1

1.4K 66 23
                                    

Jestem zwykłą 16 letnią dziewczyną. Od kiedy pamiętam byłam poniżana w szkole jak i w domu. Nikt sobie z tego nic nie robił, jednak można by rzec iż wszyscy gnębiciele widząc mój smutek i zakłopotanie celowo dokładali mi katuszy.

***

Tego dnia postanowiłam wyjść wreszcie z domu. Przez wszystkie wyszydzające mnie obrazy zaszyłam się w pokoju i tak od miesiąca w nim siedzę, wychodząc co najwyżej do kuchni bądź łazienki w godzinach w których nie spotkam moich jakże uroczych rodziców. Gdy byłam mała jaszcze się mną opiekowali, przejmowali się moim losem, jednak po ukończeniu 12 urodzin wszystko sie zmieniło. Stali się nieczuli. Prawdopodobnie to moja wina. Nigdy nie okazywałam im tyle swojego czasu ile powinnam. Nigdy nie powiedziałam im, że są dla mnoe wszystkim, a w ów czasach byli. Teraz w moich oczach są nikim. Starymi szaleńcami odwiedzającymi tylko jakieś kluby. Wiecznie się zabawiają mimo swojego wieku. Są pazerni, chciwii wredni. Mohlibyście uznać mnie za lekko psychiczną, że mówię takie rzeczy gdyby nie fakt iż jest to prawda. Wiecznie mnie biją gdy wreszcie wyjdę z pokoju. Mam liczne siniaki rany na ciele. Ojciec jest bezlitosny. Nawet nie wiem czym sobie na to zasłużyłam.

Wyszłam z pokoju kierując się wprost do kuchni. Moich rodziców bodajże nie było w domu mimo iż było grubo po 23. Było zbyt cicho.

Cisza

Cisza

Cisza
Rozchodziła się ona wszędzie. Brak jakiegokolwiek dźwięku mógłby doprowadzać do paranoi jednak w tej ciszy byłocoś co mnie uspokajało. Zamknęłam na chwilę oczy i westchnęłam. Zaczęłam przygotowywać sobie kolację, były to gofry w przepysznej czekoladowo-adwokatowej polewie. Po sporządzeniu posiłku postanowiłam normalnie jak człowiek zjeść kolację przy stole a nie w pokoju na łóżku i to był błąd. W tej właśnie chwili gdy rozsiadłam się wygodnie na krześle do salonu wparowali moi rodzice odsciskujący się. To było obrzydliwe. Rozłożyli się jak gdyby nigdy nic na stole na którym trzymałam swoje wyśmienite gofry i zaczęli się całować. Ślina ojca skapywała mimowolnie na stół a ja już nie wytrzymałam. Miałam dość ich irracjonalnego myślenia i obrzydliwego zachowania więc udałam się ponownie do pokoju.

Zjedłam gofry w samotności i położyłam się na sofie z laptopem na kolanach. Włączyłam internet i od razu moim oczom ukazała się strona główna z wieloma informacjami na temat nadchodzących wydażeń oraz zdażeń z dnia codziennego. Przescrollowałam nudzące mnie informacje na temat polityki i dotarłam do bardziej interesujących mnie treści. Najbardziej uspokajającą mnie rzeczą były śmieszne filmiki z psami. Mogłam je oglądać godzinami jednak wyjść z domu nie mogłam. Nie chciałam, zwyczajnie bałam się ludzi. Jestem introwertykiem i karzdy kontakt z ludźmi odbija się na mojej psychice.

Zastygając powoli w bezruchu i przewijając stronę główną natknęłam się na dość niepokojącą wiadomość. Jakiś człowiek zamordował całe miasteczko niedaleko mojego. Przestraszyłam się i wyłączyłam komputer. Byłam "lekko" zestresowana całym tym zajściem. Jak już powiadałam boję się ludzi i jak widać miewam ku temu powody.

Byłam zmęczona, więc położyłam się wygodnie na łóżku, jednak coś nie dawało mi spać. Czułam się obserwowana. Myślałam, że było to spowodowane dzisiejszyi przeżyciami jednak to nie było to. Było to coś o wiele gorszego. Rozgoryczona brakiem snu wstałam i udałam się do szafki z której wysiągnęłam tabletki nasenne. Dość często miewałam problemy ze snem dlatego znajdowały się one w moim asortymencie. Po zażyciu tabletek położyłam się ponownie spać.

Było około godziny 1 gdy obudził mnie szelest liści na podwórzu oraz dźwięk otwieranego okna. Zerwałam się do pozycji siedzącej i obserwowałam otoczenie aczkolwiek było bardzociemno i niewiele widziałam. Oparłam głowę ze zmęczenia o ścianę i patrzyłam przed siebie. Po drobnej chwili usłyszałam głos. JEGO głos oraz ujżałam parę oczu. Złotych oczu niczym najdroższe kamienie szlachetne. Złoty był również uśmiech. Przerażający ale zarazem ciekawy. Wtedy właśnie ujżałam całą postać. Był to mężczyzna o szarej skurze, kruczoczarnych włosach oraz szarej czapce widniejącej na jego głowie. Miał on również na sobie długi czarny płaszcz. Z palców chłopaka zaczęły wyrastać złote jak jego oczy nitki. Jedna z nich zaczęła oplatać i zasiskać moją szyje. Powoli zatapiałam się w otchłaniach tego świata. Jednak zanim zemdlałam usłyszałam jego śpiew.

Zwą mnie lalkarzem
Moje palce chude i moje ręce poplamione mymi łzami
Do lalek którymi steruję
Moimi nićmi i snami.

Zwą mnie lalkarzem
Nie mam nikogo, jak Ty.
Nikt nie dostrzegł wartości mojej przyjaźni
Ale na końcu i tak nazywają mnie przyjacielem
Z nitkami i snami.

Zwą mnie lalkarzem
Moje ciało mroczne i głodne złote oczy
W nich nikt nie jest samotny.
Z nitkami i snami.
Powinnaś być moją przyjaciółką.


Zwą mnie lalkarzem, moje palce chude i moje ręce poplamione mymi łzamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz