50. Dylan

18.4K 1.3K 282
                                    

        – Kurwa! – warknąłem, z impetem zatrzaskując drzwi szafki.

        Każdy odsuwał się na bok, gdy nabuzowany przemierzałem salę, w drodze do worka. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że w takim momencie lepiej do mnie nie podchodzić. Na ich szczęście...

        Ne kłopocząc się, by chociaż założyć ochraniacze, raz za razem zacząłem uderzać w worek. Dawno tego nie robiłem, a teraz był na to najlepszy moment. Inaczej mógłbym nad sobą nie zapanować, gdyby tylko ktoś mnie zdenerwował. A to było bardzo prawdopodobne.

        Uderzałem raz za razem w wiszący przede mną przedmiot. Cały czas czułem ból w dłoniach. Pewnie będą w okropnym stanie, ale nie bardzo mnie to w tym momencie obchodziło.

        Jedyne, o czym mogłem myśleć to widok smutnej i zawiedzionej Darcy. I to tylko i wyłącznie z mojej winy... wszystko pieprzę.

        Pewnie dalej torturowałbym swoje dłonie, gdyby nie znajomy głos za mną.

        – Wiedziałem, że tu będziesz – usłyszałem głos przyjaciela.

        Wyczerpany oparłem głowę o worek i przymknąłem powieki. Czasem przerażało mnie to, jak dobrze mnie zna.

        – Ty nie odbierałeś, a Darcy nikogo nie chce wpuścić do pokoju. Nie udało się, prawda? – zapytał smutnym głosem.

        Serce mi się ścisnęło na myśl, że brunetka siedzi sama w pokoju i zapewne płacze w poduszkę... nie zasługuje na to, by być smutną.

        – To wszystko moja wina... spieprzyłem – powiedziałem, zaciskając wargi i bezsilnie opadając na chłodną posadzkę.

        – Co ty za głupoty gadasz? – usiadł obok mnie. – Nic nie poradzisz na to, że operacja nie jest możliwa. Nie jesteś w stanie na to wpłynąć – powiedział.

        – Nie rozumiesz – pokręciłem głową i nerwowo przeczesałem palcami wilgotne włosy. – To przeze mnie teraz ona cierpi. Zrobiła sobie nadzieję, którą teraz bezpowrotnie straciła. A to wszystko przeze mnie, bo to ja wymyśliłem ten beznadziejny pomysł. To ja przyczyniłem się do wszystkiego. Jak zawsze wszystko zniszczyłem... zawsze spieprzę wszystko, co jest dla mnie ważne – schowałem twarz w dłoniach i zacisnąłem powieki, czując wewnętrzny ból.

        – Dylan... nie możesz się zawsze o wszystko obwiniać. Chciałeś dobrze – złapał mnie za ramię, by dodać mi otuchy.

        – Właśnie na tym polega problem... Co z tego, że chciałem dobrze, skoro i tak zawsze wszystko wychodzi źle. Zawsze wszystko wychodzi nie tak – powiedziałem, czując jak moje serce ściska się z poczucia winy. – Przeze mnie ona teraz cierpi, a tak nie powinno być. Ona nie zasługuje na to wszystko – szepnąłem ledwo słyszalnie.

        – Próbowałeś, a to się liczy najbardziej. Na pewno nie ma ci tego za złe, po prostu potrzebuje czasu, by to wszystko przetrawić – powiedział tym swoim mądrym głosem. – Zależy ci na niej, prawda?

        – Cholernie mocno – przyznałem się. – To takie dziwne i... ja nie wiem, co z tym zrobić, ja nigdy się tak nie czułem i boję się. Robi ze mną dziwne rzeczy, zachowuję się jak nigdy przedtem i ja... nie wiem, co z tym wszystkim zrobić – powiedziałem, przełykając ślinę.

        – Zakochujesz się, a wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że ją kochasz – powiedział z szerokim uśmiechem.

        – Nie – gwałtownie pokręciłem głową. – Miłość nie istnieje. To stek bzdur wymyślony, by wciskać ludziom kit, że to życie jest lepsze niż myślą. Nie ma miłości, jest tylko głupie przywiązanie, przyzwyczajenie i uzależnienie się od kogoś. A to wszystko nie prowadzi do niczego dobrego. Wypala się i zostaję tylko ból, nic więcej – powiedziałem twardo.

Zamknięta w ciemności [Premiera 24.06.2024]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz