47. Darcy

18K 1.3K 103
                                    

         Miałam właśnie założyć na siebie koszulkę, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a zaraz potem głośny i zdenerwowany głos mamy.

        – Co to jest? – zapytała podniesionym głosem.

        Na początku byłam trochę zdezorientowana i nie wiedziałam, o co jej chodzi. Jednak już po chwili zrozumiałam, że stoję do niej tyłem, nie mając na sobie bluzki. Cholera... zobaczyła tatuaż. Tatuaż, który do tej pory był starannie chowany przed kobietą.

        Przełknęłam głośno ślinę i powoli się do niej odwróciłam.

        – Ja... to tylko tatuaż – powiedziałam cicho, starając się załagodzić sytuację.

        – Tylko tatuaż? Dlaczego nie skonsultowałaś tego ze mną? Nie jesteś jeszcze pełnoletnia i powinnaś mieć moją zgodę na takie rzeczy – jej głos drżał ze zdenerwowania. Nie pamiętam, kiedy ostatnio była na mnie tak wkurzona. I muszę przyznać, że źle czułam się z tą świadomością.

        – Nie zamierzam za to przepraszać. To moja decyzja. Nie chcę się z tobą o to kłócić – powiedziałam w miarę spokojnie, siadając na łóżku.

        Nie chciałam się z nią kłócić, ale nie zamierzałam też przepraszać za coś, czego nie żałuję.

        – To zostaje na całe życie – oznajmiła, jakby z lekkim przerażeniem.

        – Wiem – powiedziałam stanowczo. – Gdy go robiłam też zdawałam sobie z tego sprawę.

        – Przepraszam... – westchnęła cicho ze zrezygnowaniem po kilku minutach ciszy. – Nie chciałam na ciebie krzyczeć – dodała cicho.

        – Nie przepraszaj... to zrozumiałe, że się zdenerwowałaś. Tak właśnie postępują matki, nie traktuj mnie ulgowo – pokręciłam głową. – Ja potrzebuję...

        – Czego? – spytała z troską, siadając tuż obok mnie.

        – Potrzebuję normalnego traktowania mnie. Nie chcę litości, a najbardziej... potrzebuję kontroli. Świadomości, że panuję nad swoim życiem. Ten tatuaż nie jest dla mnie bezmyślny, wiele znaczy i nie żałuję go. Muszę żyć... nie tylko wegetować zamknięta w pokoju do końca życia – szepnęłam.

        – Ja tylko staram się troszczyć o ciebie, chronić cię tak, jak tylko mogę – powiedziała przytulając mnie do siebie.

        – Wiem i dziękuję za to, ale czasem muszę też zaryzykować – powiedziałam. – Popełnić kilka błędów, uczyć się na nich. Właśnie na tym polega młodość.

        – Wiem, kochanie – westchnęła cicho. – Wiem, ale trudno mi się pogodzić z tym, że dorastasz – powiedziała, jakby z utęsknieniem. – Więc, kiedy go zrobiłaś?

        – Trzy tygodnie temu – powiedziałam z uśmiechem. – Dylan zabrał mnie do zaufanego znajomego – dodałam, by się nie martwiła.

        Nawet nie wiem, kiedy ten cały czas zleciał. Dni płynęły o wiele szybciej, gdy praktycznie każdego dnia spotykałam się z Dylanem. Chłopcy mówili, że zachowujemy się jak para. Szkoda, że w rzeczywistości nią nie jesteśmy. Ale lepsze to niż nic, prawda?

        – Cieszę się, że go masz. Widzę jak bardzo przy nim odżywasz.

        – Ja też się cieszę, nawet nie wiesz jak bardzo – powiedziałam z delikatnym uśmiechem.

Zamknięta w ciemności [Premiera 24.06.2024]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz