Oneshot

180 17 23
                                    

Odkąd tylko pamiętam nie cierpiałem świąt, zawsze irytowała mnie ta wszechobecnie panująca, sztuczna atmosfera. Na codzień rodzina się ze sobą kłóci i nie rozmawia, a gdy tylko nadchodzą święta wszyscy udają, że się kochają. W mojej rodzinie od dawna nie było kolorowo, nawet nie pamiętam już czasów kiedy byliśmy szczęśliwi i mogliśmy ze sobą normalnie rozmawiać, a może nigdy nie byliśmy w stanie? Sam nie wiem...
Od rodziców ciągle słyszę wyzwiska i to jaki jestem beznadziejny mimo, że dobrze się uczę i nigdy nie było ze mną problemów. Zawsze robię to czego ode mnie oczekują, gdybym przestał, ich niechęć do mnie tylko by się nasiliła. Kiedyś nawet usłyszałem, że jestem niechcianym dzieckiem i byłoby lepiej, gdyby mama jednak zdecydowała się na skrobankę. Wtedy płakałem przez wiele dni, ale teraz już mnie to nie rusza, nauczyłem się żyć po cichu, nie dzieląc się z rodziną swoimi problemami. Nie wiem co by zrobili gdyby się dowiedzieli, że jestem gejem, mama może by to jeszcze jakoś zniosła, ale ojciec...na pewno wyrzuciłby mnie z domu.
Jeszcze tylko kilka miesięcy, aż skończę 18 lat i się wyprowadzę. Od kilku lat dorabiam sobie roznosząc ulotki, wypełniając ankiety i wykonując tego typu podobne prace. Uzbierałem nawet niezłą sumkę, która starczy na jakiś czas, a później zacznę pracować jako kelner, już mam nawet taką jedną kawiarenkę na oku w której pracuje mój znajomy.

-Thomas, mógłbyś zejść na dół nam pomóc?- usłyszałem przesłodzony głos mojej mamy, więc westchnąłem cicho, przybrałem sztuczny uśmiech i wyszedłem ze swojego pokoju kierując się od razu do salonu.

Pewnie niedługo przyjedzie wujek z ciotką, dlatego wszystko musi być idealnie, przecież trzeba się pokazać przed „bliskimi". Nigdy nie rozumiałem tego chwalenia się i chęci zaimponowania rodzinie, przez to rodzą się tylko kolejne spory, bo każdy chce być lepszy od drugiego. W tych czasach nie liczy się to jaki jesteś, a ile zarabiasz i jaki masz samochód. Boże, jacy ludzie są teraz płytcy...

-Tak mamo, w czym ci pomóc?- spytałem próbując ukryć niechęć spowodowaną nadchodzącymi świętami.

-Grzeczniej Thomas.- warknęła nawet na mnie nie patrząc, a następnie na jej usta wkradł się ten sztuczny uśmiech, który towarzyszył jej zawsze w okresie bożonarodzeniowym. - Za kilka godzin przyjedzie moja siostra z wujkiem Markiem, więc musisz iść do sklepu kupić ciasto, bo nie zdążę zrobić.- oznajmiła wręczając mi pieniądze i praktycznie wypychając z salonu.- Tylko kup jakieś dobre, a nie to co ostatnio.

-Dla mnie było dobre.- mruknąłem do siebie pod nosem, co niestety kobieta usłyszała.

-Mówiłeś coś?- spytała zezłoszczonym głosem i zanim zdążyłem się odezwać dodała - Lepiej nie pyskuj tylko w końcu się na coś przydaj.

-Dobrze mamo, postaram się znaleźć smaczniejsze.- odpowiedziałem i jak najszybciej wyszedłem z domu, wcześniej zakładając buty i ciepłą zimową kurtkę.

Postanowiłem pójść do centrum handlowego w którym znajduje się największy market w naszym mieście, może tam znajdę „odpowiednie" ciasto, chociaż pewnie i tak matka będzie niezadowolona.
Mijając po drodze przystanek autobusowy zauważyłem plakat najnowszego filmu z  Dylanem O'brienem.

Boże jak ja bardzo chciałbym go spotkać.

Nie dość, że on jest niesamowicie przystojny, to w dodatku jest super człowiekiem. Oczywiście nie znam go osobiście, ale oglądam wszystkie jego wywiady i filmiki z jego udziałem, na których widać, że ma ogromny dystans do samego siebie i kocha swoich fanów. Nie jest typową gwiazdeczką, która „pławi się w swojej zajebistości" i ma swoich fanów za nic nieznaczące natrętne muchy. Tak naprawdę, to właśnie fani nakręcają popularność danego celebryty, bo bez nich byliby nikim.

Świąteczna tradycja//oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz