1. Wach

232 29 40
                                    

Czwartek, 12.07.2018r

,,Kolejny zwykły dzień wakacji" - Pomyślał Jack od razu po otworzeniu oczu. Strasznie nie chciało mu się wychodzić z łóżka. Najchętniej leżałby w nim cały dzień i nic nie robił.

Wtedy zadzwonił jego telefon. Niechętnie odebrał, nawet nie patrząc kto dzwoni.

- Halo? - Mruknął zaspany.

- Jacky! - Pisnął Brook - Pamiętasz, że dzisiaj się spotykamy?

- Co? - Zdziwił się Duff.

- Zapomniałeś? - Zapytał smutno. Irlandczyk wiedział, że łatwo jest go zranić, więc na szybko wymyślił jakieś kłamstwo.

- Nie, pamiętam! Po prostu nie dosłyszałem co mówiłeś, wiesz - Brunet zaśmiał się nerwowo. Przeczesał włosy i wstał z łóżka.

- Mhm - Mruknął jego rozmówca - Do zobaczenia.

- Czekaj! Spotykamy się w naszym miejscu? - Zapytał, szukając jakiejś ładnej koszulki.

- Tak, o dziewiętnastej - Dodał Brooklyn i rozłączył się.

Irlandczyk przestał się stresować, bo wiedział, że ma jeszcze dużo czasu. Nie lubił się spóźniać, twierdził, że to nietaktowne i nieuprzejme w stosunku do drugiej osoby.

Chłopak na spokojnie wziął prysznic, ubrał się i zjadł śniadanie. Nawet po wykonaniu tych czynności zostało mu jeszcze sporo czasu, więc poszedł do kawiarni, kupić lody.

Kiedy wszedł do budynku, a dzwonek wydał z siebie charakterystyczny dźwięk, zobaczył w tłumie swoich przyjaciół.

,,Spotkali się beze mnie?" - Pomyślał, a zaraz po tym posmutniał. Postanowił udawać, że ich nie widzi.

- Duff! - Usłyszał krzyk Ryan'a, czyli jednego ze swoich przyjaciół. Zignorował go i podszedł do lady, żeby zamówić lody jagodowe.

Chłopak poczuł uścisk na swoim ramieniu i odwrócił się, żeby zobaczyć kto to.

- Och, cześć. Co tutaj robisz? - Jack postanowił udawać głupiego.

- Jesteśmy z chłopakami - Ryan wskazał na resztę - Usiądź z nami, mamy sprawę.

Irlandczyk niechętnie zgodził się. Usiadł przy stoliku i przywitał się z każdym.

- Więc? - Zapytał chłopak.

- Jedziemy jutro do Londynu - Oznajmił Harvey - Kupiłem nowy samochód, więc chcemy go wypróbować.

- Świetnie - Wzruszył ramionami Jack - A ja po co?

- Jesteś taki głupi, czy tylko udajesz? - Zapytał Andy - Chcemy, żebyś jechał z nami.

- Naprawdę? - Zdziwił się Duff - Ja... bardzo chętnie!

- To super, mamy pełen skład! - Ucieszył się Cantwell.

- Ide się spakować, do zobaczenia jutro - Pożegnał się brunet i wrócił do swojego domu.

***

Irlandczyk wyszedł z domu i zaczął iść do miejsca, o którym wie tylko on i Brook. Odkryli je, jako małe dzieci. Na początku trochę się o to pokłócili, ale potem postanowili je dzielić.

Duff był pięć minut przed czasem. Przeszedł pomiędzy drzewami i już widział piękną altankę. Usiadł w jej środku, a już po chwili pojawił się Brooklyn.

- Cześć - Rzucił nieśmiało blondyn, przytulając go.

- Hej, coś się stało? - Zapytal podejrzliwie.

- Już od dawna chciałem z tobą o tym porozmawiać - Przyznał Gibson.

- Tak? - Irlandczyk zaczął się trochę denerwować.

- Nie będę owijał w bawełnę - Po Brook'u, bardzo było widać, że się denerwuje - Tu jest pięknie, ja przestaje już oddychać. Skupiam się na twoich oczach, żeby nic mnie nie rozpraszało, a mimo tego kiedy patrzę w twoje tęczówki, to nogi robią mi się jak z waty.

- Nie rozumiem - Zdziwił się wyższy chłopak.

- Od pewnego czasu jesteś dla mnie kims więcej. Jack, kocham Cię - Wyznał Brooklyn Gibson David Avraam Wyatt.

- Oh, kurwa - Szepnął brunet.

- Nie odwzajemniasz moich uczuć, prawda? - Westchnął starszy.

- Brook, zszokowałeś mnie - Przyznał Brunet - Ale mimo to, ja również coś do Ciebie czuję - Duff delikatnie pogłaskał Wyatt'a po policzku.

- Powiedz to, powiedz to głośno - Zarządał blondyn, którego twarz była bardzo blisko twarzy Irlandczyka.

- Brook, kocham Cię - Szepnął Jack.

- Głośniej - Jęknął.

- Brook, kocham Cię! - Tym razem Jack krzyknął, najgłośniej jak tylko umiał.

- Ja Ciebie też - Odparł Gibson.

- Powiedz to głośniej - Przedrzeźnił go młodszy.

- A ja kocham Jack'a! Mojego małego aniołka - Brooklyn również krzyknął, a po chwili jego usta znalazły się na ustach drugiego chłopaka.

Duff postanowił przejąć inicjatywę i delikatnie przejechał językiem po wardze Wyatt'a, a on je lekko uchylił. To nie był zwykły pocałunek, to pocałunek, który był pełen uczuć.

***

Sorki, że się spóźniłam, ale to sprawy prywatne.

Rozdziały będą się pojawiały co tydzień. Kisski.

Wake up, little angel | Short StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz