1

13.8K 1.1K 222
                                    

W czasach, gdy mrok przejmował coraz większe połacie ziemi, w zamku Pana na Istrel narodziło się dziecię ze znakiem szkarłatnego wilka na skórze i oczami tak niebieskimi, że wywołało to jego gniew, gdyż zdał sobie sprawę, że żona była mu niewierna. Nikt nigdy nie śmiał mu się przeciwstawiać, a nie mogąc znieść takiej potwarzy, uznał iż jego zdradziecka połowica nie dożyje ranka. Syn, którego tak pragnął i wyczekiwał był dlań jedynie bękartem zrodzonym z nierządnicy i Bóg raczył wiedzieć kogo, być może i samego diabła. Nie mogąc zdzierżyć jego widoku, jego włosów czarnych niczym smoła i błękitu oczu, uznał, że dziecko podzieli los matki.

- Zrobiłaś ze mnie głupca ty dziwko! - krzyczał, do na wpół przytomnej małżonki. - Tę bękart nie dożyje wschodu słońca, tak samo jak i ty!

- Dziecko jest twoje, przysięgam - wychrypiała słabym głosem, patrząc z czułością i łzami w oczach na swój maleńki skarb.

- Sekutnica - warknął i wypadł z komnaty pospiesznie.

- Pani - służka dopadła niewiasty - pan każe zabić ciebie i dziecko.

- Uciekniesz z Ilanderem tam, dokąd poniosą cię nogi. Nikomu nie zdradzisz jego pochodzenia, nikomu nie wyjawiasz tego choćby słowem. Przysięgnij.

- Przysięgam.

- Ale gdy przyjdzie czas, opowiesz mu o mnie i jego dziedzictwie.

-Tak pani, uczynię, co każesz.

Niewiasta została zamordowana jeszcze ten nocy, nie wyjawiwszy mężowi, iż dziecko mogło być berserkiem. I nim wyzionęła ducha, przeklęła cały męski rod męża, ubolewając iż klątwa mogła dosięgnąć i jej synka. W czasie okrutnego postępku pana, służąca i jednocześnie powiernica pani na Istrel wykradła chłopca i z niewielkim kwilącym zawiniątkiem pod osłoną nocy udała się do oddalonej o kilka dni drogi wioski. Pod troskliwą opieką chłopiec imieniem Ilander dorósł aby stać się mężnym i walecznym rycerzem tak dobrym we władaniu mieczem iż jego imię było śpiewane przez wędrownych minstreli.

Pewnej nocy została wyjawiono mu prawda o  jego pochodzeniu, a niedługo potem rozpętało się piekło na ziemi. W czasie walk z nieprzyjacielem został dotkliwie okaleczony. Ból ogarnął jego ciało tak mocno, że z jego piersi wyrwało się przeraźliwe wycie. Swąd spalonej skóry unosił się w powietrzu, a kto go obaczył, brał nogi za pas. Jeno ostał się przy nim tylko giermek, który nie dojrzał w swym panu potwora tylko okaleczonego mężczyznę. Klątwa się wypełniła.
Po kres kresów potomkowie Lorda Istrela mieli nosić piętno zła, którego dopuścił się ich przodek. Grzech miał być wyryty na ich ciałach, a zamek Istrel miał pozostać przeklętym miejscem wraz z ich kolejnymi panami.

I mijały wieki, następowały nowe pokolenia, a słowa Lady Istrel niesione wiatrem, szeptane były przy każdym rodzącym się dziecięciu. I nadszedł czas, gdy w przeklętym miejscu ostał się ten ostatni z rodu. Zostało nadane mu imię Ilander po przodku, do którego był łudząco podobny iż można byłoby wziąć ich za jedną i tę samą osobę. Jednak okrutne poczynania jego przodków obrosły w legendę i niosły się daleko po kraju, utrzymując jego oraz zamek z dala od wścibskich oczu, i matek chcących bogato wydać córki za mąż. Niesława jego rodziny chroniła Ilandera oraz jego szkaradztwo, które było przekleństwem męskich potomków pierwszego Lorda. Toteż
Ilander przysiągł sam przed soba, że klątwa zakończy się na jego osobie. Jako ostatni z rodu nie przedłuży linii, która wygaśnie wraz z jego śmiercią. Nie spłodzi potomka, zdając sobie sprawę, że musiałby zmusić niewiastę do zaślubin, a tego uczynić nie mógł i nie chciał. Żadna kobieta przy zdrowych zmysłach nie zgodziłaby się na ożenek z takim potworem jak on. Nie znieważy cnoty niewiasty, nie urąga jej swoją osobą, jak to uczynił jego ojciec wobec matki, i gdzie przez wieki miało to miejsce z wcześniejszymi paniami na zamku Istrel. Mężczyźni z przeklętą krwią brali żony nie z miłości lecz w jednym celu, żeby spłodzić potomka, który często był narodzony z gwałtu. Więc on zostanie ostatnim Lordem Istrel, gdyż nie dopuści się tego plugastwa jak jego ojciec, dziad i pradziad oraz wszyscy pozostali. Do końca swych dni ostanie się samotny, gdyż przysiąg na Boga, że prędzej szczeźnie w piekle niżli się tego dopuści.

Gdy Ilander pozostawał ukryty w swym zamczysku, w pewnym ogrodzie dziewczę ocierało pot z czoła, pieląc grządki z warzywami.

- Bibi, gdzie jesteś? - nawoływała ją matka.

- Tutaj - odpowiedziała i otrzepała dłonie z ziemi.

- Na Boga, jak ty wyglądasz! - wykrzyknęła rodzicielka.

- Jak służąca, którą ze mnie uczynił mąż twej młodszej córki - powiedziała z goryczą. Może i nie powinna narzekać na swój los, ale potraktowano ją okrutnie.

- Nie bądź niewdzięczna, tylko ciesz się, że masz dach nad głową.

- Owszem, który był od urodzenia moim domem, a który teraz przeszedł we władanie tej świni.

- Dlatego opuścisz to miejsce, gdyż Lordy Ivy w swej łaskawości znalazł ci doskonałego męża. - Bianca zadrżała na te słowa. Od początku obawiała się, że szwagier będzie chciał się jej pozbyć. Nie minęły nawet dwa miesiące, a już chciano wydać ją za mąż. - Dlatego chodź szybko, wiesz jak bardzo nie lubi czekać.

Biance już cisnęły się na usta słowa obelgi, ale ugryzła się w język. Nie warto było go sobie strzępić po próżnicy, bo do jej matki i szwagra nic nie docierało. Gdy weszła do obszernej sali, gdzie przy dużym kominku w miękko wyściełanym fotelu spoczywał jej szwagier, przystanęła.

- Wzywałeś mnie - odezwała się, ale nie dygnęła przed nim. Nie zniży się do tego.

- A i owszem. Niezwłocznie udasz się do swego przyszłego męża, który oczekuje twego przybycia. Niech on się męczy z tobą, pani, i może jego razy nauczą cię posłuszeństwa.

Bianca pobladła. W całym swym życiu ani razu nie została uderzona, lecz widziała, co jej siostra musiała znosić od tego bydlaka. Uniosła dumnie głowę i spojrzała w oczy tego niegodziwca.

- Jak sobie życzysz, panie. Lecz wpierw wyjaw mi może za kogo mnie wydajesz?

- Och - machnął ręką - znasz go, przebywał u nas ostatnio podczas polowań.

Gdyby ściana mogłaby być jeszcze bielsza, zapewne jej skóra byłaby taka. Biance zebrało się na wymioty przypomniawszy sobie człowieka, który próbował posiąść ją siłą, a którego uderzyła tak dotkliwie, że miał podbite oko.

- Nie możesz - wyszeptała ochrypłym głosem.

- Ależ mogę i robię to. Czeka na ciebie i radzę ci być dla niego dobrą i posłuszną żoną, inaczej zasmakujesz jego pięści. Skoro nie chciałaś dla mnie rozkładać swych nóg, zrobisz to dla niego - zarechotał i odprawił ją.

Bianca ze łzami w oczach uciekła do siebie. Opadła na posłanie i w końcu strumienie łez potoczyło się po jej bladych policzkach.


*******************************

Ktoś tęsknił za damami i rycerzami ręka w górę albo raczej gwiazdka?  ;)

Zapraszam na historię w stylu Pięknej i Bestii, umiejscowiona czasowo, gdzieś dawno dawno temu. I oby tylko wyszło z tego coś godnego czytania.

Nie znajdziecie tutaj faktów historycznych ani tym podobnych rzeczy, ale chyba zbytnio tym się nie przejmiecie;).

Klątwa BerserkeraWhere stories live. Discover now