Prolog

1.5K 87 24
                                    

Nie miała pojęcia, jak długo jechali. Czy było to kilka, czy kilkanaście godzin? Nie zdziwiłoby jej, gdyby okazało się, że podróż trwała cały dzień. Była obolała, głodna i wyczerpana, a przecież gdy wstawała rankiem z łóżka, nic nie zapowiadało tego, że kilka godzin później, kiedy uda się na spotkanie z mężczyzną, od którego zamierzała kupić samochód, ktoś zarzuci jej worek na głowę i brutalnie spęta, a następnie wrzuci, niczym worek kartofli, na pakę jakiejś brudnej, śmierdzącej ciężarówki. Próbowała wzywać pomocy, płakała, błagała, ale nic to nie dało. Skutek był taki, że ktoś przyszedł i uderzył ją czymś twardym w głowę, co sprawiło, że straciła przytomność na dość długi czas.

Gdy się ocknęła, początkowo nie zorientowała się, że nie jest już sama. W pierwszej chwili, gdy do jej uszu dotarł cichy szloch, przeraziło ją to. Jednak zaraz potem domyśliła się, że osoba, która płakała, najprawdopodobniej była w takiej samej sytuacji, jak ona. Samochód zatrzymywał się jeszcze kilka razy i za każdym razem dołączał do nich ktoś nowy. Próbowała się z nimi porozumieć, ale wszystkie były przerażone, dopiero po jakimś czasie udało jej się ustalić, że każdą z nich łączy ta sama historia. Kupno samochodu, wynajęcie mieszkania, oferta pracy, które zaczynało się rozmową telefoniczną z przesympatycznym, bardzo kulturalnym mężczyzną, który, sądząc z tonu głosu, miał dobrze po sześćdziesiątce. Pluła sobie w brodę, że nie posłuchała ojca i nie kupiła auta w komisie, ale pragnęła samodzielności. Odkąd pamięta, zawsze marzyła o tym, aby we wszystkim radzić sobie na własną rękę.

Ojciec był znanym politykiem, mógł zapewnić jej, co tylko chciała, ale wciąż upierała się przy tym, aby do wszystkiego dojść samemu. Ukończyła studia, zaczęła pracować, wynajęła mieszkanie i rozpoczęła samodzielne życie. Szpital, w którym odbywała staż, znajdował się niemal na końcu miasta, tak więc postanowiła zamienić dwuosobowe, sportowe BMW na coś bardziej ekonomicznego. I właśnie to doprowadziło ją do tego miejsca.

Wszystko się w niej buntowało, na przemian z przerażającym lękiem. Nie doznała silnych urazów, jednak całe jej ciało było poobijane. Miała liczne otarcia, a spętane w nadgarstkach dłonie aż pulsowały z bólu. Miała otwarte rany i obawiała się, że może wdać się zakażenie. Była coraz bardziej przerażona tą sytuacją i niepewnością. Jak długo już jechali? Może jej założenia były błędne? I gdzie właściwie jechali? Czy porwali ją dla okupu? Ojciec był bogatym człowiekiem, to mogło być bardzo prawdopodobne. Ale co u licha robiły tu inne dziewczyny? Zbiorowe porwanie? To było cholernie niedorzeczne.

Czuła głód, jednak zagłuszało go przerażenie. Warunki, w jakich je przewożono, były okropne. Kurz, brud, smród i okropny skwar, tak uciążliwy, że momentami traciła przytomność. Ani razu nie podano im wody. Gdy po wielogodzinnej mordędze dotarli wreszcie na miejsce i usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, a następnie krzyki brutalnie wyciąganych dziewczyn, poczuła paniczny lęk. Marzyła, aby podróż dobiegła końca, jednak w tym momencie wolałaby chyba, żeby zostawili ją w spokoju i ruszyli dalej. Ojciec wielokrotnie próbował ją namówić na jakieś szkolenia związane z samoobroną, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że może być narażona na niebezpieczne sytuacje, związane z jego karierą polityczną, jednak nigdy go nie posłuchała. Teraz żałowała, że była taka uparta i wciąż się buntowała. Znalazła się w sytuacji, w której taka umiejętność była jej bardzo potrzebna.

Ktoś złapał ją za kostkę i szarpnął, sprawiając, że z pozycji siedzącej przeszła gwałtownie do leżącej. Na chwilę zaparło jej dech w piersi, a przed oczyma pociemniało. Brutalnie wyciągnięta z auta, upadła plecami na ziemię. Na moment straciła świadomość. Ktoś szarpnął ją za łokieć tak mocno, że poczuła gwałtowny ból i pomyślała, że nie było to może złamanie, jednak konsekwencje mogą być dość poważne. W tym samym momencie ktoś ściągnął jej z głowy worek, a oczy zalała fala słońca. Musiała minąć dobra chwila, aby wzrok przyzwyczaił się do światła. Było południe. Porwano ją rano, co świadczyło o tym, że jazda trwała dłużej niż dobę. Spojrzała na stojącego obok, obleśnego Meksykanina, który lustrował ją wzrokiem od góry do dołu i wzdrygnęła się z obrzydzeniem.

Królowa Bólu [Reyes de Dolor]Where stories live. Discover now