Rozdział 1

14 2 3
                                    


Siedziałam na brzegu, obserwując zachodzące słońce. Odcienie żółci, czerwieni, pomarańczy, i różu zdobiły horyzont, za którym niemal nie można było już zobaczyć życiodajnej gwiazdy. Woda uderzała miękkimi, nagrzanymi w dzień falami o moje bose stopy. Czekałam. Wiedziałam, że za chwilę mieli pojawić się przy mnie moi przyjaciele. Od czasu, kiedy dowiedziałam się o wyprowadzce, codziennie przychodziliśmy tu, aby wspominać czasy dziecinnych zabaw I wygłupów. Wiedziałam, że będzie mi ich brakować, ale nie było innego wyjścia. Mama zmarła dwa tygodnie temu. Zabrała ją przewlekła choroba. Taty nigdy nie znałam. Ponoć zginął, ale nie poznałam nawet jego nazwiska. Babcia, która sama ledwo wiązała koniec z końcem, nie była w stanie utrzymywać, a tym bardziej wychowywać szesnastolatki. Ostatnim ratunkiem była wyprowadzka z mojej ukochanej Hiszpanii do Stanów Zjednoczonych. Kuzynka mamy była jedyną żyjącą krewną, do której mogłam się udać. Mieszkała w Phoenix, stanie Arizona. Jako dziecko bywałam tam na wakacjach. Zawsze zastanawiałam się, jak to jest możliwe, że tak ciepłe pod względem atmosferycznym miejsce jest również miastem tak zimnym dla ludzi. Ciocia jest specyficznym człowiekiem, można nawet pokusić się o określenie "niezbyt normalnym", ale za to ją kocham. Stara się ze wszystkich sił, chociaż sama nie ma rodziny i bliskich. Nie narzekałam więc zbytnio, że muszę opuścić całe życie, które zdążyłam tu sobie ułożyć. Przyjaciół, babcie, chłopaka. Za tym ostatnim miałam niestety tęsknić najbardziej. Pokazał mi tak wiele pięknych miejsc, wspaniałych ludzi, dzięki niemu też pokochałam muzykę i taniec. Mogę śmiało powiedzieć, że był najważniejszym elementem w puzzlach mojego życia. Był.
- Cześć, B. Jak się masz?
- Cześć wam. Tak, jak codziennie. Jest okay. Właściwie, to już przyzwyczaiłam się do faktu odjazdu.
- Wiesz, że zawsze jesteśmy przy telefonach i wystarczy jedna wiadomość, a my pakujemy się w samolot i będziemy u ciebie? - zapytała Mercedess, siadając obok mnie.
- Tak, oczywiście. A ja wtedy szykuję cztery pokoje. Właściwie wystarczy jeden. Ah, te nastoletnie orgie.
Zaśmialiśmy się szczerze. Lubiliśmy swoje towarzystwo, poczucie humoru, ale... Wiedzieliśmy, że to długo nie przetrwa. Jasne, mój wyjazd był spontaniczną decyzją, ale byłam najmłodsza z tego towarzystwa. Jeszcze rok i każdy rozjedzie się do wymarzonych szkół.
- Znowu miałam sen - powiedziałam cicho. -  Ten sam - dodałam nieśmiało, widząc niezrozumienie na ich twarzach. Ich spojrzenia od razu się rozjaśniły.
- Bianca, wszystko dobrze. To tylko sen.
- Wiem, ale... Wydaje się taki realny i... To wcale nie była zła wizja. Wiecie, jedna z tych o spełnieniu marzeń i odkryciu tajemnicy. - Uśmiechnęłam się do nich. 
- W takim razie - zaczął Blake - powinniśmy uczcić naszą wróżkę. Co powiecie na imprezę dzisiaj? Gus jak co roku organizuje domówkę, zaprosiła większość znajomych i jakąś ekipę poznaną na konkursie zagranicznym, którzy akurat spędzają tu wakacje. Piszecie się?
Pocałowałam go w policzek i natychmiast wstałam. Kto, jeśli nie Bianca Diaz miał się pojawić na najgorętszej imprezie roku? 

***

Przygotowania do imprezy nie zajęły długo. W mniej - więcej pół godziny ubrałam się, zrobiłam swój standardowy makijaż, czyli fioletowe, brokatowe cienie i lekkie kreski na powiekach i byłam gotowa do wyjścia. Usiadłam na łóżku i przyjrzałam się swojemu pokojowi. Mieścił się na poddaszu, więc nierówny sufit często dawał się we znaki moim dość wysokim znajomym, jednak dla mnie nie stanowił większego problemu. Nie należałam z resztą do osób wysokich. Marne 162 cm nie mogło się równać z modelkami z wybiegu, ale nie przeszkadzało mi to. Byłam zadowolona, że zawsze mogę nosić obcasy i nikogo przez to nagle nie przerosnę.

Pokój był niewielkich rozmiarów. Większość rzeczy była już spakowana na wyjazd, który miał mieć miejsce dwa dni później, jednak ściany wciąż zdobiły nieliczne fotografie mojej osoby z różnymi ludźmi. Przez pojedyncze okno mogłam dostrzec słońce, które niemalże w całości było już skryte za horyzontem. Odwróciłam się i przyjrzałam swojemu odbiciu w lustrze zawieszonym na drzwiach otwartej szafy, stojącej przy pojedynczym łóżku. Szczupła, opalona, brązowowłosa dziewczyna uśmiechała się do mnie z nadzieją. Przede mną był ostatni  wieczór, na którym mogłam zaszaleć przed nową przygodą. Musiałam porządnie to wykorzystać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 05, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

It's not like I like youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz