\.SKRZYDŁA./

16 0 0
                                    

Skrzydła.

To one były jego marzeniem. Pragnął, by na jego plecach roiło się od piór. Piór na nowych elementach ciała, które pozwoliłyby mu wznieść się w przestworza i nareszcie poczuć... Pełną wolność.

To te marzenie stało się jego celem. Miał zamiar zrobić wszystko, co mógł, by je zyskać.

Tak, wszystko.

Dosłownie wszystko.

To te marzenie było tym najważniejszym, dla którego wykupił płyn o fantazyjnym kolorze i zapłacił za niego niebotyczną cenę. Miał on ponoć mu pomóc, dlatego czemu miał nie ryzykować? Chłopak liczył jednak, że sprzedawca fiolki go nie okłamał.

Z zaciśniętymi powiekami wypił całą zawartość naczynia. Zignorował smak, który całkiem mu nie odpowiadał. Zignorował nieprzyjemne pieczenie w gardle. Zignorował wszystkie nieprzyjemności związane z wypiciem napoju.

Nie zignorował jednak bólu, który po dłuższej chwili zaatakował jego ciało. Nie wiedział, czy od opróżnienia fiolki minęło parę sekund, minut czy godzin. Czas był rzeczą, na którą zazwyczaj nie zwracał większej uwagi ze względu na różnorodność jego mijania.

Ból jednak zamiast zniknąć, nasilił się więc nastolatek zaczął myśleć, co mógłby zrobić, by ból zniknął. Dosyć szybko przypomniał sobie, co niechętnie doradził mu sprzedawca, gdy zakupił napój.

,,Jeśli zaczniesz czuć, że coś się dzieje, połóż się. I wyluzuj. Twoje marzenie w końcu się spełni, prawda..?"

Po chwili dostrzec można było leżącego na ziemi chłopaka. Chłopaka, który zamykał powoli swoje oczy i pozwalał sobie na spokojne odpłynięcie.

~~~

Nad ranem otworzył oczy. Nie czuł nic, poza przerażającą pustką, dlatego przez dłuższą chwilę leżał nieruchomo w miejscu, szukając jej powodu. Zastanawiając się nad... Właśnie, nad czym?

Nic nie pamiętał. Nic, poza zdarzeniami zeszłej nocy.

Przed oczami migały mu chwile sprzed zamknięcia oczu. Pamiętał moment, w którym wypił niedawno zakupiony napój. Pamiętał ból, który rozszedł się po jego ciele. Pamiętał mieszankę emocji stworzoną z ekscytacji, szczęścia i strachu w jednym, która ostatecznie tworzyła w sumie... nic.

Zamrugał.

Właśnie.

Jego skrzydła.

Co z jego skrzydłami?

Wstał i szybko skierował się w stronę lustra zawieszonego na szafie. Miał nadzieję, że uzyskał zamierzony efekt, inaczej ktoś będzie żałował. I nie byłby to na pewno on. W końcu, jeszcze dałby radę odnaleźć sposób.

Chyba.

Nareszcie stanął przed zwierciadłem. Pierwsze, co zauważył, to czarne pióra. Czarne pióra, które zupełnie różniły się od tych, o których śnił.

Pragnął mieć skrzydła zdobione śnieżnobiałym puchem. Tymczasem przypominały one smołę.

Jednak czy powinien narzekać?

Dostał to, czego chciał. Niekoniecznie idealne, ale... W sumie już nic nie mógł z tym zrobić.

Westchnął. Nie czuł już bólu. Nie czuł zawodu. Nie czuł się też szczęśliwy.

On po prostu nie czuł już nic poza przeraźliwą pustką.

Obejrzał się, by spojrzeć na miejsce, na którym spędził całą dzisiejszą noc.

I zamarł.

Spodziewał się zauważyć na nim ślad po niedawnym użytkowaniu. Tylko ślad. Zastał tam jednak siebie. Chłopca o kruczoczarnych włosach i trupio-bladej cerze. Chłopca, którego klatka piersiowa nie śmiała się poruszyć przez kolejne paręnaście minut, w ciągu których on ciągle go obserwował.

Obserwował chłopca, który chciał spełnić swoje marzenie.

Chłopca, który chciał spełnić swoje marzenie tak bardzo, że zrobił coś, czego nie mógł już odwrócić.

Chłopca, który chciał spełnić swoje marzenie tak bardzo, że podjął drastyczny krok w celu jego osiągnięcia.

Chłopca, który chciał spełnić swoje marzenie tak bardzo, że...

Wypił truciznę i raz na zawsze pożegnał się ze swoim dotychczasowym życiem.

Chłopca, który stał się tym, kim chciał się stać, ale... Skąd mógł wiedzieć, że ostatecznie stanie nad swoim martwym ciałem i będzie zmuszony je obserwować?

Po jego policzku spłynęła łza, której nawet nie poczuł.

W końcu... Nie czuł już nic.

Nic, poza pustką.

Nic, poza pustką i cierpieniem, które zaczęło ją powoli wypełniać.

=====================

Well, what do you think?

SKRZYDŁA // one-shotWhere stories live. Discover now