:)

2 0 0
                                    

Siedziałam sobie spokojnie w pokoju. Wróciłam właśnie z zajęć. 10 godzin męczarni. Nagle dzwoni do mnie "numer prywatny". Odbieram.
- Witam. Czy to pani jest siostrą Toma D?
- Emm, tak, tak, o co chodzi?
Serce mi stanęło na kilka sekund.
- Pański brat zasztyletował matkę i uciekł.
Nagle wszystko się rozmazało... wszystko zrobiło się czarne... i nie było nic. Kompletna pustka.
Słyszę głos mojego ojca. Widzę jego łzy... sama płaczę... znów upadam.
Minęło dwa tygodnie od śmierci. Ojciec cały czas pracuję. Nie ma czasu. Cierpi.
Nie chodzę do szkoły. Całymi dniami płaczę...
-Tato?
-DZIECKO! Do cholery, idź coś porób sensownego! Nie mam czasu.
Wtedy się poddałam.
Pewnego dnia wyszłam z domu, poszłam do sklepu, bez makijażu.
Kupiłam narzędzie zbrodni.
Żyletkę.
W płaczu pobiegłam do łazienki. Jednym mocnym ruchem wbiłam żyletkę w dłoń. Krew była wszędzie. Nie bałam się. Nie cierpiałam. Nie płakałam. Ojciec mnie zaniedbał.
Dochodziła 23:00. Taty nie było jeszcze w domu, choć powinien wrócić. Ja dalej się cięłam. Przed 24:00 umyłam łazienkę i wszystko posprzątałam jakby nigdy nic. Wrócił tata. O. Nie. Pijany.
Wtedy stała się najgorsza rzecz. Rozebrał siebie po czym rzucił się na mnie. Czułam się strasznie. Rozebrał mnie i wykorzystał. Płakałam i cierpiałam. Krzyczałam i wołałam o pomoc. Zjawiła się. Ojca zabrano na komisariat, ale mnie zostawili samą.
Zostałam kompletnie sama. Wiedziałam, że zajdę w ciąże. Nie myliłam się. Co dwa dni przychodziła do mnie jakaś laska i mi "pomagała".
Po pewnym czasie sprawdziłam to. Tak, jestem w ciąży. Z własnym ojcem...
Po dwóch miesiącach się zebrałam. Postanowiłam wrócić do szkoły. Brzuch mi rósł, ale i tak wszyscy przecież już o mnie wiedzieli. Przeddzień ustawiłam budzik.
Była już 7:09.
Zaraz szkoła.
Ręce niesamowicie mi się trzęsły przy robieniu makijażu. Musiałam ubrać bluzę z długim rękawem, żeby zakryć blizny. Po 15 minutach stałam przed domem.
Szłam jak najwolniej... bałam się ludzi... pierwsza lekcja miała być godziną wychowawczą. Gdy weszłam do klasy, po 5 minutowym bezczynnym staniu przy drzwiach, przeżyłam szok. Nauczyciel oczarował mnie. Dosłownie. Zapomniałam o mojej sytuacji. Gapiłam się na niego przez całe 60 minut. Pod koniec lekcji, powiedział coś, co mogło odmienić moje życie :
"Jeżeli macie jakiekolwiek problemy, zapraszam po lekcjach do mojego gabinetu".
Nie bałam się. Poszłam. Powiedziałam mu wszystko. Patrząc cały czas na jego oczy.
- O Boże. Współczuje. Pomogę Ci. Zobaczysz.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 27, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Kocham Cię, wiesz?Where stories live. Discover now