Rozdział 1

235 15 4
                                    

  Adrien  P. O. V.

Wiecie jak to jest, kiedy ktoś zmusza was do rzeczy na które wcale nie macie ochoty?  Jeśli tak to teraz wiecie jak się czuję...  Nie mam najmniejszej ochoty iść do tej głupiej szkoły.  Nie chcę z nikim się zaprzyjaźniać.  Jedyną rzeczą którą chciałbym teraz robić to... Zamknąć się na zawsze w pokoju i nigdy z niego nie wyjść.   Niestety mojego ojca bardzo trudno jest do czegoś przekonać. Niby mówi że bardzo mnie kocha i chciałby żebym był szczęśliwy... Tylko że ja nie potrzebuję jego troski. Sam sobie poradzę.

-Adrien!  Pukam od dwudziestu minut! - krzyczał mój jakże nudny ojciec.

-Nigdzie nie idę! - powiedziałem stanowczo, chociaż wiem że on i tak w jakiś sposób mnie zmusi.

-Nie chcij chłopcze, abym tam po ciebie wszedł i wywlókł cię siłą.,

-Dobra, już wstaje. - mruknąłem. Niechętnie wstałem i sięgnąłem po ciuchy.  Ubrałam swoją czarną koszulę i jeansy.  Włosy zostawiłem w nieładzie, ponieważ twierdzę że takie mi pasują, chociaż ojciec chyba chce abym je ściął.  Nigdy w życiu! Wykonałem inne jakże potrzebne, poranne czynności i poszłem do kuchni. 

Ojciec siedział przy stole i czytał jakaś nudną gazetę,a ja wpatrywałem się w jajecznicę, na którą nie miałem najmniejszej ochoty.  Dłubałem w niej widelcem i chyba  on to zauważył bo dziwnie mi się przyglądał.

-Znowu nic nie jesz? - spytał z troską. Ugh... Nie lubię kiedy ktoś mówi do mnie takim głosem.

-Nie jestem głodny... - powiedziałem obojętnie.  On tylko westchnął i spojrzał na mnie błagalnie.

-Adrien, wiem że ci jest ciężko, ale pamiętaj że możesz na mnie... - Nie dokończył bo mu przerwałem.

-Ty nic nie wiesz! - warknąłem.  Sięgnąłem po kurtkę i plecak,szybko założyłem buty i wyszłem z domu. 

Dlaczego mój ojciec musi być taki... Wkurzający?  Wiem że się troszczy i w ogóle,  no ale ile można powtarzać że nie chcę od niego pomocy... I ma Poprostu mnie zostawić w spokoju.?!   Codziennie przerabiamy to samo, a do niego nic nie dociera.

Szłem ulicami Paryża,  mam jeszcze dwie godziny do pierwszego dnia szkoły, także pozwiedzam sobie trochę miasto.  Napewno lepsze to niż siedzenie z ojcem w domu.

Muszę przyznać że to miasto jest bardzo piękne. Nawet lepsze od tego zadupia w którym kiedyś mieszkałem.  Poczułem nagle jakiś nieprzyjemny skręt w brzuchu.  To pewnie z głodu.  Teraz żałuję że nie zjadłem wtedy śniadania.  Cholera!  Mój brzuch...

Powiem że ledwo chodzę, chociaż chodem tego nazwać nie można bo to bardziej wleczenie się. Po przeciwnej stronie ulicy zauważyłem jakąś piekarnie.  No dosłownie z nieba mi spadła.  Przeszłem przez ulicę, przez którą na szczęście nie przejeżdżały samochody. Weszłem do środka i odrazu poczułem zapach wspaniałego pieczywa.

Za ladą stała starsza kobieta z dużymi oczami i krótkimi, ciemnymi włosami.  Uśmiechnęła się do mnie a ja podeszłem bliżej aby coś wybrać.  Nie brałem ze sobą zbyt dużo pieniędzy także kupię sobie tylko coś nie drogiego.

-Co dla ciebie? - spytała uprzejmie.

-Bułkę... Poproszę. - kobieta spojrzała na mnie trochę zdziwiona, ale odrazu sięgnęła po pieczywo. Dałem jej pieniądze, a ona szybko dała mi resztę.  Chciałem już wyjść ze sklepu, ale zatrzymał mnie jej głos.

-Napewno starczy ci ta bułka chłopcze? - spytała.

-Nie wziąłem ze sobą wiele pieniędzy więc... - Nie dokończyłem.

Kobieta wyszła zza lady i podała mi papierową torebkę w której były dwa świeżo wypieczone rogaliki.

-Pieniądze oddasz przy okazji, a teraz jedz póki gorące. Smacznego! - powiedziała kiedy z niedowierzeniem zajrzałem do tej papierowej torebki.  Ten Paryż może naprawdę nie jest taki zły.

Do kobiety podeszła nagle dziewczyna, chyba jakoś w moim wieku.  Włosy miała upięte w dwa kucyki, a na sobie różowy T-shirt, białą bluzę, oraz tego samego koloru spodnie.  Jak na 16-latkę to trochę dziecinny był ten strój...  Ale nie będę wnikał.  Starsza kobieta pocałowała ją w czoło, chyba na pożegnanie i powiedziała coś w stylu  "miłego dnia w szkole".  Skończyłem jeść rogaliki i spojrzałem na zegarek który wskazywał godzinę  8.40.  Czyli że mam tylko dwadzieścia minut do rozpoczęcia lekcji.  Super ( wyczuj ten sarkazm).

Wyszłem z piekarni i zacząłem biec w kierunku szkoły.  Oczywiście najpierw musiałem zapytać jakiegoś przechodnia gdzie znajdę szkołę bo chyba nigdy bym nie trafił.

____________________________________

Hello 😇

Jak narazie nic takiego się nie dzieje, ale z czasem akcja zacznie się rozkręcać 😊

Co sądzicie o zrzędzącym i marudnym Adrienie?

#Angelika ❤❤❤

FriendS or LoverS?Where stories live. Discover now