7.12.2017r.

455 65 69
                                    



Generalnie bywa tak, że największe oburzenie na imprezach odczuwają odpowiedzialni dorośli, patrząc na zachowanie durnych i pijanych przyjaciół. Nierzadko młodszych od nich. Jak to tak, tyle pić? Po co? Żeby zachowywać się potem jak skończony idiota? Kto na trzeźwo powiedziałby swojej drugiej połówce, że pyszne bułeczki, kupowane codziennie w piekarni naprzeciwko bloku, kojarzą mu się z jej tyłkiem? Gorzej jest tylko wtedy, kiedy ta druga połówka reaguje zazdrością.
Zazdrość o BUŁECZKI.

– Nienawidzę was wszystkich – syknął Jurij, zbierając śmieci po swoim (no i dziadka) salonie. – Nienawidzę.

Pochylił się i podniósł czekoladowego Mikołaja, który leżał na stercie papierów z małych, mikołajkowych prezentów. Niby te w niebieskiej folii dostał Prosiak, ale halo, za narobienie syfu razem z resztą mógł oddać go Jurijowi. Nie musi o tym wiedzieć. Chłopak rzucił zdobycz na szafkę.

Szmery z wszelkich miejsc, które nadawały się do spania, były oznaką tego, że pozostali imprezowicze w końcu się budzili.

– Wody – usłyszał jęk osoby leżącej na fotelu. – Błagam...

– Oddajcie mi moją godność... – dobiegło go z kanapy.

– Ktoś mi wymasuje stopę? Zdrętwiała mi jak cholera.

Jurij prychnął pogardliwie. Wszyscy nagle potrzebowali jego pomocy. Ale ani łyka wódki nie dali.

– Czy ja widzę bułeczki...?

– VIKTOR, ZOSTAW MÓJ TYŁEK! – krzyknął z paniką Yuuri.

– Przestańcie – warknął Jurij.

Był zirytowany po nieprzespanej nocy. Przeklinał moment z poprzedniego dnia, w którym pomyślał, że zaproszenie Viktora i Yuuriego do niego będzie dobrym pomysłem. I jeszcze cholerny, przeklęty po tysiąckroć Otabek, który podszedł do tej idei z dziwnym entuzjazmem.

Mógł się od razu domyślić, że chcą robić mini-konkurs pijacki, o którym w jakimś fanfiku czytał Yuuri. Mógł się domyślić, że Prosiak zacznie w pewnym momencie coś odwalać po pijaku. Mógł... ech.

Nie siląc się na ostrożność zaczął zbierać ze stołu całą kupę kieliszków, które głośno stuknęły. Rozgrywki Tysiąclecia im się zachciało. A teraz zdychają. I dobrze im tak.

– Jura, gdzie masz aspirynę? – spytał smętnie Otabek, wstając z fotela.

– W kuchni, nad zlewem – odpowiedział za blondyna Viktor, przeciągając się na kanapie i prawie spychając z niej Yuuriego. W „nagrodę" oberwał poduszką.

– Przełożone, szafka zepsuta – przemówili jednocześnie Jurij z Otabkiem. Viktor uniósł brwi i uśmiechnął się znacząco, co nie uszło uwadze obu chłopaków.

– Mam ją w łazience, zaraz przyniosę.

Kiedy nastolatek wyszedł, Viktor ułożył głowę na udzie Yuuriego. Ten delikatnie pogładził go po miękkich, czarnych włosach. Obaj jednocześnie rozciągnęli wargi w czułych uśmiechach.

Kochali bycie razem. W ten najprostszy sposób. Wystarczyła im bliskość tej drugiej osoby, aby poczuć się lepiej w każdym aspekcie. Ból głowy już nie dokuczał Yuuriemu tak, jak chwilę temu. Viktor niemal nie odczuwał tego, jak przez niewygodną pozycję zdrętwiały mu stopy.

– Pamiętasz, co działo się wczoraj? – zapytał sennie Yuuri. Viktor pokręcił głową z niewinnym uśmiechem. – Viktor...

– Nie pamiętam nic – powiedział Rosjanin.

Poranek po Mikołajkach ♥ Yuri!!! on IceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz