W zazwyczaj cichym i mrocznym zamku Kalesh wyjątkowo zabrzmiał hałas i na nowo zaistniało powszechne poruszenie; w kotłach gotowały się wszelkie pyszności, a i całą służbę dworu postawiono na nogi, aby zakurzony nieco zamek wysprzątać na błysk. Do porządku doprowadzono również stajnie dla gości, a i malutki ogródek na dziedzińcu doczekał się w końcu zainteresowania ze strony ogrodnika.
Stolnik Wasko przyglądał się temu rozgardiaszowi z zadowoleniem, gładząc wąsa.
- Ach, biesiada się szykuje!
Szlachcic podczas przygotowań do uczty czuł się jak ryba w wodzie. Wielką przyjemność sprawiało mu doglądanie stołów czy też wysłuchiwanie prób kapeli. Jeszcze więcej przyjemności odnajdywał degustując dania w kuchni.
Niestety, Wasko rzadko miał okazję wyprawiać biesiady. Książę zamku, Jeharen, zwykł krytycznie podchodzić do uczt, które w jego opinii były marnotrawstwem pieniędzy z podatków. Właściwie, zastanowiwszy się głębiej, to młody książę miał obsesję na punkcie danin niezdrową dla jego wieku. Ojcowi Jeharena w jego młodych latach po głowie chodziły tylko biesiady i dziewki... Ta skrajność również nie była dobra, lecz, Wasko nie wahał się tego przyznać, cokolwiek zdrowsza i o wiele bardziej naturalna dla dwudziestolatka.
Jednakże nawet i Jeharen, którego pospólstwo zdążyło już obdarzyć wdzięcznym przezwiskiem "dziwnego księcia", miewał przebłyski chęci do zabawy. Wczoraj wrócił ze zjazdu okolicznych książąt w wyjątkowo dobrym humorze - zadowolony z sukcesu uzyskania kilku nowych wsi zarządził uczczenie tej okazji.
Wasko ucieszył się z tej okoliczności - nie tylko dlatego, że w końcu mógł dać popis swoich umiejętności organizacyjnych, ale i również z powodu, że książę nie dbał zbytnio o stosunki z wpływowymi szlachcicami. Stolnik darzył księcia sympatią, ba! wychowywał go od dziecka, jednakże jak nikt znał krnąbrną naturę arystokracji, którzy ciągle potrzebowali być zapewniani o swojej ważnej roli, nieważne jak wyimaginowanej.
- Otwórzcie okna i wpuśćcie trochę świeżego powietrza!- rozkazał Wasko służbie.- Ta sala ostatnio była odświeżana, kiedy jeszcze byłem piękny i młody!
- Czyli chyba nigdy...- mruknęła złośliwie jedna ze sprzątaczek, ale druga walnęła ją ścierką na znak, że ma się przymknąć.
Do Wasko podszedł burgrabia, Rathas, z jak zwykle poważnym i niezdradzającym emocji wyrazem twarzy. Stolnikowi wydawało się zabawne, że to właśnie ten człowiek potrafił wywołać na twarzy księcia uśmiech, a bynajmniej czynił Jeharena wyjątkowo gadatliwym.
- Rathasie, mam nadzieję cię ujrzeć na dzisiejszej uczcie.- Wasko z serdecznym uśmiechem przywitał mężczyznę.
- Niestety, ale raczej mnie nie będzie.
- Czemuż to?
- Żona moja jest w ciąży, w każdej chwili może urodzić... Wolałbym być przy niej.- Wasko kiwnął głową, usłyszawszy te słowa.
- Rozumiem, są rzeczy ważne i ważniejsze. Ale pech! Jestem pewien, że książę chciałby cię widzieć przy stole biesiadnym!
- Mówiłem o tym z księciem. Powiedział, że na następną ucztę mam przyjść już z rodziną.
- Ho, ho! Znając zapęd naszego księcia do biesiad, to twojego syna na uczcie zdążymy ujrzeć dopiero po postrzyżynach!- Wasko się roześmiał i poklepał Rathasa w ramię.- No, idź już. Żona zapewne czeka.
***
YOU ARE READING
Viva la vida
FantasyWskutek błędnych decyzji politycznych Jeharen musi uciekać, utraciwszy tytuł książęcy i wszelaką władzę. Zrezygnowany mężczyzna ukrywa się i dołącza do nietuzinkowej, ocierającej się o granice prawa grupki wędrowców. Dawny książę nie zamierza podejm...