Prolog

29 8 4
                                    

— Timophy? — szepnął niepewnie Blairè. — Timophy! —  zawołał po chwili trochę pewniej, zaniepokojony brakiem odzewu.

Nikt mu nie odpowiedział. Słyszał tylko krople deszczu uderzające o zaparowaną szybę i rytmiczny stukot kół lokomotywy należącej do Underhillwitch&Lordè Sea Transport & Railway Company.

Otaczała go bezkresna ciemność, do której przecież był przyzwyczajony, ale tym razem czuł, że coś w niej się czai, coś mrocznego i ponurego, coś czyhającego na niego i prawdopodobnie na jedną z jego dusz. Po jego plecach przebiegł dreszcz. Cóż, musi wziąć się w garść i osobiście sprawdzić, co takiego się stało, że jego lokaj nie stawił się na jego wezwanie.

Zsunął swoje blade, kościste nogi z ogromnego łoża i po omacku ruszył w kierunku drzwi. Otworzył je z lekką obawą i stanął w przedsionku, w którym powinien czuwać Timothy. Jednak nie wyczuł jego obecności. Coś musiało się wydarzyć...
Postanowił rozjerzeć się po wagonie.
Gdy tylko wyszedł na korytarz, poczuł na twarzy chłodny podmuch powietrza. Od razu wiedział, że ktoś stoi na jego końcu. Nie był to jednak Timothy...
Niemal czuł na sobie morderczy wzrok istoty, która ruszyła w jego kierunku ze złośliwym uśmiechem na ustach. Młody lord zrobił krok w tył i wpadł na drzwi. To coś było coraz bliżej, jego kroki były lekkie i sprężyste. Blairè wywnioskował, że musi być to mężczyzna, około metr osiemdziesiąt wzrostu. Na pewno nie miał dobrych zamiarów.

Chłopak osunął się bezradnie na ziemię i ukrył twarz w dłoniach. Do jego oczu napłynęły łzy, serce biło mu jak oszalałe, z trudem łapał każdy oddech.

— Timothy! — wrzasnął rozpaczliwie, najgłośniej jak tylko mógł.

Kroki na chwilę ustały. Na chwilę wszystko zamarło.

Nagle poczuł, jak czyjeś silne ręce unoszą go ostrożnie w górę. Poczuł znajome ciepło i zapach delikatnie pieszczący nozdrza.

— Timothy... Jesteś! — szepnął z ulgą. Czuł się bezpieczny w ramionach swojego lokaja.

— Przepraszam, musiałem coś załatwić... — wyjaśnił Timothy — Co tutaj robisz, Rivalenie? — zapytał oschle nieznajomego.

— Wypełniam rozkazy mojego pana. — odparł spokojnie mężczyzna — Moim zadaniem jest zabicie panicza Blairè...

Dziedzictwo Piekieł | KuroshitsujiWhere stories live. Discover now