1. Dom

373 27 14
                                    


Kiedy rozpada się dom trzeba zbudować nowy.

Nie da się poskładać z powrotem starego i posklejać go klejem Elmera.

[Stephen King]





Strzał.
Kolejny.
Zero reakcji.
Jeszcze jeden.
Wybuch. Fala ognia.
Płonie, wszystko płonie.
Płomienie trawią wszystko. Podmuch uderza, spychając w przestrzeń. Czerń i przez długi czas błogi spokój. Jeden płytki wdech. Powrót do rzeczywistości. Ból. Wszędzie ból. Niemiłosiernie pali, liże ciało Trawi je. Każdy oddech to tysiące igieł w płucach, które z minuty na minuty łaknie jeszcze więcej tlenu. I go nie otrzymuje. Pozwala pochłonąć się bezdennej ciemności, zatrzymując walczące jeszcze serce, na zawsze.





2187 rok, marzec.

Układ Słoneczny, Ziemia.





Kaidan nie miał pojęcia jakim cudem czas uciekał mu tak szybko pomiędzy palcami. Na Ziemi przebywał już ponad pół roku. Sześć miesięcy, podczas których odbudowa przekaźnika i naprawianie zniszczeń, dokonanych przez Żniwiarzy, postępowały w szybkim tempie do przodu. Może nie tak szybkim, jak wszyscy by tego chcieli, ale coś się zmieniało. Wszystko wkrótce powinno wrócić do normy. Prawie wszystko.

Opuścił prom i ruszył do budynku o monstrualnej wielkości, znajdującego się przed nim. Musiał się śpieszyć. Dziś miał wiele spraw do nadrobienia. Tali musiała mu zdać raport o stanie zdrowia quarian, by mógł przekazać go Radzie.
Wyminął świeżo odsłonięty pomnik, upamiętniający wydarzenia z 2186 roku. Żołądek zacisnął mu się w supeł, przełknął ślinę i opuścił wzrok. Kamienna Shepard, co najmniej cztery razy większa od swojego oryginału, stała prosto z bronią uniesioną powyżej głowy, pośród pozostałości po Żniwiarzach.

Jej posąg i jednocześnie jej grób. To tu spoczywały jej szczątki. Żałował, że nie było go wtedy na Ziemi. Chciał również oddać jej honory. Podniósł głowę w górę, spoglądając z tęsknotą na zastygłą w marmurze twarz.

To nie był jedyny taki pomnik postawiony w ciągu ostatnich miesięcy, ale zdecydowanie najbardziej go poruszał. Było ich pięć, każdy postawiony o mile dalej niż poprzednik. Przedstawiały one całą historię inwazji Żniwiarzy, od początku aż do samego końca.

Ludzie, którzy nie byli w stanie brać udziału przy naprawianiu przekaźników, postanowili wybudować posągi i w ten sposób chcieli mieć swój wkład w odbudowę planety.

Kaidan prężnym krokiem ruszył do przodu, potarł kark zamaszystym ruchem i wkroczył do budynku Kapitolu, w którym aktualnie pracował. Jednolicie białe ściany przywodziły mu na myśl szpital i na samą myśl ciarki przebiegły mu po plecach.
Wyminął kilku turiańskich żołnierzy, obecnie pełniących funkcję ochrony budynku. Obrócili się za nim i skinęli głowami.

Cieszył się, że po wojnie floty innych ras znalazły dla siebie miejsce i niemal doskonale współpracowali z ludźmi. Oczywiście oprócz krogan, którzy co rusz doprowadzali do przeróżnych zamieszek. Taka była ich natura.

Ziemska Rada obecnie przejmowała się coraz bardziej beznadziejną sytuacją turian i quarian, ponieważ zapasy jedzenia kurczyły się niemal błyskawicznie, a Ziemia nie posiadała warunków, by stworzyć wystarczającą ilość jedzenia, które nie byłoby szkodliwe dla dekstro.
Musieli jak najszybciej opuścić Układ Słoneczny i wrócić na swoje rodzime planety. Tu groziła im śmierć głodowa, powolna i bardzo okrutna. Już teraz mieli ograniczone racje żywnościowe a stan pogarszał się z dnia na dzień.

[Mass Effect] Szafirowe SnyWhere stories live. Discover now