Prolog

917 58 4
                                    

Tańczyliśmy pod gołym niebem, wpatrzeni w swoje oczy. Muzykę zastępował szum wiatru i bicie naszych serc. Nie widziałam jego twarzy skrytej za gęstymi czarnymi włosami, ale byłam pewna że uśmiecha się. Wpatrywałam się w niego oczarowana. Nagle zatrzymał się i zaczął pochylać się w moją stronę. Nasze usta już, już miały się złączyć, gdy... poczułam że coś miękkiego i mokrego tarmosi mnie po twarzy. Efez. Któżby inny. Mój kochany kuc, którego dostałam od ojca, właśnie całował mnie z czułością godną mojego "księcia z bajki".
- Też cię kocham, ale kto dał ci prawo przerywać mi sen w tak bezczelny sposób?
I teraz właśnie uświadomiłam sobie że siedzę w sianie i jestem cała brudna.
- Ups... wujaszek będzie zły...
Wstałam i wyleciałam ze stajni jak kurczak który właśnie uśwadomił sobie że jest niedziela. Gnałam przez wieś i nie zwracałam uwagi na to że wszyscy się na mnie gapią. Cóż... cała brudna, z dwoma rozwalonymi warkoczami do kolan, pełnymi siana musiałam naprawdę komicznie. Dopiero przy drzwiach zatrzymałam się i spróbowałam opanować oddech. Pchnęłam zielone okrągłe drzwi i niepewnie weszłam do środka. Zadowolona z siebie i święcie przekonana że wujek Bilbo śpi z triumfalnym uśmiechem ruszyłam do kuchni. Już sięgałam po jabłko, już miałam mówić że znowu mi się upiekło gdy za swoimi plecami usłyszałam niespokojne tupanie.
- Niesamowite... jaśnie pani uraczyła mnie swoją obecnością... zaraz. Jak ty wyglądasz?! Najpierw nie wracasz na noc, a potem wracasz jak gdyby nigdy nic i wyglądasz jakbyś czesała włosy miotłą ze słomy! Zdajesz sobie sprawę z tego że jesteś najbardziej nieodpowiedzialną osobą jaką znam?!
- Przepraszam wujku... wczoraj musiałam zasnąć przy Efezie. Miałam dużo pracy. Byłam zmęczona.
- No cóż... to by tłumaczyło twój wygląd.
Teraz dopiero spojrzałam w lustro. Okrągła twarz, pucate policzki, niewielkie usta, mały zadarty nos, ciemne wyraźne brwi, długie, czarne rzęsy i oczy mieniące się wszystkimi odcieniami złota i brązu, a do tego brązowe włosy do kolan. Niczym szczególnym się nie wyróżniałam, jednak wiele ludzi twierdziło że jestem dziwna. Może to przez moją budowę? W sumie wyglądałam jak taki mały elf. Stopy też miałam jak elf, małe delikatne, bez hobbitowego owłosienia. Roześmiałam się głośno, a Bilbo patrzył na mnie jak na przygłupa.
- A tobie co tak do śmiechu?
- Wyglądam jak strach na wróble!
- Oj, Nikki... jesteś jak twoja matka...

Jeśli mamy zginąć tej nocy, zginiemy razem. || Hobbit ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz