52. Dylan

18.1K 1.6K 441
                                    

        – Kurwa! – wrzasnąłem, kolejny raz z całej siły uderzając w ścianę.

        Opanowała mnie jakaś furia, której nie potrafiłem zatrzymać od kilku dobrych minut. Nie pomagały krzyki i błagania mamy, abym się uspokoił. Zamiast tego z minuty na minutę rozwalałem swój pokój coraz bardziej. Meble, książki, zdjęcia, wszystko, co tylko wylądowało w moich rękach była rozwalone lub połamane na kawałki.

„Kocham Cię"

„Kocham Cię"

„Kocham Cię"

„Żegnaj"

        Coraz mocniej raniące słowa cały czas obijały się w moim umyśle i nie pozwalały mi odetchnąć. Ona mnie kocha... Jak to możliwe, do cholery? Przecież ja na to nie zasługuję, a to Darcy, najwspanialsza osoba na świecie... Jak ona może mnie kochać?

        Mimo tego, jak bardzo niemożliwe mi się to zdawało, to napawało mnie cholerną radością i euforią. Niestety, od razu przypominałem sobie także drugą część wypowiedzi... i wtedy miałem ochotę strzelić sobie w łeb. Straciłem ją, straciłem na własne życzenie.

        Naopowiadałem jej bzdur, sądząc, że to zrani ją mniej. Samo mówienie tych świństw prawie mnie zabiło. To było jak wyrywanie sobie serca z klatki piersiowej. Chciałem tylko jej szczęścia, a sprawiłem, że płakała... i mnie znienawidziła.

        – Nie, kurwa!

        Zanim ponownie zdążyłem uderzyć w ścianę, moje ciało zostało do niej przyciśnięte i unieruchomione. Próbowałem się wyszarpać, ale niestety, moje starania niewiele dały. W tym momencie cała moja siła fizyczna nagle gdzieś wyparowała.

        – Uspokój się! – jak przez mgłę usłyszałem wkurzony głos Steva. – Masz się w tej chwili uspokoić, słyszysz?! Nie widzisz, że wystraszyłeś swoją matkę?

        Dopiero wtedy, jakby otrzeźwiałem i spojrzałem na mamę. Stała w drzwiach, całkowicie roztrzęsiona, a po jej policzkach spływały łzy. Drżącymi dłońmi zakrywała usta, przerażona tym, co zrobiłem. Cały pokój był doszczętnie zdemolowany.

        Boże... wystraszyłem ją. Zachowałem się zupełnie jak ojciec. Nie, nie, nie, nie. Tylko nie to... nie chcę być jak on, nie mogę.

        – Prze... przepraszam, mamo – szepnąłem i powoli się do niej zbliżyłem, wyciągając dłoń w jej stronę.

        Bałem się, że mnie odepchnie, że nie będzie chciała mnie już znać... Zasługiwałem na to, ale nie chciałem, by postrzegała mnie jak jego. Nie chciałem stać się potworem w jej oczach.

        – Och, Dylan. Chodź tutaj – szepnęła i zanim zdążyłem zareagować, znalazłem się w jej drobnych ramionach.

        Pocierała lekko moje plecy mówiąc, że wszystko jest już w porządku. Czułem się jak dziecko, bezpieczny w jej uścisku. Zacisnąłem powieki, by powstrzymać gromadzące się w moich oczach łzy i mocno ją do siebie przyciągnąłem. Tak bardzo mi tego brakowało.

        – Co się dzieje, synku? Powiedz mi – mówiła kojącym głosem, który w dzieciństwie zawsze mnie uspokajał.

        Opanowałem oddech i drżenie rąk, a potem cicho wyszeptałem:

        – Mamo... nie wiem, co robić. Schrzaniłem, skrzywdziłem ją i sprawiłem, że ze mnie zrezygnowała, odeszła. A ona mnie kocha, ona mnie naprawdę kocha... ale teraz mnie nienawidzi i... ja... ja, nie wiem – powiedziałem całkowicie rozbity.

Zamknięta w ciemności [Premiera 24.06.2024]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz