Głośny stukot obudził ją z niemal nieprzerywalnego snu.
- Wstawaj! - ktoś wyszedł z pokoju. Jak można się spodziewać była to matka - Wstawaj! Nie będę powtarzać jeszcze raz!
Trudno było sobie przypomnieć o co chodzi póki Amelia nie spojrzała na wyświetlacz telefonu. To dzisiaj! Dziewczyna wstała i bez zastanowienia podbiegła do szafy, a potem do łazienki. Szybko ubrała się w przygotowane wczoraj ubranie, uczesała się i umyła zęby. Dzisiaj jej włosy wyjątkowo dobrze się układały.
- Sonia! - krzyknęła biorąc z szafki smycz. Piesek do niej podbiegł i skoczył by ją polizać. Wtedy dziewczyna założyła mu smycz. Już wychodziła, ale na stopach poczuła chłód. Jeszcze buty! Szybko się wróciła i nałożyła pierwsze z brzegu trampki. Teraz już wyszła na spacer i pobiegała chwilkę z psem. Po pięciu minutach wróciła do domu, zdjęła psu smycz i pobiegła do kuchni. W całym domu było czuć woń pysznej jajecznicy. Usiadła przy stole i zjadła wcześniej wymienione śniadanie przygotowane przez ojca.
- Sprawdź czy wszystko wzięłaś - powiedziała ostro pani Szymańska.
Amelka pobiegła więc do pokoju przypadkiem budząc brata Rafała, który miał zostać w domu. Otworzyła swój nowo kupiony czarny worek z Adidasa i sprawdziła jego zawartość.
- Powerbank jest.. ładowarka jest.. etui jest... laptop jest... okej. Wszystko mam! - krzyknęła głośno do mamy i wyciągnęła pośpiesznie biały sweter z szafy. Wzięła worek i kremową walizkę, z którymi wybiegła na przedpokój. Tam czekała już rodzina z walizkami. Pożegnali się z Rafałem i Sonią, a niedługo po tym opuścili dom przy ulicy Złotej zmierzając na lotnisko im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Pojedyncza łza spłynęła po policzku dziewczyny, gdy ostatni raz żegnała wzrokiem stare mieszkanie.
Podróż trwała krótko, bo tylko 38 minut. Za oknem poruszały się duże budynki, a ludzie szli chodnikami skupiając się tylko na swoich celach.
Rodzina wysiadła z czarnego Audi. Mama i córka stanęły na chodniku przed ogromnymi drzwiami, a pan Szymański wyjął cztery duże walizki z równie dużego bagażnika. Weszli do wcześniej wymienionego budynku. Podłoga zrobiona z kamienia błyszczała pod pływem odbijającego się od niej światła "reflektorów". Ścian prawie nie było - były natomiast ogromne, brudne okna. Duże ekrany z godzinami i nazwami miast wisiały przy suficie. Gdzie nie gdzie stały plastikowe krzesła, ale teraz wszystkie były zajęte. W budynku było głośno, a echo rozchodzące się po lotnisku tylko wzmacniało hałas.
- No dobra, mamy jeszcze godzinę - mruknęła niezadowolona ze zbliżającej się podróży samolotem mama Amelki. Nie lubiła ich, a szczególnie nienawidziła przeprowadzek.
Rodzina nie wyjeżdżała za granicę. Po prostu podróż samolotem między miastami jest o wiele szybsza niż np. pociągiem. Stąd wziął się ten pomysł. Do tego rodzina Szymańskich jest niezwykle bogata.
- Nie chcę lecieć publicznym samolotem - mruknęła także nie bardzo szczęśliwa Amelka. Nie oszukujmy się. Była trochę rozpieszczona i przyzwyczajona do wiecznej wygody. Gdy już miała z niej rezygnować to nie podobało jej się to i narzekała.
- Amelio, musisz się trochę dostosować. Samolot to i tak w pewnym sensie rodzaj ekskluzywnej podróży - odpowiedział jak zwykle chłodno ojciec dziewczyny. Nigdy nie wyrażał emocji. Przynajmniej nie przy Amelce.
Po 4 godzinach lotu znaleźli się tam...
***
Hej! To moja pierwsza opowieść więc od razu przepraszam za wszelkie błędy. Mam nadzieję, że się spodobało. Następny rozdział wstawię jutro chociaż nie wiem czy wam się spodoba itd, ale po prostu to lubię.
Równo 500 słów. Mam nadzieję, że nie zanudziłam haha! Do zobaczenia.
REKLAMY POLSAT
YOU ARE READING
To ty?! |Naruciak|
FanfictionOsiemnastoletnia Amelka Szymańska wraz z rodziną przeprowadzają się do innego miasta. Nie spodziewała się, że tam spotka JEGO.