Święta, święta

78 9 1
                                    

Święta Bożego Narodzenia.

Cudowny czas magii, Mikołaja, prezentów i wiary w cuda. To okres przebaczania i godzenia się. To czas kiedy rodziny zjeżdżają się w jednym domu, aby spożyć wspólnie wieczerze, dzielimy się wtedy opłatkiem i składamy sobie najszczersze życzenia płynące prosto z serca. W tym okresie wierzymy, że cokolwiek powiemy to się spełni w ciągu najbliższego roku. Pragniemy aby nasi bliscy żyli jak najdłużej obok nas w szczęściu i zdrowiu. Staramy się nie myśleć wówczas o kłopotach i problemach, które czyhają aby zaatakować nasze umysły w najmiej odpowiednim momencie, żeby popsuć nam nastrój. W tych dniach świat zdaje się żyć tylko świętami. Wszędzie są porozwieszane różne ozdoby i światełka, a na rynkach miast stoją bogato ozdobione choinki. Wszystko to wprowadza ludzi w świąteczny nastrój nawet jeśli niekoniecznie sobie tego życzą. Rodzice gorączkowo myślą co kupić swoim pociechom, bądź rodzinie i szukają idealnych prezentów kiedy tylko nadarzy się okazja. Ana uwielbiała Święta Bożego Narodzenia, był to jeden z nielicznych okresów w roku kiedy faktycznie interesowano się jej życiem i obdarzano ją miłością, której chwilami tak mocno szukała i pragnęła. Wszystko co wiązało się ze świętami dawało jej niezwykłe uczucie spokoju i bezpieczeństwa, a ozdoby wisiały i stały dosłownie wszędzie w jej dawnym domu. Z reguły święta spędzała u Meredith i Bena- rodziców braci Holmes. Jednak ta tradycja zmieniła się cztery lata lemu, kiedy to Mycroft nagle wyjechał zostawiając ją bez słowa z pijanym ojcem. Nie żeby wcześniej mu się to nie zdarzało, ale tym razem zrobił to tuż przezd Wigilią, a o jego nieobecności poinformowała Ane jego asystentka. Zabrała dziewczyne na kilka godzin do małżeństwa Holmes, gdzie spędzała zazwyczaj kilka dni. Po tym incydencie przez dwa lata starała się unikać świąt z Mycroftem jak i jego samego co było lekko niewykonalne. Może jej zachowanie było irracjonalne bo on musiał zająć się wówczas bratem, który sfingował swoją smierć i uciekł z kraju, ale poczuła się odrzucona. Wiedziała, że on wiedział jak ważny był to dla niej czas w roku, a nawet nie poinformował jej osobiście o zmianie planów. Nie obchodziła świąt, przynajmiej oficjalnie. Z ojcem nie chciała dzielić tego dnia więc zaszywała się w swoim pokoju i jadła przygotowane wcześniej świąteczne danie, podczas oglądania telewizji. Raz spędziła Wigilie u przyjaciółki Crystal, jednakże dziewczyna wyprowadziła się kilka dni później do Glasgow. Dopiero zeszłego roku pozwoliła się zabrać do rodzinnego domu Holmesów. Była wówczas przeszczęśliwa, że w końcu może spędzić czas w rodzinnym gronie, bo bądź co bądź całą trójkę uważała za swoch bliskich. Tego roku nawet nie zastanawiała się co ze świętami, za dużo działo się w jej życiu przez ostatnie dziewięć miesięcy. Począwszy od śmierci ojca poprzez rozwiązanie jego morderstwa skończywszy na zamieszkaniu z Sherlockiem i prowadzeniu szalonego trybu życia. Ana musiała przyznać, że z początku była lekko speszona i niepewna w nowym środowisku jednak szybko się zadomowiła i na dzień dzisiejszy, nie wyobrażała sobie życia bez nowych członków rodziny jakimi byli: Holmesowie, Watsonowie i pani Hudson. Także Molly Hooper i Grega Lestrada uważała za swoich przyjaciół. Czuła, że jest wśród swoich chociaż trzeba było przyznać, że żadne z nich nie było przykładem na idealną rodzinę rodem z obrazka. Ale nie tego szukała. Szukała osób, któte byłyby idealne poprzez tym kim byli oraz takich, którzy by ją w pełni akceptowali, a wszyscy skrywali mroczne tajemnice i mieli uh dość sporo wad. Mimo iż chwilami przebywanie w jednym pomieszczeniu z genialnymi braćmi groziło samozniszczeniem na najbliższe kilka dni, to byli całkiem zgraną rodzinką kiedy spotykali się wszyscy razem. Joanna cieszyła się, że Mycroft nie dość, że pozwolił jej zostać na Baker Street po zakończeniu sprawy morderstwa Thomasa to jeszcze zgodził się, aby pomagała Sherlockowi w różnych sprawach. Początkowo pomysł ten spotkał się z oburzeniem i negatywną odpowiedzią ze strony praktycznie każdego, nie licząc Mary i Sherlocka.Szybko jednak udało się przekonać resztę otoczenia. Niepodważalnym argumentem była duża spostrzegawczość Any, co pomagało jej w szkoleniu się w sztuce dedukcji, ale przede wszystkim przemówiła obecność doktora przy śledzctwach.Nastolatka bywała na miejscach zbrodni, choć pierwszych dwóch wizyt nie wspominała zbyt dobrze. O mały włos nie zwróciła swojego śniadania, ale dało się do tego przyzwyczaić tymbardziej, że nie zawsze brała udział w sprawach. Jej życie układało się znakomicie, musiała przyznać sama przed sobą,że lepszego nie mogła sobie wyobrazić, nie było mowy o nudzie, czuła się kochana i akceptowana chociaż chwilami potrafiła doprowadzić człowieka do szefskiej pasji. Niczego więcej nie potrzebowała czuła, że ma już wszystko.

Święta, święta na Baker Street.Where stories live. Discover now