1

748 60 45
                                    

Wyjrzałem się zza drzewa, dokładniej się przyglądając Feliksowi. Stał nad grobem swoich rodziców i opłakiwał ich. Doskonale mogłem dosłyszeć jego ciche szlochy. Trochę mi się go żal zrobiło, ale nie wiedziałem w jaki sposób mogłem mu pomóc. Zamiast podejść do niego i go pocieszyć, stałem niewidoczny i ukrywałem się.

Zadrżałem z zimna. Mocniej opatuliłem się kurtką, dodatkową zakładając kaptur. Jesienny wiatr był strasznie chłodny. Miałem tylko nadzieję, że się nie rozchoruję.

Zanim się obejrzałem, deszcz zaczął padać. No i jeszcze tego mi tutaj brakowało! Zgaduję, że Feliks za chwilę ucieknie do domu.

Umm... jednak się myliłem. Wciąż stał, opłakując swych bliskich. Oż kurka! Dopiero teraz zauważyłem, że miał na sobie jedynie krótki rękawek. Nie wiem, czy to, co zaraz zrobię, będzie głupie czy mądre.

Ściągnąłem z siebie kurtkę, a następnie podbiegłem do Feliksa, chroniąc go przed deszczem. Najwidocznie mnie wcześniej nie zauważył, ponieważ drgnął i cofnął się o krok przerażony.

- Przestraszyłeś mnie... - odparł cicho, ścierając smarki z nosa.

- Przepraszam - zachichotałem. Jednakże znowu moja twarz posmutniała. - Ciężko ci jest po stracie rodziców, nie? - Pogłaskałem go po głowie.

Feliks tylko mruknął i kiwnął głową, oznajmiając, że miałem rację. Po tym geście przytuliłem go delikatnie do siebie, zaczynając go ostrożnie i powoli bujać na boki.

- Skąd wiedziałeś, że tu jestem...? - dodał po dłuższej chwili ciszy.

- Nie było ciebie dzisiaj w szkole.

- To nie oznacza, że...

- Nieważne - zaśmiałem się, nadal go tuląc. - Poza tym wiedz, że oni zawsze będą z tobą...

- Mhm...

Rodzice Feliksa utopili się niedawno w głębokim jeziorze, kiedy ich syn zaproponował im wspólną wycieczkę. Podobno uratowali go przed utonięciem, jednakże nie znam konkretnej przyczyny tego nieszczęśliwego wypadku. Chociaż... gdyby nie oni... nie byłoby teraz mojego najlepszego przyjaciela...

- Wracamy? - szepnąłem, na co on znowu spuścił wzrok.

- I tak nie mam dokąd...

Nie wiedziałem, jak zareagować. Z jednej strony chciałbym go wziąć pod własne skrzydła, jednakże z drugiej strony nie sądzę, aby mama się na to zgodziła. Niewielkie i ubogie mieliśmy mieszkanie, dlatego było małe prawdopodobieństwo na adopcję.

- Coś wymyślimy, obiecuję.

Pogłaskałem go po policzku. Popatrzył się na mnie tym swoim zapłakanym wzrokiem, bez krzty chęci do życia.

- Mhm...

- Poproszę mamę, abym dzisiaj nocował z tobą. Może tak być?

Przez chwilę stał w bezruchu. Dopiero później zdołał się na słowo:

- Dziękuję.

Uśmiechnąłem się lekko, a następnie zaprowadziłem go pod jego dom. Pusty dom.

- Poczekaj, Feliks. Za godzinkę może będę.

- Mhm...

***

Wszedłem do mojego domu, zauważając przed sobą swoją matkę. Od razu się z nią przywitałem, przechodząc do głównego tematu.

- Mamo, mógłbym z tobą porozmawiać? - Wyprostowałem się, udając, że jej się nie bałem. W rzeczywistości za tą maską stał przerażony chłopak, który bał się wypowiedzieć jedno słowo.

- Jasne, a o co chodzi? - odparła, zaczynając zmywać naczynia.

- Bo... znasz, Feliksa, n...nie?

- To ten uroczy blondasek?

- Tak, to ten. No i... ten... ten tego... no... bo on stracił rodziców... no i...

- Och, tak mi przykro... - Widać było, że udawała.

- I chciałbym ciebie zapytać... czy... pozwoliłabyś mi dzisiaj u niego nocować?

Zapadła niezręczna cisza. Mama odstawiła naczynia, powoli się odwracając w moją stronę. To wyglądało strasznie...

- Toriś... nie mów mi, że ty jesteś gejem?

- C...co?! Nie! - Broniłem się, wymachując rękoma. - T...to tylko mój n...najlepszy przyjaciel...

- Jasne, a ci uwierzę! Myślisz, że ja nie czytam yaoi?! Doskonale wiem, jak to się skończy. Wóda i seks. Oj, nie, nie, nie...

- A...ale mamo! - zawołałem, zdruzgotany.

- Nie! Koniec i kropka!

Skuliłem się, zaskoczony. Pobiegłem od razu do swojego pokoju, łapiąc się za swój telefon. Zabolały mnie jej słowa, jednakże nie mogłem się jej sprzeciwić. Szybko wystukałem numer do Feliksa.

- Halo? - Usłyszałem jego załamany głos.

- To ja, Toris. Umm... mam złe wieści.

- Jakie...?

- Mama nie pozwoliła mi z tobą nocować... przepraszam...

Znowu cisza. Z niecierpliwością zacząłem oczekiwać jakiejkolwiek jego reakcji.

Tik tak, tik tak.

Cisza.

- Feliks?

- A-ach... tak... dobranoc.

Rozłączył się. Nadal nie rozumiałem jego reakcji, jednakże nie powinienem być zbyt nachalny. Westchnąłem, odkładając telefon. Może następnego dnia będzie lepiej...?

__________________

Hejo!
No i tak... jednak postanowiłam pisać od nowa, a co mi tam xD Mam nadzieję, że się spodoba :3 Chociaż  pozwolę sobie zostawić tamtego LietPola i może kiedyś zacznę kontynuację... kto wie xd

To bajo!

| LietPol | Time for meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz