serce. Prosiłem mamę, żebyśmy odeszli, ale nie chciała... nie mieliśmy gdzie pójść. Któregoś dnia postanowiłem, że już nigdy nie będę słaby, że nie pozwolę krzywdzić moich bliskich. Namówiłem Matta, którego prześladowali za jego orientację i razem zaczęliśmy trenować boks. To dawało mi pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa i siły. Zacząłem mu się stawiać, już nie byłem takim bezbronnym chłopcem, który ignoruje tą patologię ze względu na strach i zgadza się na jego chore postępowanie.

        Zacisnąłem powieki, chcąc odgonić coraz to nowsze łzy, które chciały się wydostać na zewnątrz. Nie chciałem być słaby, już nigdy więcej...

        Darcy uścisnęła moją dłoń i objęła mnie w talii. Cieszę się, że tu jest. Westchnąłem cicho i unormowałem oddech, by być w stanie mówić dalej.

Zamknięta w ciemności [Premiera 24.06.2024]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz