Szansa

254 20 13
                                    

Pochmurny poniedziałek, kolejny dzień zaczął się w Nowym Jorku. Ten dzień miał zmienić wszystko. Dochodziła dziewiątą. Caroline przeciskała się przez tłum na chodniku zmierzając do budynku w którym miał odbyć sie casting. Kolejny casting, dziewczyna miała ich za sobą tysiące, wciąż próbowała pomimo krytyki którą słyszała praktycznie za każdym razem. Jednak ona się nie poddawała, wciąż próbowała. Była to zasługa jej męża Stefana który wciąż w nią wierzył. Blondynka nie miała żadnego doświadczenia, nie skończyła szkoły aktorskie, skończyła studnia dziennikarskie jednak jej pasją było właśnie aktorstwo a jej największym marzeniem zaistnienie w tej baraży.

Duży szklany budynek bez problemu go znalazła. Otrząsnęła parasolkę z deszczu, złożyła ją i przekroczyła próg.

Wsiadła do windy jadąc na 24 piętro. W środku zaczęła grzebać w swojej dosyć sporej czarnej oryginalnej torebce w poszukiwaniu kartki na której to znajdował się scenariusz. Caroline w końcu znalazła to co szukała w torebce. Kiedy znalazła  się na odpowiednim pietrze wysiadla. Dziewczyna zdjęła swój czerwony płaszcz po czym powiesiła go na wieszaku. Wtedy zaczęło sie najgorsze czekanie. Blondynka wciąż sie denerwowała.

- Jesteś Annabell, jesteś Annabell.

Szeptała sama do Siebie aby wejść w role odgrywanej postaci, zawsze tak robiła jej mantrę  przerwała jej nieznajoma.

-Słyszałaś?

Zapytała a Caroline nie wiedząc o co chodzi pokiwała przecząco głowa.

-Podobno znaleźli już Josepha. Nie wiem kto to taki ale słyszałam że idealnie pasuję i jest mega przystojny.

Ta informacja jej nie zdziwiła, szczerze było jej to obojętne.

-Podobno trzeba z nim zagrać scene łóżkowa za tymi drzwiami. Dlatego dziewczyny wchodzą i wychodzą nie potrafią się przełamać.

Nieznajoma wciąż mówiła jednak Caroline nie zwracała na nią zbyt dużej uwagi. Nic nowego że konkurentka próbują ją przestraszyć tym co ją czeka.

-Nie rozpraszaj mnie.

Warknęła i odeszła od brunetki. Po kilkunastu minutach usłyszała swoje nazwisko.

Wzięła głęboki oddech i ruszyła w stronę pokoju.

-Dzień Dobry.

Przywitała się kulturalnie do mężczyzny który przejął jej torebkę.

-Chodź za mną.

Zarządził ostro dziewczyna podążyła za nim.

-Witam.

Oznajmił jeden z trójki mężczyzn siedzących za długim stołem. Zerknął w stos papierów lezących na stole i kontynuować.

-Caroline Forbes zgadza się?

Zapytał nie patrząc nawet na blondynkę  która z nerwów czuła jak żołądek podchodzi jej do gardła jednak za wszelką cenę próbowała to ukryć.

-Tak.

Odpowiedziała najpewniej jak potrafiła.

-Wiec tak zapraszam do pokoju obok. Tam czeka juz twój partner odegrasz role Annabell która powinnaś znać. Chodzi o scenę przed liceum.Odbywa się ona po monologu który miałaś nauczyć się na pamięć. Uprzedzając twoje pytanie. Tak masz improwizować.My wszystko zobaczymy na ekranie laptopa. Dobrze nie ma czasu, zaczynamy.

Wręcz krzyknął, Caroline aż sie wzdrygnęła. Podążyła w wyznaczonym celu. Jej oczom ukazał się blondyn z delikatnym zarostem na twarzy. I błękitnymi oczami które zauwazyła od razu choć na nią nie patrzyła. Był przystojny i musiała to przyznać.

-Akcja.

Usłyszała krzyk Caroline nie wiedziała co ma robić. Znała jej kwestie na pamięć ale co dalej? Znała kilka zdań i z nich miała wnioskować co łączy dwójkę tych postaci? Jaki jest on? Jaka ona? Mężczyzna stał jak gdyby czekał aż ona zacznie.

-Jak mogłeś.

Wrzasnęła i odepchnęła nieznajomego.

-Proszę nic nie mów, czekałam na lotnisku. Mieliśmy ucięć, zacząć od nowa ale ty postanowiłeś mnie olać.

Mówiła dość głośno wczuwając się w każde slow. Do jej oczu napłynęły łzy.

-Ty wykorzystałeś mnie. Moją naiwność, zabrałeś mi moją czystość. Zakochana małolata.

Powiedziała już ciszej po czym zaśmiała się przez łzy,złapała sie za głowę odgarniając tym samym włosy. Nieznajomy próbował do niej podejść.

-ty nic nie rozumiesz...

Szepnął próbując się do niej zbliżyć jednak ona nie chciała na to pozwolić jednak kiedy za swoimi plecami poczuła ścianę wstrzymała oddech. Mężczyzna ułożył dłonie tuż obok jej twarzy tym samym zmuszając aby spojrzała mu w oczy. Byl tak blisko, czuła zapach jego perfum. Pociągnęła nosem i na moment zaniemówiła.

-Annabell ja nie potrafię z Ciebie zrezygnować, to niestosowne  ale nie potrafię jesteś taka młoda, piękna... A ja..

Ani na moment nie oderwała wzroku od oczu aktora. Przerwała mu.

- A ty jesteś moim nauczycielem plastyki, cholernie przystojnym nauczycielem plastyki który nigdy nie powinien zdobyć mojego serca.

Aktor uniósł dłoń i otarł policzek blondynki.Caroline przeniosła oczy na usta aktora i mimowolnie przegryzła wargi.

-Annabell, moja Annabell powiedź że mam przestać a przestane.

Szepnął i zaczął powoli zbliżać swoje pełne usta do ust Caroline.

-Nie rezygnuj ze mnie, nie rezygnuj z nas..

Szepnął a Caroline wstrzymała oddech jej serce przyspieszyło. Już nie grała, cały świat zniknął a ona ujeła jego twarz w dłonie delikatnie ucałowała.

-Dobrze.

Szepnęła i ponownie poczuła słodki smak ust nieznajomego. Poczuła jak jego ciało napiera na nią a jej sie to tak cholernie podobało.Cały świat przestał istnieć był tylko on. Z trasu wyrwały ją oklaski dopiero wtedy oderwali się od siebie. Zdumieni tym co się stało. Dziewczyna była zmieszana, nieznajomy też.

-Masz te role.

Krzyknął reżyser dopiero wtedy wciąż oszołomiona Caroline sie uśmiechnęła.

Witam was w moim kolejnym opowiadaniu. Ten pomysł już dawno pojawił się w mojej głowie.

Mam nadzieje ze wam się spodoba. Przepraszam za bledy, mam dysleksje i pomimo prób wyłapania ich wszystkich wychodzi różnie.

Komentujcie, gwiazdki też mile widziane, pokażcie że mam dla kogo pisać.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 02, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

The Ugly TruthWhere stories live. Discover now