CZĘŚĆ PIERWSZA - ROZDZIAŁ 1

20 3 3
                                    


26 MAJA 2018 - 7:00


           Rye to miasteczko w hrabstwie East Sussex w Wielkiej Brytanii, słynące z hektolitrów deszczu i pysznej herbatki z odrobiną mięty. Dziś miasto jest opustoszałe, na ulicy nie widać  żywej duszy. Mieszkańcy spędzają ranki w domach, delektując się ciszą, którą przerywa jedynie kapanie wody z dachów na parapety. Na drogach płyną małe strumyczki, bezdomne koty chowają się przed ulewą na gankach obcych posiadłości. Nikt nie ma ochoty moknąć, nawet te malutkie, włochate stworzonka. Niebo zaczyna się przejaśniać, deszcz ustaje, a ludzie budzą się ze snu i walczą z budzikiem o kilka chwil odpoczynku. Tak właśnie wyglądają poranki w Rye. 

          Na ulicy Ockman Ln w jednej z kamienic mieszkała Cyntia, siedemnastoletnia dziewczyna. Jej matka Florence jest zapracowaną kobietą, która bywała w domu tylko w weekendy. W pozostałych dniach jeździła razem z wycieczkami, jako przewodniczka. Nie miała zbyt dużo czasu na wychowywanie córki, co bardzo wpływało na ich chłodne stosunki. Ojciec Cyntii - Martin popełnił samobójstwo trzy lata temu, był chory na depresję. Florence zniosła jego śmierć całkiem dobrze, wiedziała że jest z nim źle i nie miała siły, ani ochoty mu pomagać. Kobieta dużo myślała nad odejściem od męża, jednak wspólne dziecko podtrzymywało to małżeństwo. Cyntia w przeciwieństwie od matki nie umiała poradzić sobie ze stratą. Od śmierci ojca była rozbita, nie umiała sprostać zadaniom życia codziennego. Jej relacja z ojcem była zdecydowanie lepsza niż z mamą. Dziewczyna miała w nim niesamowite oparcie, dzieliła się każdym szczegółem ze swojej egzystencji. W dniu gdy Martin powiesił się w piwnicy wszystko się zmieniło. Cyntia zaczęła mieć problemy z nawiązywaniem nowych kontaktów, zamknęła się w sobie, nie chciała rozmawiać z psychologami. Niestety jej zmiany w zachowaniu były tak duże, że matka wysłała ją na spotkanie z psychiatrą, który po wielu próbach nawiązania kontaktu stwierdził, że dziewczyna tak samo, jak jej zmarły ojciec jest chora na depresję. Cyntia jako uczennica liceum nie miała koleżanek, każdą przerwę spędzała sama czytając książki lub szła za budynek szkoły by zapalić papierosa. Nie wyróżniała się wśród tłumu, czasem ktoś zwrócił na nią uwagę, głównie w celu pożyczenia  zapalniczki lub odpisaniu zadania domowego.

          Tego deszczowego poranka obudziła się w pustym domu. Zerknęła na zegarek 7:01. Miała prawie dwie godziny do pierwszej lekcji. Wstała, popatrzyła za okno, niebo było już prawie bezchmurne. Krople deszczu co jakiś czas jeszcze stukały w parapet. Cyntia wyszła z łóżka, poszła do kuchni zrobić sobie herbatę. Po wykonanej czynności wróciła do pokoju, usiadła w fotelu i owinęła się kocem. Była to jej rutyna, każdy ranek wyglądał tak samo. Zawsze siedziała zamyślona, gapiąc się przez okno w poszukiwaniu czegoś co wywoła u niej jakiekolwiek emocje. Raz widziała dziecko które wywraca się na rowerze, innym razem staruszkę, której siatka z zakupami wypada z rąk. Dziewczyna wtedy przepełniała się żalem lub śmiała się bez wiadomego powodu. Popijając napój planowała cały dzień, ile zapali papierosów, z kim porozmawia, uwielbiała kontrole. Chciała wiedzieć co wydarzy się w przyszłości, nie lubiła mieć żadnych niespodzianek. Spakowała więc książki do szkoły, ubrała się i poszła do placówki pieszo, jak to robiła każdego dnia. W szkole, jak zwykle była ignorowana. Nie przejmowała się już tym, jak bardzo wszyscy jej nie akceptują. Brakowało jej jedynie posiadania jednego przyjaciela, któremu mogłaby się zwierzyć. Kiedyś, przed rokiem kumplowała się z Jasonem, ich przyjaźń nie przetrwała. Cyntia była zakochana w chłopaku przez całą szkołę. Gdy wyznała mu uczucia, w momencie, kiedy on już wiedział, że dziewczyna jest chora psychicznie przestraszył się. Nie dał rady sprostać jej oczekiwaniom. Nie umiał od dawna z nią rozmawiać, a co dopiero być dla niej kimś więcej niż kolegą. Chłopak pomału zaczął urywać z nią kontakt, wolał nie ryzykować że Cyntia wpadnie na jakiś głupi pomysł, aby zatrzymać go tylko dla siebie.

          Po lekcjach dziewczyna wróciła do domu, odłożyła torbę na szafkę i zjadła pizzę, która została z obiadu z wczoraj. Dziś nie miała zamiaru poświęcać swojej uwagi na naukę. Szybko wzięła prysznic i nakarmiła psa.

- Jerry! Chodź tu głupiutki piesku! Mamusia ma dla ciebie solidną porcję pysznej, suchej karmy.

Pies podbiegł machając ogonem, ta jednak odgoniła go prędko. Nie miała czasu do stracenia. Poszukała leków nasennych i przepiła dwie tabletki wodą. Czekała na to cały dzień i w końcu mogła znów oddać się swojej obsesji. Położyła się więc na łóżku. Prosto na plecach na swym miękkim materacu. Poczuła, że robi się senna, odpływa w nieznane. Gdy zalała ją fala zimnego potu wiedziała, że już jest w swoim Królestwie, że znajduje się w Orphan Valley.



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 03, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

NOC, jak każda inna...Where stories live. Discover now