Szlugi i kalafiory

533 24 2
                                    


Łucja oparła się o zimny mur budynku, mocno zaciągając papierosem, którego dym kilka sekund później zatoczył nad jej głową dużą chmurę.

Zerknęła kątem oka na znajomych, którzy stali pod wejściem do klubu. Sama powoli miała tego wszystkiego dosyć i zastanawiała się po co ona w ogóle tam z nimi poszła. Wyglądali całkiem inaczej niż ona, nie tylko dlatego, że stali grupą, a ona nieco dalej. Uśmiechnięci, rozbawieni, rzuceni w wir zabawy, która miała sprawić, że zapomną o wszystkim tym, co złego ich spotkało tego dnia. Nie żałowali pieniędzy ani swojego czasu na takie wieczory jak ten, gdy wszystko kręciło się wokół alkoholu, papierosów, przypadkowych znajomości. Nikt nie zwracał uwagi na konsekwencje.

Taka właśnie była wieczorna Warszawa, pełna i szumna. Kiedyś ludzie spotykali się na wieczorne spacery, czy kawę, a teraz potańczyć i na piwo. Wiele się nie zmieniło.

Odmachała krótko swojej koleżance, gdy ta do niej pomachała roześmiana, przytulając się do ramienia jakiegoś kolesia, którego nie kojarzyła, skąd w jej głowie pojawiła się myśl, że koleżanka szukała jej wzrokiem tylko po to, by pochwalić się swoją nową zdobyczą.

Chwilę później zauważyła drugą koleżankę, która chodziła spanikowana z powodu telefonu, który najprawdopodobniej zgubiła. Najwyraźniej wieczorna Warszawa nie pozwalała zgubić młodym tylko smutków.

- Masz ognia? – odwróciła głowę w kierunku, z którego dochodził głos. Kojarzyła bruneta, czasami przewijał się jej przed oczami. Najczęściej właśnie na imprezach, gdy stawała gdzieś z boku i obserwowała otoczenie.

Kiwnęła głową i zaczęła szukać po kieszeniach zapalniczki, którą chwilę później podała chłopakowi, który podziękował jej skinięciem głowy. Schowała swoją własność do kieszeni i ponownie zerknęła na swoich znajomych, którzy żegnali się z tą koleżanką, która wcześniej zauważyła Łucję. Sama pomachała jej, gdy wsiadała ze swoją zdobyczą do Grosika.

- Kolejna, która wpadła w sidła Piotrka. Może tym razem na dłużej niż jedną noc - stwierdził chłopak, również odprowadzając wzrokiem jakże uroczą parę.

- Czyżby jakiś bliski przyjaciel? – zapytała, nieco zainteresowana poglądami chłopaka.

- Rzekłbym raczej, że swego rodzaju obiekt badawczy – odpowiedział nieco tajemniczo, jak dla niej, po czym zaciągnął się mocno papierosem.

- Lubisz prowadzić badania na ludziach? – Odsunęła się nieco od muru, wkładając ręce do kieszeni.

- Czasami ciekawie jest poobserwować ludzi i móc to później złożyć w całość. Można wtedy zauważyć, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy podobni i większość z nas można złożyć w jedną osobę. Spróbuj kiedyś. – Łucja była niemal pewna, że gdy chłopak skończył mówić, to kąciki jego ust powędrowały nieco ku górze, co pozwoliło jej stwierdzić, że jego uśmiech należy do tych przyjemnych.

- Czyli co, mam przez to rozumieć, że moje zachowania są podobne to tych? – dopytała, ruchem głowy wskazując na ludzi znajdujących się pod wejściem do klubu.

- No, może trochę wyrywasz się ze schematu. Nie powiesz mi jednak, że większość osób tutaj zachowuje się podobnie – stwierdził, nie zerkając nawet w tym samym kierunku co ona. Wolał skupić się przez dłuższy moment na jej twarzy.

- Wychodzi na to, że oboje wyrywamy się z tego schematu – dodała, skupiając się już na swoim towarzyszu, który dopalał papierosa. Skusiła się nawet na uśmiech, którym chciała obdarzyć tylko jego.

- Dlatego teraz wrócimy tam i napijemy się. Możemy chociaż zgrywać pozory normalności. – Wyprostował się i postawił dwa kroki naprzód, po czym obrócił się, by sprawdzić, czy dziewczyna idzie za nim.

- Mam pić z nieznajomym? Wtedy chyba powrócę do schematu – stwierdziła, zerkając na niego.

- Nieznajomym? Jestem Filip – odpowiedział, zerkając na nią. – Teraz już mnie znasz. 

Unexpected [Taco Hemingway]Where stories live. Discover now