Let's Stop Pretending

2.8K 230 256
                                    

Theo wiedział, że gdy będą bezpieczni, znowu zostanie sam. Jednak wolał samotność niż ciągłe życie w strachu. Monroe może i uciekła, ale wszyscy wiedzą, że pewnego dnia wróci i ponownie uderzy. Wtedy nie będzie już początkującym, a doświadczonym łowcą i niebezpieczeństwo przybierze nową skalę.

Nie miał pretensji do Liama, który nie zauwarzył jego odejścia. Scott razem z resztą stada przybyli do szpitala i to było dobre. Jednak Malia go zobaczyła, a on nie wiedział, że będzie kiedyś z kimś szczery i żałował, naprawdę żałował, że nie zamknął wtedy ust.

- Po co to robisz?- pytanie z ust Malii zatrzymało Theo, nim ten opuścił teren szpitala.
- To chyba nie jest coś, co muszę ci mówić.- spojrzał na nią.
- Ale mógłbyś.-wzruszyła ramionami.
- Ta, mógłbym.- ton jego głosu był obojetny.
- Chciałabym wiedzieć.- rzuciła gdy ten się odwrócił chcąc otworzyć drzwi.
- Cóż, ja nie chciałbym ci mówić.- spojrzał na nią z fałszywą skruchą, co było widać na pierwszy rzut oka.
- Nie zasługujesz na bycie w stadzie.- skrzyżowała ramiona na piersi.
- Coś jeszcze?- przewrócił oczami.
-Jesteś tym samym Theo, który przyjechał do Beacon Hills i od początku kłamał. Tym samym, który sprowokował Liama, by ten zabił Scotta i tym samym, który pomagał Doktorom. Oszukując wszystkich i udając kogoś innego jesteś nikim Theo, wiesz o tym.- jej głos był pełen nienawiści.- Nie zasługujesz na szansę, którą dał ci Liam.- przerwała.- Scott nigdy ci nie wybaczy.
- Nie zależy mi na tym.- zacisnął pięści starając się nie okazać gniewu.
- A na czym ci zależy?- prychnęła.
- Na Liamie.- żałował tych słów, jeszcze nim je wypowiedział. Szok na twarzy Mali dał mu szanse, którą wykorzystał opuszczając szpital.
Ani Malia, ani Theo nie wiedzieli, że Scott będący piętro wyżej słyszał wszystko co powiedzieli.

Theo doskonale pamiętał ulgę wypełniającą jego ciało, gdy uratował Liama tamtego dnia i strach po powiadomieniu przez Scotta, że ten jest w niebezpieczeństwie.
Wiedział, że Malia nie miała racji. Dawny Theo nie bałby się o czyjeś życie i nie narażałby swojego po to, aby kogoś uratować. Dawny Theo nie czułby zranienia gdy Liam odwrócił głowę widząc spojrzenie Raekena w miejscu, w którym nie powinno się znajdować. Dawny Theo zrobiłby wszystko żeby ratować siebie i nie starałby się osłonić kogoś za wszelką cenę.

Jednak zdaniem Theo, Malia z jednym miała rację, chłopak jest nikim i wyrządził zbyt dużo krzywd by mu wybaczyli.
.
Mija czwarta noc spędzona w aucie. Średnio co dwie godziny Theo jest budzony przez funkcjonariuszy i gdy na niebie pojawia się słońce, a chłopak słyszy ponowne pukanie w szybe, ma dość.

Zaciska pięści chcąc się uspokoić, ale gdy podnosi się do siadu i ściąga czapkę, która była naciągnięta na jego twarz, widzi Scotta. Marszczy brwi nim wychodzi z auta i mimo wszystko nie potrafi powstrzymać krótkiego ziewnięcia.

- Co jest?- mruży oczy.
- Czemu uciekłeś?- Soctt zaciska wargi w wąską kreskę wkładając dłonie do kieszeni.
- A miałem powód, żeby zostać?- Raeken oparł się plecami o samochód.
- Przestań grać obojętnego, dobrze wiesz, że miałeś.- prychnął Scott.
- O co ci chodzi?- brwi Theo powędrowały ku górze.
- O Liama.- oh, dobra tego się nie spodziewał.
- Co z nim?- wyprostował się.
- Poza tym, że myśli, że wykorzystałeś go, aby być w stadzie i, że zrozumiałeś, że to się nie uda i dlatego go zostawiłeś? Myślę, że wszystko okay.- oczy McCalla były zmrużone gdy patrzył gniewnie na chimerę.- Zanim zapytasz, najpierw pomyśl jak to wyglądało z jego perspektywy.- przerwał.-Dał ci drugą szansę, zaufał ci. Potem ty ratujesz mu życie, spoko zwykłe odwdzięczenie. Zostawiasz nas i wszystko jest okay. Potem pomagasz nam w pułapce na Monroe i uniemożliwiasz Liamowi zabicie niewinnych.- Theo nie spuszczał wzroku z alfy.- Pojawiasz się, żeby mu pomóc, po jednym telefonie. Pokazujesz odrobinę człowieczeństwa pomagając Gabe'owi.- przerywa.- Jesteś przy nim w sytuacjach, kiedy nie potrafi poradzić sobie sam. Narażasz się, ratujesz go nie raz, jesteś gdy potrzebuje wsparcia, ale gdy Malia mówi ci, że nie zasługujesz na bycie w stadzie, znikasz.
- Skoro słyszał moją rozmowę z twoją dziewczyną, powinien wiedzieć...
- Po tym, jak powiedziała, że nie zasługujesz na bycie w stadzie, przestał słuchać.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 03, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Let's Stop Pretending || Thiam One ShotWhere stories live. Discover now