Oneshot

186 29 7
                                    


„..I can hold my breath"

- Daehyun... - nad moją głową znów rozbrzmiał czyjś zatroskany głos. Tym razem był on samego lidera.

- Daj mi jeszcze minutę – sapnąłem poprzez zaciśnięte zęby, wciąż chowając twarz w dłoniach.

- Dae, skup się. Słyszysz ten krzyk? – spytał, kładąc dłoń na moim ramieniu. By zrozumieć o czym mówi, starałem się odsunąć pulsujący ból na dalszy plan i skupiłem się na dźwiękach dochodzących ze sceny. Głośne okrzyki i piski fanów: „B.A.P! B.A.P! B.A.P!"

Właśnie dla takich momentów żyję, więc co ja teraz wyrabiam? Taką drogę wybrałem, więc co kurwa sobie w tej chwili wymyślam?

- Daehyun, rozumiesz, co chcę powiedzieć?

Biorąc głęboki wdech, który zabolał bardziej, niż się spodziewałem, zatrzymałem go w płucach. Odsłoniłem twarz i zagryzając mocno wargę, podniosłem się. Jakie mam prawo by okazywać swoje słabości, kiedy tam czekają ci, którzy liczą na mnie z całego serca i przyjęli mnie jak członka własnej rodziny? Musiałbym być beznadziejnym egoistą, by teraz zrezygnować tylko z powodu małego zmęczenia. Wciąż trzymając wdech, przymknąłem powieki i szybko przypomniałem sobie tekst pierwszej piosenki.Wydech.

- Ch-chodźmy – powiedziałem cicho, posyłając liderowi najlepszy uśmiech, na który było mnie stać.




                                                              „..I can bite my tongue"

- Hyung, ja nie dam rady.. – łapiąc się mojej dłoni, w swoim lamencie powoli osuwał się na podłogę. – Ja nie dam rady, nie dam rady, ja naprawdę nie mogę, nie mam siły, nie mogę, ja naprawdę nie wiem jak.. – jego głos się załamał i zmieniał się niewyraźny szept.

- Junhong – miałem nadzieję, że mimo panującego szumu i krzyków na backstage'u, mój niski głos dojdzie do jego uszu. – Junhong.. Junnie – przykucnąłem przed rozhisteryzowanym, bladym i powstrzymującym się od płaczu nastolatkiem. – Zelo, spokojnie. Wdech i wydech. Tylko jeden występ i zaraz schodzimy. Spokojnie. Nie wysilaj się, zatańcz tak, jak możesz. Nie musisz śpiewać, załatwię dla ciebie głośniejszy podkład.

- Hyung, ja się staram, bardzo, ale to boli, jest tak głośno, za jasno, nie mam siły. Ja bardzo przepraszam, hyung, przepraszam, ja przepraszam, naprawdę przepraszam... - mówił tak szybko, że co chwila krztusił się własną śliną. Powoli zaczął płakać, a makijaż spływał razem ze słonymi łzami, na które moja pozycja nie mogła sobie pozwolić. Szybko otarłem tę jedną kroplę i ignorując otaczających nas pracowników, przyklęknąłem i mocno przytuliłem.

- Spokojnie. Tylko spokojnie, oddychaj-

- Co wy kurwa wyrabiacie?! Mamy tylko dwie minuty! – szorstki głos menadżera zadziałał na mnie jak kot na psa. - Junhong! – najwyraźniej zdziwiony zachowaniem makane podszedł trochę bliżej nas. - Junhong! – oderwał nas od siebie i uniósł jego podbródek do góry. – DWIE MINUTY KURWA, A TWÓJ MAKIJAŻ CAŁY SPŁYNĄŁ! CZY TY W OGÓLE MYŚLISZ?! Ya! Yongguk, nie umiesz zachować się jak lider?! Nie potrafisz doprowadzić dzieciaka do porządku?! Też rozum straciłeś?! – stał nade mną i pluł mi w twarz. Przyzwyczaiłem się do obrywania za innych, każdy lider tak ma, ale teraz było inaczej. Wszystkie moje mięśnie się spięły, a irytacja sięgnęła zenitu.

- No?! – warknął ponowie, oddając Zelo w ręce makijażystki.

Skręciło mnie, wywróciło na drugą stronę, wypalało od środka i aż kusiło, by chwycić za jego otyłą szyję.Ale nie mogłem. Każdy z nas dobrze wiedział, że moje miejsce znajdowało się tu, na kolanach.

I'm a human | B.A.P banglo daejae himupWhere stories live. Discover now