Jak się zaczęło?

3 0 0
                                    

 - Nie dasz rady dzisiaj? Szkoda. Tak, tak w przyszłym tygodniu. To czekam. Pa.

Rzuciłam telefon na łóżko, po czym sama się na nie położyłam. Leżąc na plecach myślałam o sensie mojego związku z Jeffem . Moja głowa zaczęła wypełniać się co raz nowszymi teoriami w temacie odwołania naszego spotkania. ,,Ma inną" , ,,Pewnie się całują", ,,Albo jeszcze gorzej", ,,A jeżeli jest pedałem ?!". Szybko zasłoniłam twarz poduszką w nadziei, że przyćmi mi moje czarne myśli, ale jak się okazało, nie pomogło. Ociężale wstałam z łóżka i wciągnęłam buty. O nie  - ja muszę to sprawdzić.

 Wyszłam z,domu godzina 22:58. Wskoczyłam do samochodu i ruszyłam w stronę domu Jeffreya. Znajduje się jakieś dwie ulice stąd, więc chwila drogi jest, ale to mi nie przeszkadzało. Za wszelką cenę muszę się dowiedzieć dlaczego nie mógł dziś do mnie przyjść. Przez telefon powiedział mi, że po prostu nie może i musi załatwić swoje sprawy. Mam nadzieję, że żadną z jego spraw nie jest jakaś ślicznotka. 

Gdy znalazłam się koło jego domu, zauważyłam, że ani jedno światło nie wychodziło z jego okien. Czyżby rzeczywiście nie było go w domu i załatwia swoje sprawy, a ja jestem przewrażliwiona i nieufna? Ale ostrożności nigdy za wiele. postanowiłam, że podejdę bliżej . Byłam w błędzie, Jeff był w domu. Ale dlaczego tu tak ciemno. Dobra sprawdźmy to. Zaczęłam podążać w stronę frontowych drzwi mieszkania chłopaka. Stanęłam przed nimi - wdech, wydech - moja ręka podniosła się w celu zapukania, ale nie zdążyłam. Drzwi się otworzyły, a oczom ukazał się mój boski Jeff.

- Cześć - powiedziałam wesoło, prawie krzycząc.

- Yyy...hej ...a co ty tu robisz ? - zapytał z wystraszoną miną i zaczął rozglądać się wkoło.

- Pomyślałam, że skoro ty nie możesz to ja wpadnę - co ty kombinujesz? - mogę wejść? - zapytałam, i nie czekając na odpowiedź próbowałam przejść do środka. Jednak on oparł się o futrynę, tym samym blokując wejście. - Hej nie wygłupiaj się. Wpuść mnie. No chyba, że masz coś do ukrycia - zaczęłam przeciskać się napierając plecami na ramię chłopaka. Do mieszkania weszłam odwrócona tyłem. Z każdym kolejnym ruchem obrotu  ukazywały się liczne świece i płatki róż. Powietrze było lekko duszne od świecowego dymu i woni olejków zapachowych. 

- Wolałbym żebyś tu nie wcho... - trochę późno się obudził. Wszystko już zobaczyłam. W moich oczach zakręciła się malutka łezka .

- Boże Jeff.

- To nie tak jak myślisz - zaczął się tłumaczyć - ja chciałem tylko...

- Chciałeś mi zrobić niespodziankę ? - naiwnie zapytałam  - Jesteś najukochańszym chłopakiem w świecie  - krzyknęłam, po czym rzuciłam mu się naszyję mocno go ściskając. Przez dobrą minutę wtulałam się w chłopaka. Minimalny poziom zaskoczenia wywołał u mnie brak jakiejkolwiek reakcji na uścisk. Ale jak się okazało chwilę później, to nie był powód do zaskoczenia czy zdenerwowania. 

- Słuchaj Beth ja muszę ci coś...

- Coś się stało tygrysku? - usłyszałam wysoki damski głos dochodzący z salonu. Spojrzałam dużymi oczyma na Jeffa, szarpnęłam ręce, zrywając je z szyi chłopaka i zaczęłam podążać w stronę pomieszczenia z którego wydobywał się głos czarownicy. Do jamy smoczycy. 

Gdy weszłam do groty ogra oczom moim ukazał się praktycznie ten sam widok co w kuchni i hallu, czyli świeczuszki, pieprzone różyczki i buteleczki z olejkami. Jedynym wyjątkiem był mały namiot z koca zbudowany na dwóch krzesłach, stojący na środku pokoju. 

Odwróciłam się w stronę chłopaka i rzuciłam mu karcące spojrzenie. Szybki krokiem doszłam do dziwnej, prymitywnej ,,budowli" i mocno pociągnęłam za koc. Widok, który wtedy zobaczyłam...wiem, że gdybym wiedziała, że zobaczę to co zobaczyłam, to nigdy bym nie zabrała tego koca. Co się okazało w namiocie leżała sobie goła i wesoła, długonoga blondynka umazana na policzkach czarną farbą z pióropuszem na głowie. 

Wielkość moich oczu była adekwatna do poziomu zdenerwowania.

- Ty głupi dupku - powiedziałam spokojnie z opuszczoną głową  - ty cholerny oszuście - krzyknęłam, rzucając kocem w chłopaka.

- Beth to nie tak jak myślisz. Ja ci to wytłumaczę. - Zaczął odmawiać regułkę Jeff.

- Ok. Skoro możesz to proszę bardzo. MÓW! - wrzasnęłam z szerokim uśmiechem - powiedz mi jak przypadkowo w twoim domu, w jakimś dziwnym namiocie z brudnego koca znalazła się naga dziewczyna. Jestem bardzo ciekawa.

Chłopak przez chwilę stał nieruchomo po czym powiedział:

- No rzeczywiście jak tak to mówisz to w sumie nie mam wytłumaczenia - bezczelnie zaśmiał się ten zakłamany typ. Ja również udałam śmiech po czym z całej siły strzeliłam Jeffreyowi w twarz. 

- Nienawidzę cię  - puściłam z uśmiechem ostatnie słowa i wyszłam z tego brudnego,zakłamanego domu. Nie mam zamiaru tam wracać. 

 Jak wróciłam do domu było po godzinie pierwszej w nocy. Nie  miałam ochoty na spanie, jedzenie, nawet płakać mi się nie chciało. Jedyne na co miałam ochotę to spotkanie z moją przyjaciółką. Tylko, że...jest noc. Ona śpi. A ja sama w dużym pustym domu. Mam dość swojego życia. Nienawidzę mężczyzn. Oni nic nie rozumieją. Nic nie czują. Gdybym była facetem, wszystko byłoby inaczej.


################################################################################

Pierwszy rozdział za mną :3 Dużo słów , ale mimo to wydaje mi się , że nie jest aż tak długie. Mam nadzieję,że wam się spodoba ^.^ proszę o dużo komentarzy i ocen :) Pozdrawiam wszystkich czytających - JULIJA

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 17, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Nie po mojej myśli.Where stories live. Discover now