Nienazwana część 1

146 20 6
                                    

Opowiadanie z mojego bloga, trochę poprawione :)

  - Kagura.

Z bólem otworzyła oczy, jednak po chwili oślepiona bielą ponownie je zamknęła. Słyszała pikanie maszyny oraz kroki z korytarza, czuła zapach lekarstw oraz krwi, więc mogła stwierdzić, że jest w szpitalu.

Gdy tylko się obudziła ogarnął ją ból, który przeszył całe ciało. Jęknęła.

- Kagura, trzymaj się.

- Zamknij się, próbuję.

Po głosie wnioskowała że obok niej siedzi Gintoki. Gdy poczuła się na tyle silna by otworzyć oczy, upewniła się w tym przekonaniu.

Co prawda był pokryty licznymi ranami, był też niezwykle pobladły - zapewne czekał aż się obudzi przez całą noc, mimo to wciąż nim był, co dodało dziewczynie otuchy.

Zaraz potem spojrzała na siebie, co sprawiło że przestała czuć zadowolenie. Nogi miała zagipsowane, Próbowała sobie przypomnieć jakiekolwiek zdarzenia sprzed obudzeniem się w szpitalu.

Strzała.

Więcej strzał.

Spadanie.

Okita nad nią.

Krzyki przyjaciół boleśnie wpijające się w umysł.

- Panie Sakata, musimy porozmawiać o kosztach.

- Zaraz umrę, wtedy to nie ja będę płacić, prawda? Doktorze, prawda?

Z niechęcią wymalowaną na bladej twarzy wyszedł z pokoju, na pożegnanie obrzucając Kagurę uśmiechem. Widziała jak się do niego zmuszał. Widziała też jak ledwo chodził, usłyszała jak w korytarzu się przewrócił, po tym jak przy niej udawał silnego.

Choć dla niej już był silny, najsilniejszy, nieważne ile razy upadał.

Rozejrzała się. Po prawej puste łóżko na którym leżał karton pełen bandaży, obok podłączona do dziewczyny kroplówka, naprzeciwko szafka wypełniona lekarstwami oraz dokument, na którym wypisane były dane Kagury. Po prawej także było łóżko, jednak zajęte. Gdy tylko zauważyła brązową czuprynę, nie miała wątpliwości przez kogo.

Pamiętając ratunek przez jakiś czas się w niego wpatrywała. Wyglądało że jest z nim o wiele gorzej.

- Sougo...

Chłopak zaskoczony odwrócił się w jej stronę, przy okazji pokazując liczne cięcia na twarzy. Widząc że Okita jednak jest przytomny, schowała się pod białą kołdrę, po czym zaczęła głęboko oddychać udając sen. Już widział ją obudzoną, jednak miała nadzieję że pomyśli że było to przewidzenie, spowodowane antybiotykami.

- Nic z tego, wiem że udajesz. Tak odwdzięczasz się swojemu bohaterowi?

Nie odezwała się, tylko delikatnie wychyliła się zza pościeli i na niego spojrzała. Znużone oczy, zapewne po bezsennej nocy, zadrapania, oraz uśmiech.

Łagodny, przyjazny, ale jednocześnie wypełniony bólem uśmiech.

Czuła że wolałaby usłyszeć ten straszny sadystyczny śmiech.

- Nic ci nie jest?

Pytanie zostało skierowane do niej. Przepełnione troską, wywołało u niej tysiąc myśli oraz ból w okolicy klatki piersiowej.

- N-Nie.., A co z tobą?

- Prawie nic nie czuję.

Wiedziała, że skłamie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 12, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Pod szarościąWhere stories live. Discover now