Noc... wkoło ani żywej duszy. Słychać tylko pohukiwanie sowy i cichy szmer pasikoników.
Jest jednak karczma, w której oknach widać wesoło tańczące płomyki świec. Wewnątrz gwarno i duszno. Słychać krzyki i śmiech młodych panien tańczących z psotną hałastrą młodzików w rytm skocznej melodii. Sam karczmarz Gerwazy, zacierając dłonie śmieje się w duchu na myśl o utargu, jaki zdobędzie w ciągu dzisiejszego dnia.
W kącie sali widać jednak pewne zbiorowisko, przy starym drewnianym stole, za którym zasiadł nieznany nikomu wielmoża.
Długa, zadbana, z lekka siwa broda sięga mu do mostka, wpasowując się idealnie do lekko zakręconych wąsów. Ubrany w dość stary, ale nadal szykowny, granatowy szustokor z bufiastym żabotem, zdaje się budzić niemałe zaciekawienie. Odziany w czarne bryczesy sięgające za kolana, z białymi pończochami i czarnymi trzewikami na obcasie, tworzy obraz arystokraty. Na jego głowie spoczywa stary trikorn, spod którego chyłkiem wymknęły się dwa kosmyki białych włosów. Z tyłu zaś widać schludnie zaczesany kucyk spięty czarną wstążką. W lewej dłoni trzyma laskę z kulką, a w prawej z dumą dzierży kufel piwa.
- A więc nadal chce wam się słuchać tych zdziadziałych pierdół z mego szczenięcego życia ? – spytał donośnym głosem, dopijając piwo.
Tłum słuchaczy kiwnął porozumiewawczo głowami, kierując wzrok w stronę bajarza.
- Dobrze zatem, skoro tego chcecie...- odpowiedział nieznajomy, wycierając pianę z piwa wolnym ruchem mankietu wzdłuż wąsów – Czy o Pannie Gertet było !?
- Było ! – zakrzyknęli chórem zebrani słuchacze
- O winnicy Eduarda było !?
- Było !
- To może, chociaż o wizycie u Księżniczki Marianny !?
- Tego jeszcze nie było. – odparł z zaciekawieniem tłum gapiów.
Starzec z uśmiechem na twarzy wygiął się na krześle. Włożywszy do ust fajkę, zaciągnął się, wypuszczając obłok dymu i z równie dużym entuzjazmem rozpoczął swój monolog.
- Słuchajcie zatem com widział, słyszał i robił, bo oczy wasze jeszcze długo takich cudów widzieć nie będą ! Oto jak Żak Von Żebrik przeżył spotkanie z ową osobistością – kolejny obłok dymy i uśmiech Żebrika wyznaczył początek opowieści, tworząc ciszę w ruchliwej dotąd karczmie. – Od czego by tu zacząć... ha najlepiej od samego początku.
„Piekielny Brytan Księżniczki Marianny"
Lato... ciepło i nudno, jestem właśnie w drodze na zamek Księżnej Anny. Wraz ze mną jedzie moja matka znana również jako Księżna Karolina. Wiadomo, baby dawno się nie widziały, to muszą sobie poplotkować.
Jako 17-letni żwawy i dziarski młodzik nie jestem zbytnio zainteresowany takimi sprawami, mimo to muszę wykonywać polecenia matki.
Dodatkowym powodem naszych odwiedzin, był fakt zmiany miejsca zamieszkania owych panien, które znałem dotychczas jedynie z listów.
Jedyną rozrywką podczas drogi było słuchanie stukotu kopyt, kół karocy i oglądanie krajobrazu. Mieliśmy o tyle lepiej, że nie musieliśmy grzać się na zewnątrz w przeciwieństwie do furmana Sławoja, z którego obficie lał się pot.
YOU ARE READING
Dzieje Żaka von Żebrika
Short StoryTa książka to tęczowe wymiociny dla tych, którzy uwielbiają kiedy wszystko jest idealne i nieskazitelne lecz przyprawione humorem i nutką romansu. Jest krótka bo w obecnych czasach mało kto czyta książki a zwłaszcza omija te grube. Życzę mile spędzo...