*Kamil'sPOV*

Wszyscy myślą, że mam idealne życie. Prasa, fani, dziennikarze, znajomi, nawet rodzina, praktycznie cały świat. Tyle, że to nieprawda. I jedynie kilka osób o tym wie. Dokładnie mówiąc ile mam problemów i spraw, z którymi muszę się męczyć każdego dnia. Do tego mam jeden wielki sekret, o którym nie wie prawie nikt. Jestem dosyć otwarty, ale to jest coś o czym nie do końca mogę i powinienem mówić publicznie czy nawet w kadrze albo rodzinie. Wiem, że kiedy wszyscy się o tym dowiedzą będą widzieli już tylko to. Zdefiniują mnie przez coś, co nawet nie jest zależne ode mnie.

Tym wielkim sekretem, o którym nikt nie może się dowiedzieć jest to, że... jestem gejem.

Odkryłem to dosyć późno. Nieraz podejrzewałem, że może podoba mi się jakiś chłopak jak byłem młodszy, ale potem odpędzałem od siebie te myśli i starałem się ignorować moje uczucia. Myślałem, że może jestem bi, gdyż miło spędzało mi się czas również z dziewczynami, ale często zmuszałem się do różnych rzeczy. Dziewczyny były dla mnie bardziej jak przyjaciółki, z którymi gadałbym o wszystkich wstydliwych rzeczach.

Niestety to udawanie hetero zabrnęło już zdecydowanie za daleko i nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie to zmienić. Parę miesięcy temu oświadczyłem się Ewie, umawiałem się z nią już trochę i czułem się przy niej komfortowo. Myślę, że pewnie dalej utrzymałbym to udawanie i wszystko, ale zakochałem się. Odkąd spojrzałem w jego piękne oczy i przytuliłem go po raz pierwszy nie mogę przestać o nim myśleć. Chcę być z nim, przebywać koło niego, rozmawiać z nim i dotykać jego ciała. Robić wszystko to, co robią zakochane pary.

Nie wiedziałem co mam zrobić, ale byłem pewny, że nie mogę tak tego dłużej ciągnąć. Dlatego zaproponowałem mojemu najlepszemu przyjacielowi, Stefanowi, wspólną wycieczkę, na kilka dni. Póki mamy wakacje chcę z nim porozmawiać i powiedzieć mu prawdę. Mam tylko nadzieję, że mnie nie znienawidzi ani nie zerwie naszej przyjaźni. Nasze partnerki zgodziły się, żebyśmy na razie pojechali sami, a potem pojedziemy razem. W rzeczywistości to też prawda, co im powiedzieliśmy, że nie mamy za dużo czasu do spędzania razem podczas sezonu. Zaproponowałem wyjazd w góry, a Stefek zgodził się. Wynajęliśmy domek na tydzień, a następnie udaliśmy się do sklepu kupić jedzenie na wyjazd. Po tym poszliśmy się spakować, gdyż wyjeżdżamy jutro z rana. Zastanawiałem się kiedy mu to wyjawić i w końcu postanowiłem, że powiem mu w połowie naszej wycieczki, chociaż sam nie wiem czy tyle jeszcze wytrzymam.

Stefan powiedział mi, że już wczoraj pożegnał się ze swoimi dziećmi, żeby dzisiaj ich nie budzić. Racja, one też mają wakacje, więc powinny sobie spokojnie spać. Gdy pakowałem nasze torby do bagażnika kątem oka zobaczyłem Ewę na schodach, przed wejściem do domu Stefana i Marceliny. Ustaliliśmy, że na ten czas pomieszkają razem, obie ucieszyły na tą myśl, ponieważ bardzo się przyjaźnią. Nie chciałem, żeby Ewa była samotna, albo, żeby broń Boże, jej się coś stało. Stefan podszedł do mnie i podał mi swoją torbę, wtedy przyszła jego żona i stanęła obok Ewy. Zaczęliśmy iść w ich kierunku i mieliśmy się żegnać, kiedy nagle usłyszeliśmy krzyki i piski, a już po chwili ujrzeliśmy ich córeczki. Podbiegły do swojego taty i mocno go objęły, były bose, zaspane, ale przede wszystkim uśmiechnięte, ponieważ zdążyły się jeszcze raz pożegnać. Stefan kucnął przy nich i mocno je przytulił.

- Tatusiu, ale ja... ja nie chcę, żebyś ty wyjeżdżał. Nie zostawiaj nas znowu, proszę - Milenka zaczęła szlochać.

- Smoku, ja was nie zostawiam, dobrze? Tatuś tylko jedzie na kilka dni z wujkiem Kamilem na wycieczkę, wiesz, a potem pojedziemy wszyscy razem, dobrze, słońce?

- Do-dobrze, ale tam, gdzie ja będę chciała?

- A gdzie chcesz  pojechać?

- Nad morze! - wykrzyknęła wesoło.

- No dobrze, w takim razie może pojedziemy nad morze, ale teraz musisz mamę i ciocię, kiedy nas nie będzie. Dasz radę?

- Tak - krzyknęła szczęśliwa, a Stefek puścił mi oczko.

Następnie wziął córeczki na ręce i podszedł z nimi do żony. Spojrzałem na nich i poczułem ukłucie. Przede mną było ukazane szczęście rodziny. Też chciałbym być kiedyś tak szczęśliwy jak oni, mieć drugą połowę i dzieci, które by nas dopełniały. Wyobraziłem sobie tego mężczyznę, w którym już od dłuższego czasu jestem zakochany i siebie stojących przed domem, na naszych serdecznych palcach widnieją złote obrączki, on trzyma na rękach małego chłopca, ja zaś małą dziewczynkę. Chciałbym, żeby to kiedyś było możliwe, żeby się spełniło. Zauważyłem, iż Ewa także im się przyglądała. Pewnie, również myśli o dzieciach i większej rodzinie. Tak bardzo nie chcę jej ranić, ale im dłużej będę zwlekał, tym bardziej będę to robił.

More than anything Where stories live. Discover now