1. Pierwszy dzień świadomości

16 1 0
                                    


Podróżowanie u boku Jacka Rackhama było bardzo osobliwe. Czasami miałem wrażenie, że nawet on nie zna celu naszej wyprawy, a jednak bacznie stojąc obok sternika raz po raz wydawał nowy rozkaz odnośnie kierunku, w którym płyniemy. Widziałem jak się uśmiecha i poszeptuje coś do ucha Anne. Mówili, że wraz z wyrokiem dokonanym na Woodesie Rogersie i odejściem Kapitana Flinta piractwo w Nassau umarło, ale tak nie było. Z początku też wątpiłem, czy kiedykolwiek jeszcze ujrzę czarne flagi powiewające na wietrze, które prawie zawsze przynosiły kłopoty i tak jak mi wydawało się kiedyś, tak prawie cała społeczność Wschodnich Indii do dzisiaj wierzyła, że czasy grabieży i łupienia statków handlowych już minęły. Też bym pewnie tak myślał, gdyby nie fakt, że dwa tygodnie tygodnie wcześniej zaciągnąłem się na statek Jacka Rackhama, który nie miał zamiaru zrezygnować z dawnej profesji. Wraz z innymi rekrutami wiedziałem tylko tyle ile, ktoś z ważniejszej części załogi chciał mi powiedzieć. Wiedziałem, że czegoś szukamy, ale nie wiedziałem czego. Wiedziałem, że mamy kogoś tropić, ale nie wiedziałem kogo. Może po prostu Kapitan nie miał wystarczającego tropu, albo może po prostu ja nie byłem dość ważny, by dowiedzieć się zawczasu. Nie przejmowałem się tym za nadto, bo byłem na statku z osobami, o których słyszałem dotychczas tylko legendy. Legendy o bezwzględnej Anne Bonny, która nie zawahała się zabić, żadnego mężczyzny, niezależnie od tego jak mężnym i niebezpiecznym był piratem i o Jacku Rackhamie, który mimo wątpliwej postury i umiejętności w walce nie bał się wykraść całego skarbu Urki de Limy, przed Kapitanem Flintem. Właśnie... Kapitan Flint, około pół roku temu słuch o nim zaginął. Jedni mówili, że umarł, inni, że odszedł, ale ja w to nie wierzyłem. Nie wierzyłem, że osoba tak ściśle związana z wojną z kolonializmem, czy to przed pobudki osobiste, czy własne przekonania, byłaby w stanie tak po prostu przestać walczyć. Krążyły słuchy, że zabił go sam Długi John Silver, ale to też nie wydawało się zbyt prawdopodobne zważywszy na to ile walk przeżyli razem i na to, że Kapitan był jego najlepszym przyjacielem. Byłem cierpliwy, nie ubiegałem się o pozyskanie informacji odnośnie kursu naszej wyprawy, myślałem, że Jack, kiedy przyjdzie na to czas, sam zechce podzielić się z nami taką wiadomością, tak też się w końcu stało.

- Posłuchajcie. Jesteśmy rodziną. Z niektórymi z was znam się lepiej, z niektórymi gorzej, ale to się zmieni. Przez długi czas ukrywałem cel naszej podróży, ale uznałem, że może już czas abyście się dowiedzieli, bo poza osobami, które pływają z nami od lat, mamy też nowych rekrutów, którzy mogą nie być aż tak cierpliwi, jak zatwardziali członkowie tej załogi. Celem tej wyprawy nie są jedynie rubieże napotkanych statków Wywiadu. Płyniemy do Anglii.- Na twarzy Jacka pojawił się lekki grymas.- W najbliższym czasie planuję napaść na lochy, w których przetrzymywany jest Woodes Rogers i zabić go, w pomście Charlesa Vane'a. Potem moi kochani postawiłem sobie za zadanie odszukać Kapitana Flinta i razem z nim odszukać, mój zakopany na Wyspie Szkieletów skarb. Ci z was, którzy nie chcą tak ryzykować i zadzierać z Brytyjską Marynarką, może powinni zostać w swoich domach, w nowym odbudowanym Nassau. Jeżeli, ktoś nie jest już chętny, stać u mojego boku, kiedy wraz z resztą mojej załogi będę przedzierał się przez zimne lochy londyńskiego więzienia, może zrezygnować.- Tym razem nie mówił do wszystkich. Zwracał się do nowych. Do rekrutów. Trzech z nich wyszło przed szereg.

- No dobrze.- Kontynuował Jack.- Proszę udać się za Anne do mojej kajuty, w celu omówienia tego, gdzie nas pożegnacie i tym samym, skończy się wasza przygoda z piractwem.- Trzech majtków udało się za Rudowłosą, która się do nich życzliwie uśmiechnęła. Teraz, kiedy o tym myślę, bardziej wyglądało to jak grymas. Jack poprawił swoje włosy, potem płaszcz, a po całym statku rozszedł się huk i wszyscy usłyszeliśmy trzy strzały dochodzące z gabinetu Kapitana.- Jeżeli to wszystko i nikt już nie ma wątpliwości odnośnie tego, kim chciałby być, to możemy dalej wracać do swoich zadań. Życzę wam miłego dnia.- Powiedział Jack uśmiechając się, po czym odwrócił się na pięcie i wrócił na pokład. Poszedłem za nim. Patrzył się w horyzont, na którym nie rozpościerało się nic.

- Kapitan Flint żyje?- Nie odpowiedział nic.

- Czy wiesz, gdzie jest?- Zapytałem, a na twarzy Jacka pojawił się uśmiech.

- Ja nie, ale pewien jednonogi pirat, tak. Widzisz, John opuścił nas pół roku temu, oddając się całkowicie wizji bycia szczęśliwym z ukochaną. To czy mu to się opłaciło to całkiem inna sprawa. Zapewne słyszałeś o tym, co stało się wtedy na Wyspie Szkieletów.- Pokiwałem głową.- Zapewne też, większość rzeczy, które słyszałeś o tamtym dniu to brednie. John nie zabił Flinta, a Flint tak po prostu nie zrezygnował z dalszego prowadzenia wojny. Za dużo czasu i sił temu poświęcił.

- Zatem co się stało?

- John zabrał Flinta do Londynu, do miejsca, gdzie przetrzymywali jego ukochanego od lat. Jest to miejsce tak tajne, że jeżeli, ktoś tam trafi to słuch o nim ginie. Flint myślał, że jego ukochany, Thomas Hamilton nie żyje, tymczasem on odpracowywał swoje we właśnie tamtym miejscu. Silver wywożąc tam Flinta, zdradził wszystkie ideały, w które Kapitan i niegdyś on sam wierzyli. Problemem było to, że kobieta Johna, jego bratnia dusza- Mahdi, też je wyznawała. Oddając się sprawie poświęciła setki ludzi i to wszystko poszło na marne, przez intrygę Silvera. John liczył, że kiedyś mu wybaczy i został w jej obozie, wraz z nią, ale tak się nigdy nie stało. Mahdi znienawidziła Długiego Johna, do takiego stopnia, że słyszy się pogłoski o licznych zamachach na jego życie, które stale planuje.

- Przestała go kochać.- Powiedziałem.

- Tak.- Twarz Jacka wykrzywiła się w grymasie.- Wszystko co robiliśmy przez lata zostało spisane na straty, ale tak to już w życiu bywa. Nic nie idzie po naszej myśli, dopóki jesteśmy ludźmi. Wszyscy mamy swoje ambicje i demony. Każdy z nas kogoś kocha. Dzieję się źle, kiedy ambicja wchodzi w drogę miłości, albo gdy to uczucie mnoży nasze demony. Nic nie idzie po naszej myśli, dopóki żyjemy. Myślę, że... John doskonale to poczuł, jestem nawet pewien, że każdego dnia rozmyśla, o tym, że jego ofiara z miłości, w imię miłości poszła na marne, dlatego myślę, że może byłby skory nam pomóc. Najpierw jednak chciałbym się napawać chwilą, kiedy przeszyję krtań Rogersa. Ten człowiek, w głównej mierze, również jest osobą, która pokrzyżowała większość naszych planów. Doprowadził do śmierci Charlesa, który był moim najlepszym przyjacielem. Nie chce, aby czuł, że wygrał tylko, dlatego, że żyje, że jest za kratami w Londynie, a piratom nie udało się go zabić. Chcę, aby zapłacił za to co zrobił nam wszystkim.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 13, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Reborn of NassauWhere stories live. Discover now