Zły początek

248 31 11
                                    

Dipper. Biedny Dipper. Dipper jest zły. Widzisz to, Will?

Will?

WILL!

Tak?

Załatw jakiś długopis.

Widzisz to?

Tak.

Przynieś długopis.

Jaki długopis?

Ten nasz. Co jak narysujesz gwiazdkę to nas przyzywa.

Przezywa?

PRZYZYWA!

Aha, no tak.

Dziękuję.

Bill.

Tak?

Nie ma go.

JAK TO NIE MA?!

No... Nie ma.

Gdzie jest?!

Nie wiem...

Jesteś istotą wszechwiedzącą! Musisz to wiedzieć!

Już wiem.

To gdzie on jest?

W szczelinie.

Akurat chciałem, byś go tam włożył.

Przewidziałem twoje plany, bracie.

Cieszę się. A okna umyte?

Tak.

Świetnie.

Ale Bill...

Co?

Co to ma do planu?

Nic. Po prostu chciałem, abyś umył okna.

Dipper wybiegł ze szkoły. Nie mógł znieść już prześladowania. Kiedyś mu się układało, ale z jakiejś przyczyny, teraz już nie.

Prestiżowe liceum, które wybrali dla niego i dla Mabel rodzice, nie było tym, czym myślał. Mabel stała się markotniejsza, zapewne wolałaby już uczyć się u wujka Forda. Dipper również. Nie miał już czasu na tajemnice, na pisanie swoich własnych dzienników i na śmieszkowanie z Mabel. Ona również nie miała na nic czasu. Ubierała się tylko w markowe ubrania, które kupowali jej rodzice i nie szyła już swoich kolorowych, ozdobionych różnymi obrazkami swetrów. Rodzice pozwolili jej zatrzymać Nabokiego, jednak ona nie miała zwykle czasu by z nim pobyć. Mimo iż zbliżał się okres wakacyjny, oni nie wytrzymywali. Zapewne jakby powiedzieli o swoich problemach rodzicom, ci dali by im karę i musieliby uczyć się parę godzin więcej niż zwykle.

Siostra pognała za bratem, mówiąc o wszystkim wychowawczyni. Ta tylko kiwnęła głową, jakby w ogóle ją to nie obchodziło. Mabel wkurzyła się. Czy jej nauczycielka nie zdawała sobie sprawy, że jej brat padł ofiarą prześladowania?

Dipper biegł przez gęsty las znajdujący się niedaleko budynku. Jego serce już nie wytrzymało. Łkał. Gorzkie łzy spadały na ziemię, wysychając natychmiastowo. Chłopiec potykał się czasem o gałęzie, ale mu to nie przeszkadzało. Dlaczego oni byli dla niego tacy niemili?

Po paru minutach usiadł na kamieniu. Rzucił kamieniem w staw, a woda chlusnęła lekko. Położył dłonie na powiekach. Spojrzał w swoje rozmazane odbicie w stawie. Czy to on był tym dawnym, rozradowanym chłopcem? Nie. Był marionetką swoich rodziców. Ubierał się w to co oni chcieli. Uczył się tego co oni chcieli. I nie był sobą. Może był silniejszy niż kiedyś. Może był piękny niż kiedyś. Podobał się paru dziewczynom, ale on nie znalazł tej jedynej.

W pewnej chwili usłyszał wołanie swojej siostry. W tej chwili nie chciał z nikim rozmawiać. Chciał być sam. Chciał być już wiecznie sam. Może kiedyś będzie rozmawiał ze swoją siostrą. Ale nie dziś. Nie teraz. Zaczął biec znowu. Zerwał się z kamienia i okrążył zbiornik z wodą. Pobiegł dalej. Spojrzał za siebie. Jego siostry nie było widać. Nagle spadł. Spadł w szczelinę.

Po chwili wstał, otrzepał się z kurzu i spojrzał się przed siebie. Przed nim leżał długopis i kartki. Skąd w szczelinie długopis i białe kartki?

Długopis Cipher'ówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz