Prolog

16 0 0
                                    

Od zakończenia wielkiej wojny dobra ze złem minęło już pięć lat. Nie był to łatwy czas dla magicznego społeczeństwa, które musiało zmagać się z licznymi przeciwnościami jakie pojawiły się po zakończeniu wojny. Jak również pogodzić się z osobistymi stratami jakie ona przyniosła i traumatycznymi wydarzeniami tamtych dni. Nie było to łatwe i wiele osób długo zmagało się z koszmarami wojny, która nie chciała opuścić ich umysłów. Po wojnie szybko wyłapano wszystkich najniebezpieczniejszych Śmierciożerców i po krótkim procesie zostali skazani na śmierć, albo na dożywocie w Azkabanie. Postanowiono również zmienić system sądownictwa i kilka miesięcy po zakończeniu wojny wybudowano nowe więzienie, które nazwano „druga szansa". Zsyłano do niego przestępców, którzy popełniali lekkie wykroczenia. Po odsiedzeniu w nim swojego wyroku miałeś realna szanse na normalny powrót do magicznego społeczeństwa. Pracowali w nim wyłącznie ludzie i skrzaty. Swoimi warunkami przypominało mugolskie więzienie, gdzie praktycznie każdy po uzyskaniu odpowiedniej przepustki mógł wejść i zobaczyć się z osadzonym. Panowały tam naprawdę bardzo dobre warunki, które sprzyjały resocjalizacji. W Azkabanie natomiast umieszczano tylko najgorszych przestępców, takich jak Śmierciożercy. Twierdzy pilnowali wyłącznie dementorzy, a na wyspę nie miał wstępu nikt inny poza osadzonymi. Kiedy dostawało się tam wyrok, jasno było, że już nigdy nie opuści się murów więzienia. W ten sposób czarodzieje postanowili uporać się z ludźmi, którzy ponowienie mogliby zaburzyć równowagę jaka obecnie panowała.

Od zakończenia wojny nawiązała się trwała współpraca pomiędzy czarodziejami, a mugolami. Z potężnego gmachu ministerstwa usunięto wszystkie przedmioty świadczące o tym, iż czarodzieje pochodzący z niemagicznych rodzin są gorsi. Głębokie przemiany przeszło również społeczeństwo. Po wojnie zniknął podział na czarodziejów czystej krwi, zdrajców krwi, czy szlamy. Obecnie wszyscy byli sobie równi, w oczach każdego członka społeczeństwa. Pomimo, iż dostosowanie się do tych zasad było trudne dla niektórych na samym początku, to każdy bardzo się starał, aby wzmocnić społeczeństwo. Prawda była taka, że nikt nie chciał, aby znalazł się kolejny Tom Riddle, który będzie pragnął zawładnąć światem, dlatego wszyscy tak bardzo się starali. Aby pokazać, że należy zmienić podejście do siebie nawzajem, ze wszystkich ważnych i mniej ważnych stanowisku usunięto wszystkie osoby, które nie chciały dostosować się do panujących zasad moralny.

Wojna przyniosła także wielkie straty w ludziach. Śmierć zbierała swoje żniwo nie patrząc na to kogo ze sobą zabiera. Zabierała ze sobą młodych i starych , dzieci i dorosłych, mężczyzn i kobiety. Zginęło wielu wspaniałych czarodziejów, a mnóstwo dzieci pozostało osieroconych. Pojawiało się jednak światełko nadziei, bo nowe roczniki, które pojawiały się w Hogwarcie coraz mniej pamiętały wojnę, niosąc na swoich barkach coraz mniej wspomnień tamtych dni. Ludzie długo uczyli się żyć w nowym świecie, jednocześnie godząc się z utratą bliskich osób. U wielu powstały tak głębokie rany, które nie były w stanie się zbyt szybko zabliźnić, niektóre zaś cały czas krwawił, boleśnie przypominając o straconych osobach. Jednak najtrudniej było się pogodzić z losem, kiedy ktoś bliski był na liście zaginionych. Była to długa lista wisząca niedaleko wejścia do ministerstwa na której były wypisane imiona i nazwiska osób, które nigdy nie powróciły do swoich rodzi, nie dały żadnego znaku życia, a ich ciał nie odnaleziono. Powszechnie wiadomo było, że osoby te, najprawdopodobniej zostały zamordowane przez Śmierciożerców. Ich rodziny jednak dalej łudziły się, że ich bliscy gdzieś żyją i mają się dobrze. Na szczęście lista ta z dnia na dzień robiła się coraz krótsza, wraz z odnalezieniem kolejnych zwłok, pozostawionych przez Śmierciożerców.

Przez te pięć lat udało się także odbudować wszystkie magiczne miejsca zniszczone w czasie wojny. Ulica Pokątna znowu tętniła życiem i kolorami. Większość sklepów odzyskała swoją dawną świetlność, a te nie liczne, których właściciele nie powrócili szybko znalazły nowych nabywców, którzy pootwierali swoje interesy, między innymi liczne kawiarnie czy sklepy z magicznymi zwierzętami. Okazało się, że po wojnie najtrudniej było przywrócić świetlność szpitala świętego Munga. Co prawda sam budynek został szybko odbudowany i wyposażony w niezbędne sprzęty i magiczne przedmioty. To nie stanowiło problemu. Największą trudność nowym władzą sprawiło znalezienie uzdrowicieli, którzy zechcieliby pracować w szpitalu. Zadanie to, okazało się niezwykle trudne, ponieważ w czasie wojny wielu magicznych lekarzy zostało brutalnie wymordowanych, a ci nieliczni co zostali nie bardzo garneli się do tego, aby wracać do pracy w murach szpitala. Z tego powodu obecną obsadę pracowników, stanowili młodzi ludzie, najczęściej z niewielkim doświadczeniem zaraz po ukończeniu szkoły. Szpital nie był już tak renomowany jak kiedyś i wielu niechętnie pojawiało się w jego progach, bojąc się powierzyć swoje życie w ręce niedoświadczonych uzdrowicieli.

Mimo, iż był już koniec pażdziernika, a wszędzie rozciągał się jesienny krajobraz, pogoda dzisiejszego dnia była zaskakująco ładna i ciepła. Na niebie panowało samotnie Słońce, niezasłaniane nawet przez najmniejszą chmurkę. Dzień był idealny, zupełnie jakby specjalnie przygotował się do uroczystości, która już niebawem miała się rozpocząć. W jednym z pokojów, domu weselnego przed ogromnym lustrem stała pewna młoda kobieta ubrana w prześliczną białą suknie. Dzisiaj był jej dzień i nie mogła uwierzyć, że to wszystko naprawdę się dzieje. Wydawało jej się, że dopiero co razem z przyjaciółkami rozpoczynała przygotowanie do ślubu, a on już nadszedł. Wzięła głęboki oddech i spojrzała na rudowłosą kobietę stojącą obok niej.

- Ginny, nie wiem czy tak powinna się czuć panna młoda, ale ja się strasznie denerwuję. A co jeśli on się rozmyśli, albo ... - Chciała coś jeszcze dodać, ale przerwała jej szatynka, która właśnie weszła przez drzwi.

- Pansy, nie wygaduj głupot, Harry poza tobą świata nie widzi. – Stwierdziła uśmiechając się delikatnie. – Pamiętasz? Ja przed moim ślubem miałam podobne obawy, a jak widzisz wszystko dobrze się skończyło. Dlatego mówię ci nie panikuj.

- Tak masz rację wszystko będzie dobrze... - Powtórzyła za przyjaciółką, jednak po chwili znowu napłynęły do niej wątpliwości. – A co jeśli zaczniesz rodzić w trakcie?

- No teraz to już naprawdę wymyślasz. Pansy przecież doskonale wiesz, że termin mam dopiero za cztery miesiące. Nie panikuj.

- Właśnie Pansy, jeszcze tylko jakaś godzina i zostaniesz panią Potter. I gwarantuje ci, że nic Ci w tym nie przeszkodzi już ja się o to postaram. – Powiedziała Ginny uśmiechając się w iście diabelski sposób.

- Widzisz Pansy nie masz się o co martwić, Ginny nad wszystkim panuje. – Stwierdziła szatynka – A tak w ogóle to przepraszam za spóźnienie, ale Ron mnie zatrzymał, prosząc, abym pomogła mu z krawatem. – Stwierdziła szatynka, na co rudowłosa się oburzyła.

- No ja naprawdę nie rozumiem jak to się stało, że mój brat od ślubu już niczego sam nie umie zrobić. – Stwierdziła z irytacją Ginny

- Ginny proszę opanuj się, chyba nie chcesz jeszcze bardziej zdenerwować panny młodej. – Powiedziała Hermiona wymownie patrząc się na Pansy, która znowu zaczęła szukać w głowie powodów, dla których ślub miałby się nie odbyć.

Nie było już jednak czasu na dalsze rozmowy, ponieważ w pokoju pojawił się mały skrzat, który poinformował kobiety, że ceremonie czas zacząć.

Kamu telah mencapai bab terakhir yang dipublikasikan.

⏰ Terakhir diperbarui: Jul 13, 2017 ⏰

Tambahkan cerita ini ke Perpustakaan untuk mendapatkan notifikasi saat ada bab baru!

"Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest..."Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang