Nie pytaj (One Shot)

5.1K 994 228
                                    

          Nie jesteś niczemu winna, ale nienawidzę Cię i nie potrafię tego zmienić. Każde Twoje spojrzenie, każdy Twój krok, każde Twoje słowo przypomina mi dzień, w którym straciłam godność, a razem z nią serce. 

          Zawsze lubiłam kolekcjonować pamiątki. Mam ogromne pudełko, w którym przechowuję wszystkie ważne dla mnie skarby. Kocham dotykać każdego z nich z osobna i przypominać sobie cudowne chwile, związane z danym przedmiotem. Moja pierwsza przytulanka-kotek, którą dostałam z okazji pierwszych urodzin. Karteczki, które w dzieciństwie kolekcjonowało się w segregatorach. Listy od przyjaciółki, która wyjechała za granicę, a nie mieliśmy wtedy internetu, żeby utrzymywać kontakt. Ususzony płatek pochodzący z róży, którą podarował mi mój pierwszy chłopak. Mnóstwo zdjęć moich bliskich i przyjaciół. Szkatułka z biżuterią po mojej zmarłej babci. Proca, którą własnoręcznie wystrugał dla mnie tata. Pukiel włosów mojego pieska, który zginął pod kołami samochodu. Bransoletka z muliny, którą zrobiła dla mnie młodsza siostra. Bursztyn i muszelki, które przywiozłam znad morza. Moje pierwsze rysunki, które wyglądały paskudnie, ale nie potrafiłam ich się pozbyć. Figurka przedstawiająca anioła, który miał nade mną czuwać i chronić od złego. Pamiętnik, do którego boję się zajrzeć, bo przeraziłaby mnie moja infantylność i wysokość rangi, do jakiej podnosiłam nic nieznaczące problemy. Każda z tych suwenir ma dla mnie ogromną wartość.

          Ty nie pasujesz do mojej kolekcji. Jesteś najgorszą z możliwych pamiątek. Nie można Cię po prostu wyrzucić do kosza jak kasztan, liść lub kartkę urodzinową. Ty tu jesteś, każdego dnia. Ciągle kroczysz za mną jak cień. 

          Na dźwięk słowa "mamusiu" powinnam się rozczulić, a ja czuję jedynie odrazę. Kiedy przybiegasz do mnie z rysunkiem i pytasz, czy ładnie, mam ogromną ochotę podrzeć kartkę na drobne kawałeczki. Silę się na fałszywy uśmiech i odpowiadam krótko "ładnie". Widzę, że jest Ci smutno, ale Ty się nie zniechęcasz i nadal próbujesz wymusić na mnie uwagę. Odsuwam się, kiedy chcesz mnie przytulić lub usiąść na moich kolanach. Nie potrafię dać Ci buziaka na dobranoc jak normalne matki, nigdy nie przeczytałam Ci żadnej bajki. Nie wzruszają mnie Twoje łzy, a Twój płacz doprowadza mnie do szału. Nigdy nie byłyśmy razem na placu zabaw. Nie nauczę Cię jeździć na rowerze, nie interesują mnie Twoje wzloty i upadki. Twoje całkiem długie blond włoski aż się proszą, aby zrobić z nich dwa warkocze, ale ja wcale nie mam zamiaru ich zaplatać. Wyglądasz jak anioł, jak idealna laleczka, ale dla mnie jesteś ucieleśnieniem diabła. Masz przepiękne oczy, ale widzę w nich osobę, która zgotowała mi największy koszmar w moim życiu, dlatego unikam Twojego wzroku. Nie nazwę go Twoim ojcem, bo ktoś, kto nie potrafi pohamować swoich chorych instynktów, nie ma prawa nim być. Rodzice zapewniali mnie, że obudzi się we mnie instynkt macierzyński, ale nic takiego się nie wydarzyło. Wszyscy wokół powtarzają jak mantrę, że jesteś słodka, śliczna i grzeczna, a ja widzę w Tobie coś zupełnie innego. 

          Jest mi źle z tym, co czuję do Ciebie, bo wiem, że nie powinnaś ponosić odpowiedzialności za czyny tamtego potwora. Wybacz mi, córko, ale nie potrafię Cię kochać. Zapewnię Ci jedzenie, ubrania, wykształcenie, ale nie oczekuj ode mnie miłości. Obojętność to jedyne, co jestem w stanie z siebie wykrzesać. Tamtego dnia coś we mnie umarło i nic nie zdoła tego wskrzesić.

          Dziecko powinno być owocem wielkiego uczucia łączącego dwoje najbliższych sobie ludzi. Marzyłam, żeby założyć rodzinę z mężczyzną, który zaakceptuje mnie taką, jaka jestem. Snułam plany, jak będzie wyglądać nasze potomstwo, jakie cechy odziedziczy po rodzicach. Wyobrażałam sobie nasz wielki dom na obrzeżach miasta, psy i koty biegające po ogrodzie, a w środku tego pięknego obrazka nasza kochająca się rodzina. Teraz to wszystko nie ma znaczenia. Nie chcę już żadnego mężczyzny w swoim życiu. Już nie umiem patrzeć na seks jako coś cudownego i przyjemnego. Kojarzy mi się jedynie z bólem, przerażeniem i jego przyspieszonym, cuchnącym oddechem tuż przy moim uchu. Nocami budzę się z płaczem, zlana potem, kiedy mój mózg po raz kolejny przywołuje to straszne wspomnienie. Czas nie koi tego bólu, a rany w psychice nadal są otwarte.

          Nigdy nie zapomnę spojrzeń i plotek wścibskich sąsiadek, kiedy dostrzegły mój rosnący brzuch. "Taka młoda, a już zaciążyła", "w tych czasach gówniary puszczają się na prawo i lewo", "ta to chyba nie wie, do czego służy antykoncepcja". Nikogo nie interesowało, że nie miałam na to wpływu. Nie prosiłam się o to! Gdy to się stało, nie potrafiłam o niczym myśleć. Byłam zupełnie pozbawiona emocji. Było już za późno na tabletkę "po", a nie potrafiłam zdecydować się na aborcję. Sprawcy nie udało się ustalić, zbyt mało szczegółów i żadnych świadków. Gdyby nie pomoc moich rodziców, już dawno skończyłabym ze sobą i przy okazji z Tobą. Dziewczyny w moim wieku bawią się, studiują, przeżywają swoje najpiękniejsze lata. A ja? Całodobowo jestem uwiązana w domu z żywą pamiątką po tamtym wydarzeniu.

          Boję się dnia, w którym zapytasz "mamo, a czemu ja nie mam taty?". Co wtedy mam Ci powiedzieć? Że jesteś efektem ubocznym brutalnego gwałtu dokonanego na Twojej rodzicielce? Że znoszę Twoją obecność, bo muszę? Że budzisz we mnie obrzydzenie i najchętniej udusiłabym Cię własnymi rękami? Wstyd mi za swoje myśli, ale taka właśnie jest prawda.

Nie chcę Ci tego mówić, więc proszę... 

Nie pytaj...

Nie pytaj (One Shot) ✔Where stories live. Discover now